Gdy przeczytałam, że autorka doskonale łączy sielskość białoruskiej wsi ze złem, które czai się w ukryciu, to moje oczekiwania były zupełnie inne niż, to co znalazłam w książce. Natałka Babina jest dziennikarką „Naszej Niwy” – niezależnej gazety białoruskiej, została także nominowana do Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus za rok 2010.
Ałła Bobylowa zakupiła dom w Budce, z którym wiązały ją wspomnienia z dzieciństwa. Ma nadzieję, napisać tu kolejną swoją książkę. Na parapetówkę przybyły jej przyjaciółki: Oksana – dyrektorka wiejskiej szkółki, Łenka – biznesmenka, która prowadzi klinikę weterynarii oraz Ulanka siostra bliźniczka – działaczka społeczna i właścicielkę kanału telewizyjnego. Nieoczekiwanie pojawiają się znaki, które zaczynają zakłócać błogi spokój gospodyni. Dziwne wydarzenia prowadzą do mokradeł, gdzie czai się niewytłumaczalna siła i okrutne zło. Pojawia się strach przed nieznanym zjawiskiem, a wszystko dzieje się we wsi, gdzie wydawałoby się, że czas płynie wolno, leniwie i beztrosko.
Nawet nie przypuszczałam, jak bardzo zaskoczy mnie fabuła. Początek był ciekawy, delikatny, a nagły zwrot akcji zupełnie zbił mnie z tropu. Po przeczytaniu opisu nie spodziewałam się, że opowieść skręci w stronę niewytłumaczalnych wydarzeń.
Autorka pochodzi ze wsi Zakazanka, co sprawiło, że doskonale uchwyciła białoruską wieś. Opisy wciągają i płynie się z nimi lekko przez fabułę przynajmniej na początku, gdzie pokazana była radość i beztroska wsi.
Od razu rzuca się w oczy ogromny zasób słów autorki i jej dziennikarskie doświadczenie. Pierwszy raz zwróciłam uwagę na tak dużą ilość niebanalnych porównań, metafor, które trafiają prosto w serce. Tak autorka opisuje swoje przyjaciółki: „Twarze nasze przeszły przez filtr lat, a ciężar płci przybrał wygląd przezroczystego błękitnego fleuru”. Takich oryginalnych opisów jest bardzo dużo.
Doceniam kunszt pisarski, ogromny zasób słów i opisy wiejskiej przyrody. Delektowałam się zapachem rannego powietrza i roślin oraz smakiem potraw, którym raczyłam mnie autorka. Jednak fabuła tej książki nie była dla mnie, bo poszła w stronę nadprzyrodzonych mocy i wtedy straciłam dalsze zainteresowanie czytaniem. Dokończyłam książkę, ale czułam chaos w głowie.
Wiem, że autorka miała głębszy przekaz, bo przestrzega przed tym, co się może kiedyś wydarzyć. Przed naszą lekkością bytu oraz zatraceniu się w dobrach materialnych. W książce doskonale ujęta jest radość z małych rzeczy, jedzenia, natury, z powrotu do normalności.
Gdy sięgniecie po tę powieść, to na pewno was zaskoczy, czy pozytywnie? Tego nie wiem. Powieść zapamiętam na długo, ale moje odczucia są niejednoznaczne. Ja też znalazłam coś dla siebie, bo doskonałe pióro autorki urzeka i wręcz prosi się, by zapisać cudowne cytaty.
Książka w dużej mierze przypomina thriller, ale trudno ją sklasyfikować do jednego gatunku. Może się podobać miłośnikom mocy nadprzyrodzonych, tajemnic nie z tej ziemi. Dla tych, co wiedźmy, uroki i obrzędy doceniają, a zarazem dobrze się w tym odnajdują.