"Pijane i rozchichotane druhny, które mocno przeholowały z alkoholem podczas wieczorów panieńskich. Napalone i zaskakująco zadbane czterdziestki, przebywające w Sopocie służbowo. Znudzone menadżerki, szkolące się w ciągu dnia, a nocą szukające okazji do zabawy."
"Hotel 69" wyszedł spod pióra Sonii Rosy, która jest także autorką "Nimfomanki". Polska pisarka, tworząca pod pseudonimem, nie owija tematu seksu w bawełnę a im ostrzej, mocniej i mam wrażenie wulgarniej tym lepiej. Chociaż, wstyd przyznać, początkowo nazwiska nie skojarzyłam to jednak, dotarło do mnie, że kiedyś "Nimfomanka" trafiła w moje ręce. Szczerze? Strasznie się męczyłam czytając i nie umiałabym jej polecić, bo kompletnie jej nie pamiętam.
Tym bardziej "Hotel 69" był dla mnie wyzwaniem.
Wspólnym mianownikiem zameldowanych gości i pracujących tam ludzi jest tytułowy hotel, w którym stykają się ich losy. Właściciel, szwedzki multimilioner przekazuje w prezencie hotel synowi, którego ma za hulakę i utracjusza. Nie mija się tutaj z prawdą, bowiem dla Alexa Carlssona ważniejsza jest zabawa, alkohol, narkotyki, kobiety.
"Ojciec podarował ci hotel, ogarniasz to?! W kraju, w którym ludzie w naszym wieku biorą kredyt na trzydzieści lat, żeby spłacać marne czterdzieści metrów mieszkania w bloku, ty dostałeś hotel w Sopocie, a wyglądasz tak, jakbyś się, kurwa, octu napił!"
"Hotel 69" jest powieścią, którą błędnie sama zaklasyfikowałam do powieści erotycznych i na wstępie ją skreśliłam. Uczucie zniechęcenia towarzyszyło mi przez kilkanaście pierwszych stron książki jednak, ku swojemu zdumieniu, wciągnęłam się, zameldowałam i zamieszkałam w tym hotelu podglądając toczące się tam życie.
Ciekawym zabiegiem było wplatanie w książkę rozdziałów, które sygnowane były numerem pokoju. Poza tak zwanym normalnym życiem, toczyło się to hotelowe, w których to rozdziałach były te pikantniejsze sceny.
"Oddając mu pocałunek, pomyślała, że to kompletny obłęd. Stoi przyparta do ściany, śledzona najprawdopodobniej przez oko monitorującej korytarz kamery i całuje się z facetem, którego zna jakąś godzinę."
Przez hotel przewijają się różni ludzie. Biznesmeni, korpoludki, które przyjechały na szkolenie, samotne kobiety, prostytutki, faceci zapewniający swoje towarzystwo paniom, czy małżeństwa. Dla jednych pobyt w luksusowym hotelu to norma a dla innych wydarzenie, które nieprędko się powtórzy. Początkowo myślałam, że goście hotelowi będą jakoś związani z głównym wątkiem, jednak są oni pokazani tylko przez pryzmat seksu, jego uprawiania bądź też nie. Główny wątek jest jasno określony i nie sposób stracić go z oczu.
Znaczek na okładce głoszący, że powieść jest "tylko dla dorosłych" może sugerować, że jest tylko tylko i wyłącznie erotyk. Faktem jest, że książka powinna trafić do osób pełnoletnich aczkolwiek znajdziemy tu także wątki obyczajowe czy kryminalne.
"Wszyscy nosimy maski [...] Wszyscy udajemy kogoś, kim nie jesteśmy."
Hotel zapewnia anonimowość i właśnie ten fakt powoduje rozluźnienie czy zmianę zachowania. Robimy coś, na co może nie zdobylibyśmy się w naszym codziennym życiu. Przecież nikt nas nie zna, mało kto pozna, a wyjeżdżając zapomną o nas. I właśnie taką postawę możemy zobaczyć w "Hotelu 69". Widzimy ludzi pewnym fragmencie ich życia, które niekoniecznie może takie jest w całości.
Nie jestem fanką erotyków ale ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu dałam się wciągnąć i nie żałuję. Nie jest to, jak mogłoby się wydawać, lekka książka tylko o uprawianiu seksu, a wielowątkowość sprawia, że czytając nie będziemy się nudzić. Jedynie zakończenie wywołało u mnie jakiś rodzaj żalu. Za szybko i za krótko.
Czy polecam? Sama się sobie dziwię ale tak, przeczytajcie. Wiem, że nie każdemu przypadnie ona do gustu ale po pierwszym, może tak jak w moim przypadku złym wrażeniu, okaże się, że dacie się porwać i sami zamieszkacie w hotelu podglądając życie innych.