Girls' Generation to prawdziwa klasyka wśród damskich zespołów k-popowych. Kiedy więc zauważyłam książkę stworzoną przez Jessikę Jung, jedną z byłych członkiń tego zespołu, uznałam, że napisana przez nią opowieść może być całkiem ciekawa. Podchodziłam do tej pozycji bez jakichś szczególnych oczekiwań. Ba! Nawet nie byłam pewna do jakiego gatunku się ona zalicza (powieść młodzieżowa, jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości). Całość uważam za jednocześnie przewidywalną i zaskakującą. Dlaczego?
Zacznijmy od podstaw. Główną bohaterką jest Rachel, koreańska nastolatka, która urodziła się i przez lata mieszkała w Nowym Jorku. Marzy ona o zadebiutowaniu w zespole k-popowym. Każdy, kto wie o tych zespołach choć odrobinę ponad to jak brzmią ich piosenki, ma zapewne świadomość, że nie jest to najprostsze zadanie na świecie. Wymaga mnóstwa poświęcenia, ciężkiej pracy, zaangażowania i wielu lat spędzonych na trenowaniu pod skrzydłami wytwórni. Rachel codziennie walczy o spełnienie swoich marzeń, a jednocześnie uczęszcza do szkoły. Dodatkowo musi mierzyć się z różnymi intrygami innych stażystek. Jej życie jest tak pełne, że właściwie nie ma w nim miejsca na nowości.
Szkoda tylko, że nowości nie są tego świadome. Rachel poznaje Jasona - gwiazdora k-popu o ugruntowanej już pozycji. W tym momencie rozpoczyna się równolegle rozwój uczucia pomiędzy tą dwójką oraz praca nad pierwszą oficjalną piosenką, która może się okazać dla dziewczyny przepustką do debiutu. Utwór nagrywany i promowany jest przez Rachel, Jasona oraz Minę - snującą różny intrygi stażystkę będącą córką bardzo bogatego ojca.
To tylko krótki zarys fabuły, ale prawda jest taka, że przez większość czasu wszystko toczy się dość przewidywalnym rytmem. Nie twierdzę, że jest to nieprzyjemne. Książkę czyta się lekko i szybko. Moją uwagę zwróciły jednak drobniejsze elementy, które autorka prawie na pewno oparła na własnych doświadczeniach. Liczne intrygi, nierówność w traktowaniu gwiazd i stażystów o różnych płciach (na korzyść mężczyzn jak to zwykle w takich przypadkach bywa) a także ogromna presja nakładana na artystów, poniżanie ich i wiele innych, nieprzyjemnych sytuacji.
Obok bycia książką młodzieżową jest to więc także próba ukazania od wewnątrz świata k-popu, który, choć piękny dla fanów, nie zawsze jest przyjazny dla swoich gwiazd.
Jako osoba, która wie co nieco o języku koreańskim i Korei Południowej uważam za dość dziwny wybór decyzję o nietłumaczeniu pewnych nazw. Przykładowo "mama", "tata", "starsza siostra", "ciocia" czy "babcia". Wszystkie one przedstawione były w romanizacji, czyli zapis koreański przełożono na litery naszego alfabetu. I tak np. zamiast "starsza siostra" czytelnik dostaje "unni". Nie do końca to rozumiem. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że nigdzie nie było to przetłumaczone.
Jeszcze dziwniejsze było pojawienie się całej (choć przyznaję, że krótkiej) konwersacji zapisanej dość specyficzną romanizacją. Nie przeszkadza to zbytnio w czytaniu, ale jest dla mnie zwyczajnie niezrozumiałe.
Zakończenie... Aby pominąć spoilery nie powiem wam jak dokładnie kończy się ta opowieść. Wspomnę tylko, że raczej żaden fan młodzieżówek nie będzie się go spodziewał. Fan k-popu natomiast może podejrzewać, co się wydarzy na ostatnich kartach książki. Spodziewajcie się więc niespodziewanego!
KS
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl