Nowy projekt Maggie recenzja

Macie autorów, których książki kupujecie w ciemno?

Dla mnie jedną z takich autorek jest właśnie Lucy Score! Kocham jej wszystkie małomiasteczkowe romanse i szczerze powiedziawszy, przestałam nawet czytać ich opisy, ponieważ wiem, że bez względu na to, o czym jest kolejna książka, którą stworzyła i tak przeczytam ją z ogromną przyjemnością! Nie inaczej było również w przypadku romansu specjalistki od renowacji domów i pewnego architekta krajobrazu!

Maggie Nichols to kobieta pracująca, która żadnej pracy się nie boi. Jej program - „Wymarzony dom Maggie”, który można oglądać na YouTubie, robi prawdziwą furorę, dlatego nikogo nie dziwi, że dziewczyna ma niemal milion subskrybentów. Maggie, która odnowiła i sprzedała z zyskiem już naprawdę wiele domów, podejmuje się wyznawania, które tym razem może okazać się trampoliną do sukcesu lub sromotną porażką. Kobieta podejmuje się bowiem odrestaurowania ogromnej wiktoriańskiej posiadłości, która wiele znaczy dla historii Kinship — małego miasteczka położonego w stanie Idaho. Czy Maggie podoła zadaniu? Tego dowiecie się, sięgając po "Nowy projekt Maggie" autorstwa Lucy Score.

Muszę przyznać, że była to jedna z tych historii, które oczarowały mnie już od samego początku. I nie chodzi tu już nawet o tę część romantyczną tej publikacji, która swoją drogą była niezwykle urocza i zupełnie inna niż w przypadku pozostałych powieści Lucy, ale o tajemnicę, którą owiana była remontowana przez główną bohaterkę posiadłość. Do tej pory w książkach autorki, a przynajmniej w tych, które miałam okazję czytać, nie pojawiał się motyw poszukiwania skarbów, więc przyznaję, iż była to naprawdę miła odmiana, chociaż należy go potraktować trochę z przymrużeniem oka.

Jeżeli chodzi o relację głównych bohaterów, Lucy zawsze stawia na slow burn i nie inaczej jest również w tym przypadku, chociaż główny bohater — Silas Wright zakochał się w Maggie od pierwszego wejrzenia i czasami bywał trochę zbyt nachalny. Niemniej jednak autorka postawiła na to, co doskonale zna, czyli stopniowe budowanie napięcia, co za każdym razem wychodzi jej świetnie. Właściwie jedynym, do czego można się w tej historii przyczepić były sceny zbliżeń, które nie do końca trafiły w mój gust.

Bardzo podobała mi się za to kreacja postaci drugoplanowych. Zarówno rodzina Silasa, jak i przyjaciel Maggie oraz inne przewijające się w fabule postacie dodawali tej historii kolorów. Chociaż myślę, że największym plusem tej publikacji był niesforny psiak głównego bohatera, którego pokochałam już po przeczytaniu pierwszej sceny z jego udziałem!

„Nowy projekt Maggie” to kolejna książka Lucy, którą zapisuje na swojej liście przeczytanych lektur jej autorstwa i nie pozostaje mi nic innego, jak tylko sięgać po kolejne.