Kiedy przeczytałam "ściąłeś mi/ wczoraj głowę/ tępym/ niepotrzebnym/ słowem" już wiedziałam, że wiersze Danuty Hasiak zrozumiem i przeżyję na swój mały tęskniący sposób. I faktycznie - kilka wersów zapisałam sobie z notesie dla ważnych cytatów i zostaną tam na długo.
Ale nie mogę powiedzieć też, że wszystko co napisała poetka dotarło do mnie i wzbudziło zachwyt. Uczucia mam mieszane.
Na początku pozytywy. We wstępie przeczytać możemy zdanie Józefa Barana " Nasuwa się wrażenie, że to nie , lecz autentyczne przeżycie, kawałek ludzkiego życia, ludzkiej twarzy, że to nie maski liryczne, lecz wrażliwa i myśląca osoba mająca coś istotnego od siebie do powiedzenia." I zgadzam sie z tym zdaniem, aczkolwiek jeśli mowa o poezji nie wyobrażam sobie, żeby była ona tylko .
Danuta Hasiak ma 51 lat, co nie stawia jej na łatwej pozycji dotarcia do młodego, wrażliwego, ukształtowanego zupełnie inaczej niż ona odbiorcy, o innym bagażu doświadczeń. A mimo to potrafi sprawić, że przypomina mi swoimi słowami chwile z mojego życia, jak na przykład "ma w sobie tyle ciepła/ a ja trzęsę się cała/ w ten styczniowy dzień" czy "i miłość na długość/ wspólnie wypalonego/ o świcie papierosa". To są te momenty, kiedy nie odczuwa się tego, że osoba w wieku naszych rodziców napisała przekaz, który przeżywamy poprzez swoje wspomnienia i doświadczenia. Poezja jest biała, w większości bez rymów, współczesna, nowoczesna. To ułatwia odbiór.
"spalam się/ na stosie bez iskry/ a ty/za siedmioma górami/ na wyciągnięcie ręki"
Teraz poważniej. Nie wszystko co przeczytałam w tomiku "moja mała wolność" podobało mi się, to jasne. Nie podobał fragment "zrobiłam głęboki wdech/ lecz po mojej kuchni/ roznosił się właśnie/ zapach bigosu", bo nie chodzi o nieprzyjemne zestawienie czy małą poetyckość, chodzi o zgrzyt. Coś po prostu nie gra. Takie momenty odczuwam, kiedy czytając tomik pani Danuty natykam się na apostofę do Boga, wiersz pamięci Jana Pawła II czy rymowanki o miłości. Nigdy nie lubiłam rymowanek, z katolicyzmem zaś mam niewiele wspólnego, chociaż dażę go należytym szacunkiem. Ale nie muszę chcieć czytać chrześcijańskiej poezji.
W wierszach Danuty Hasiak można wyczuć dojrzałość, spełnienie, spokój, figlarność, wiatr w oczach zdobywcy swojej najwyższej góry możliwości, zapach kwiatów w ogródku emerytowanej nauczycielki; ale też młodzieńczą skłonność do szarpaniny ze sobą, zranione uczucia i tęsknotę.
W pewnym momencie zauważyłam też dość duże podobieństwo do stylu Haliny Poświatowskiej. Niedoścignionej i perfekcyjnej Haśki, której słowa wyznaczały niejednokrotnie rytm moich uczuć.
Zdecydowanie na plus jest również wydanie, okładka, czcionka. Nie jest tandetnie, jest ładnie i z klasą. W sam raz.
Pani Danuta wie co robi i nie kreuje się na nikogo kim nie jest. Myślę, że to najlepsza wizytówka autora na jaką może sobie zasłużyć.
Nie chcę interpretować jej wierszy, bo nie uważam, żeby ktokolwiek miał prawo interpretować cudze utwory poza swoją własną głową.
Tomik polecam.