Przewrotność losu zazwyczaj podszyta jest ironią, żeby nie powiedzieć: szyderstwem i H.P. Lovecraft jest tego żywym dowodem... To znaczy, nie do końca żywym, bo facet od 86 lat jest martwy, ale wiecie o co mi chodzi. Los, ten wredny skurczybyk, nawet po śmierci pokazuje Ci środkowy palec i chichra się niczym demon z "Martwego Zła". No bo sami powiedzcie: kto by pomyślał, że kilkadziesiąt lat po tym, jak Lovecraft skonał w biedzie i męczarniach, Jego twórczość przeżyje renesans, a stworzona przez niego Mitologia stanie się artystycznym, ale i marketingowym wulkanem, który zachlapie dużą część świata? Wykreowany przez Lovecrafta miejsca i istoty przecież wciąż żyją, rozwijają się i ewoluują, a seria wydawnicza Kroniki Arkham jedynie to potwierdza.
Wydawnictwo Vesper od lat publikuje dzieła Samotnika z Providence, a od 2021 roku również antologie opowiadań inspirowane Jego twórczością. Po "Szaleństwie Cthulhu" i "Widmach nad Innsmouth", przyszła pora na trzecią odsłonę serii Kroniki Arkham. Dziś opowiemy sobie trochę o "Akolitach Cthulhu" - wyjątkowo obszernej antologii, bo liczącej sobie aż 28 opowiadań, 27 autorów. Jest więc bardzo tłocznie, ale i różnorodnie. Pierwotnie antologia ukazała się w 2014 roku, ale zebrane tu teksty są znacznie starsze. Te najstarsze sięgają drugiej połowy lat '30 XX wieku, te najmłodsze - końcówki lat '90. Pewnie zastanawiacie się, czego się spodziewać? Na pewno solidnej dawki grozy i horroru, spod znaku H.P. Lovecrafta. Jedne teksty odwołują się wprost do Mitologii Cthulhu, inne bardziej meandrują. Najczęściej powtarzającym się motywem, jest ten ze starymi księgami i niekoniecznie jest to "Necronomicon", są też małe miasteczka pełne tajemnic i zgrozy, jak również wędrowcy/podróżnicy, którzy trafiają tam, gdzie nie powinni trafić i spotykają na swej drodze tych, których powinni unikać.
Czytając kolejne teksty, z pewnością każdy miłośnik grozy, horroru, a także samego Lovecrafta, znajdzie coś dla siebie. Moją szczególną uwagę zwróciło sześć opowiadań, co nie oznacza, że tylko te sześć mi się podobało. Ale te wyróżnione, z różnych powodów, przemówiły do mnie najgłośniej. Nie chcę ich dodatkowo szeregować, dlatego opowiem o nich w takiej kolejności, w jakiej pojawiają się w antologii "Akolici Cthulhu". I tak zaczynamy od opowieści Elwina G. Powersa "Pod kątem, do innego świata", w której to główny bohater - młody student - trafia do prywatnej biblioteki pewnego starszego pana, gdzie odnajduje portal do innego świata, a właściwie miasta - miasta wyrwanego z mitologii Lovecrafta. Opowiadanie dość krótkie, bo liczące zaledwie 6 stron, ale mający przyprawiający o ciarki klimacik starych, dobrych horrorów.
Z kolei "Kryształowy spadek" Jamesa Causeya to świetnie napisana historia o chowańcu uwięzionym w pierścieniu. Historia przewrotna i z morałem. A jeśli, któreś z Was lubi klimaty egipskie, to z pewnością przypadnie mu do gustu, tak jak i mi, "Oko Horusa" Steffana B. Alettiego z 1968 roku. Amatorska wyprawa naukowa przemierzając pustynię, natrafia na zapieczętowany grobowiec. Opowiadanie bardziej w duchu "Klejnotu Siedmiu Gwiazd" Brama Stokera niż Lovecrafta, ale i tak świetnie się to czytało.
Zupełnie inny klimat ma opowiadanie "Wiedza nekrotyczna" Dirka W. Mosiga z drugiej połowy lat '70. Tutaj, mamy do czynienia z przeklętą, zakazaną starą księgą, którą w swojej specjalnej ofercie ma pewien leciwy antykwariusz. Jest też bezwzględny gangster i klimacik dawnego Bostonu, a w bonusie zaskakujące zakończenie. Peter Cannon z kolei w swoim "Cynowym pierścieniu" z 1989 roku sięga po motyw podróży w czasie. Urzekła mnie atmosfera tego opowiadania i bardzo spodobał mi się sam pomysł poprowadzenia fabuły.
No i na sam koniec opowiadanie, które zamyka antologię "Akolici Cthulhu", a które chyba najbardziej mnie zachwyciło. Szanowni Państwo, Neila Gaimana fanom fantastyki przedstawiać nie muszę, a miłośnicy komiksu z pewnością kojarzą jego "Sendmana". Gaiman w "Akolitach" opublikował opowiadanie "Stare a osobliwe piwo Shoggotha" z 1998 roku, które jest doskonałą kompilacją grozy i fantastyki, podszytą ironią, czy wręcz momentami pastiszem. Amerykański piechur przemierzający wybrzeże Wielkiej Brytanii trafia do sennego miasteczka Innsmouth. Atmosfera w tym miejscu, przyprawia o ciarki, ale rozrzedzają ją nieco lokalsi i ich zabawne rozmowy. Dialogi, to mocna strona tego tekstu. Całość z przymrużeniem oka, choć nie do końca.
"Akolici Cthulhu" to solidna dawka lovecraftowskiej grozy, ale nie tylko dla fanów Samotnika z Providence. Myślę, że każdy lubujący się w opowieściach z dreszczykiem, znajdzie przynajmniej kilka tekstów, które przypadną mu do gustów, które go porwą i zachwycą. Mnie zachwyciło również samo wydanie, chociaż w przypadku Wydawnictwa Vesper nie było to zaskoczeniem. Oprócz znakomitej ilustracji okładkowej (okładka oczywiście twarda) znajdziecie tu także kilka cthulhowych ilustracji autorstwa Macieja Kamudy. Co do opowiadań, dodam jeszcze, że choć różnią się stylem, dynamiką i podejściem do tematu, mają z pewnością co najmniej jedną cechę wspólną: wysoki poziom literacki i językowy, a to dla mnie bardzo ważne.
Mroczna, czasami niepokojąca, innym razem eksplodująca wyobraźnią - taka jest właśnie antologia "Akolici Cthulhu". Jeśli więc szukasz dobrze napisanego horroru i grozy w krótszych formach, to ta pozycja może okazać się dla Ciebie strzałem w dziesiątkę. Wyznawców Mitologii Cthulhu zachęcać raczej nie muszę, ale i tak to napiszę: będziecie zadowoleni. Dobrych wrażeń!
© by MROCZNE STRONY | 2023