Nowe Rozkoszne recenzja

Powiem tak - ja ekscytująca się książką z przepisami to jest jakiś hit, ale jak zrobiłam sernik baskijski z przepisu Rozkosznego, to żaden inny mi już nie smakuje. Podobnie jak jego szarlotka (obviously, że z palonym masłem), makaron z kiszonymi rzodkiewkami i sosem orzechowym, "o mój boże, ta brukselka", jagodzianki i inne tam rzeczy, na które można znaleźć przepisy w tej oto książce ze zdjęcia.

Nie wiem czy przepisy w aplikacji termomiksa już to odkryły, że np. dodanie soli do słodkich rzeczy przenosi je w inny wymiar. Takie i inne odkrycia można natomiast znaleźć w rozszerzeniu kultowej już książki "Nowe rozkoszne". Do tego palone masło w wielu przepisach, jako znak rozpoznawczy Rozkosznego i bardzo zmysłowe opisy potraw. Jak je czytam, to trochę w głowie mam jego bardzo amsrowy głos i wzdychanie po spróbowaniu swoich potraw.

Wiele przepisów, które były w I podstawowym wydaniu się powtarza, więc to nie jest druga, zupełnie inna książka (nad czym trochę ubolewam), ale można znaleźć tu kilka dodatkowych przepisów.
I to jakich! np. na bezmączne ciasto czekoladowe z kremem z wiśni i likieru wiśniowego.

W całym przepisie są 4 tabliczki gorzkiej czekolady, więc na bogato i mocno intensywne - w stylu Rozkosznego i tak, jak powinno być.
A nie jakieś tam fit, bez cukru, bez kalorii, bez smaku i bez sensu.

Są desery, są śniadania, są obiady, są kolacje, są dodatki , czyli wszystko co, czego głodny człowiek potrzebuje do szczęścia.

Jak nie macie podstawowej wersji tej książki, to możecie mieć teraz lepszą - wersję 2.0.
Zło - to! Wszystko opatrzone przepięknymi, estetycznymi zdjęciami, świetna jakość papieru - książka dopracowana w każdym szczególe. Pomysł dobry i na co dzień dla siebie, i na prezent dla lubiących jeść. Z przepisami każdy da sobie radę. Są wybitnie dobre, ale nieskomplikowane. I o to chyba właśnie chodzi w dobrej kuchni. Prosto, dobrej jakości składniki, nie przesadzone, szybkie i dobre. Czekam na kolejne części. Mam nadzieję, że już z większą ilością nowości