"Duchy przeszłości" (org. wyd. 1996) to debiutancka powieść cenionego australijskiego pisarza, Petera Temple. Autor, jak i sama powieść została mi bardzo dobrze zareklamowana i aż nie mogłem się doczekać przeczytania książki. W oczekiwaniu na książkę przyszło mi do głowy takie pytanie: Ciekawe, czy ten autor dorówna kunsztem Skandynawom...? Jeszcze bardziej zaintrygowany zacząłem pochłaniać lekturę i... na początek krótki zarys fabuły i głównego bohatera.
Jack Irish to prawnik, kolekcjoner długów i zapalony fan piłki nożnej. Prowadzi swoją kancelarię na jednej z mniej uczęszczanych ulic obok małej stolarni, w której pracuje spłacając dług. Razem ze swoimi kolegami, Cam'em i Harrym biorą udział w zakładach bukmacherskich. Po śmierci żony topi smutki w alkoholu.
Gdy udaje mu się wyjść z nałogu ktoś nagrywa się na jego sekretarce. To Danny McKillop, dawny klient Jacka, skazany za potrącenie dziewczyny ze skutkiem śmiertelnym. Irish oddzwania do mężczyzny następnego dnia, jednakże ten już nie żyje. Dociekliwy prawnik zaczyna swoje prywatne śledztwo i wciągnie w nie młodą dziennikarkę, Lindę. Między nimi zaczyna coś iskrzyć, ale uczucia trzeba odłożyć na później, bo ktoś nie życzy dobrze Jackowi i próbuje go zabić. Trupów coraz więcej, a dowodów brak. Na szczęście, Jack może liczyć na dobrych przyjaciół, którzy pomogą mu w potrzebie i nawet zaryzykują swoje życie, by pomóc kumplowi. To się nazywa przyjaźń!
"Duchy przeszłości" to mieszanka kryminału i thrillera. A Thriller wiadomo, miał wywołać u mnie dreszcz emocji. Czy wywołał? Tak, ale rzadko. W książce było pełno napięcia, tajemniczości i akcji, i właśnie to wywoływało u mnie dreszcz emocji.
A jak było z tempem akcji? Nie było ono zawrotne, nie wywoływało szybszego bicia serca, ale dzięki temu mogliśmy się jeszcze bardziej wczuć w klimat książki. Nie można też powiedzieć o książce, że nic się w niej nie działo. Były pościgi, włamania, próby zabójstwa, czyli wszystko to co potrzebne jest w dobrym thrillerze.
Co do języka nie mam autorowi nic do zarzucenia, ale niestety w książce znalazło swoje miejsce kilka literówek. Niektóre łatwo było nie zauważyć, ale były też takie, które rzucały się w oczy i nie dało się ich nie zauważyć.
"Duchy przeszłości" to dobra powieść i ogólnie dobrze wypadła w moich oczach. Książkę nie sposób pomylić z innymi thrillerami, ale po pewnym czasie zapomnimy o niej kompletnie. Co do pytania zadanego na początku to Peterowi Templowi jeszcze dużo brakuje, by dorównać Skandynawom, ale nie jest źle. Polecam!