Dawno nie czytałam kryminału. Można by powiedzieć, że wyszłam z wprawy. Kiedyś był to mój ulubiony gatunek, który porzuciłam na rzecz powieści obyczajowych i romansów. (Chyba wraz z wiekiem robię się bardziej ckliwa…) Ostatnio jednak coraz częściej ciągnęło mnie to tego zapomnianego już nieco dreszczyku emocji, napięcia, nerwowego przekładania kolejnych kartek, odkrywania motywów zbrodni, zabawy w detektywa, typowania morderców…
Ale ja nie o tym…
Lubicie wyliczanki? (Pytam serio.) To takie niewinne dziecięce zabawy. Ale tylko z pozoru. Bo co jeśli gra toczy się nie na placu zabaw, a w dorosłym życiu, a jej pomysłodawcą jest psychopatyczny morderca…? Co jeśli on potrafi czytać w cudzych myślach? (Czy to w ogóle możliwe?) Czym kieruje się w doborze swoich kolejnych ofiar? I dlaczego nęka ich tą okrutną zabawą?
„Pomyśl jakąś liczbę od 1 do 1000, pierwszą, jaka Ci przyjdzie do głowy. Wyobraź ją sobie. A teraz przekonaj się, jak dobrze znam Twoje tajemnice.”*
John Verdon w swojej debiutanckiej powieści kryminalno – psychologicznej pt. „Wyliczanka” stworzył historię niecodziennych mordów, których dowody przeczą zdrowemu rozsądkowi i logice. Wszystko zaczyna się od tego, że szanowany człowiek Mark Mellery, właściciel Instytutu Odnowy Duchowej, dostaje serię dziwnych, krótkich, wierszowanych liścików, z których jednoznacznie wynika, że nieujawniony nadawca zna pikantne szczegóły z jego dawnego życia albo – co wydaje się jeszcze dziwniejsze – ma zdolności parapsychicznie i potrafi czytać w jego myślach. Roztrzęsiony Mark zdąży jedynie omówić tę sprawę ze swym dawnym znajomym - obecnie sławnym, piekielnie inteligentnym detektywem na emeryturze – Dave’em Gurney’em. Potem w szalenie intrygujących okolicznościach zostanie zamordowany… Nim Gurney i lokalna policja zdąży cokolwiek sobie uzmysłowić, połączyć choćby dwa elementy niecodziennej układanki, wyrachowany zabójca uderzy ponownie. Ale to jeszcze nie koniec!
Verdon stworzył intrygę, w której nic nie może być pewne czy oczywiste. Wszystko to, co związane z mordercą - wybór ofiar, technika działania, sposób zabijania, motywy oraz cała otoczka scenograficzna zbrodni - nie ma sensu, wymyka się każdej próbie racjonalnego wyjaśnienia. Gurney jednak się nie poddaje (a czytelnik wraz z nim). Powoli odkrywając kolejne fakty, stara się z freudowską wnikliwością stworzyć portret psychologiczny mordercy, by pomóc w jego schwytaniu. Czy uda mu się przechytrzyć seryjnego mordercę? A może sam stanie się jego ofiarą? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na powyższe pytania, sięgnijcie koniecznie po książkę Verdona. Prosty, klarowny język, żywe, dynamiczne dialogi, warta akcja, ciekawi bohaterowie to wszystko sprawia, że lektura tej powieści staje się prawdziwą przyjemnością.
Ale uważajcie… bo przekształcając dziecięcą rymowankę: raz, dwa, trzy – zginiecie Wy. Bez obaw, nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Po prostu zatracicie się w tej lekturze, wciągniecie się w historię dziwnych morderstw, ale i życiowych problemów Gurneya. Strona obyczajowa powieści bowiem jest bardzo ciekawie poprowadzona oraz dość szeroko rozwinięta. Autor buduje nam obraz człowieka całkowicie oddanego pracy (nawet na emeryturze!), bezkompromisowego racjonalisty, nie potrafiącego dostrzec przyjemności w małych rzeczach i otaczającym świecie. Mężczyzna ten zaniedbuje swoją żonę i syna z poprzedniego małżeństwa, w relacjach międzyludzkich zachowuje niewiarygodny spokój graniczący często z obojętnością i oziębłością. Za tą maską skrywa się jednak okrutna przeszłość…
Bez drobnych mankamentów w powieści jednak się nie obyło –nie do końca bowiem przekonuje mnie sposób rozwiązania zagadki z liczbami. Zdecydowanie bardziej od przypuszczeń i statystyk wolę w książkach klarowne sytuacje, które jednoznacznie określają na podstawie choćby najmniejszych, ale namacalnych i całkowicie wiarygodnych dowodów, sprawcę. Z drugiej strony jednak autorowi należą się ogromne brawa za stworzenie tak niecodziennej intrygi i jej całkiem sprawnego wyjaśnienia.
„Wyliczanka” nie jest książka dla grzecznych „dzieci”. To powieść dla tych, którzy lubią trudne zagadki i nie boją się konfrontacji ze straszliwą przeszłością. Polecam serdecznie!
* cytat pochodzi z książki, s. 31