Smak zemsty recenzja

„Początki nigdy nie są łatwe. Popełnia się błędy, jednak najważniejsze, by je naprawiać i zrozumieć”.

„Prawdą jest, że miłości nie da się zaplanować”.

Kończąc pierwszy tom dylogii „W sidłach zmysłów”, byłam, delikatnie mówiąc niepocieszona, no bo dlaczego autorka musiała przerwać w takim momencie?

„Smak zemsty” to bezpośrednia kontynuacja historii Blair i Massimiliano, więc trzeba je czytać po kolei, by w pełni cieszyć się lekturą. Być może moja opinia nie jest do końca obiektywna, gdyż pióro Katarzyny Małeckiej szczerze uwielbiam, ale nie mam wątpliwości, że kolejna jej książka trafia wprost do mojego serducha!

To, za co lubię pióro autorki, to przede wszystkim niesamowita lekkość, jaką łączy ze sobą niezwykle gorący romans z porachunkami mafijnymi, które momentami sprawiały, że ciarki przechodziły mi po plecach.

Ten tom zaczął się tak naprawdę z przytupem. Moment, w którym Massimiliano poznaje prawdę z ust przyjaciela, choć targają nim wątpliwości, nie ma wyjścia. Musi odnaleźć Blair i ukarać za to, że strzeliła do jego zastępcy. Każdy też wie, że jedyną karą, jaka musi ją spotkać, jest śmierć. Jednak jak tak po prostu zabić kobietę, którą pokochał? Czy będzie umieć pociągnąć za spust i pozbawiać życia ukochanej? Jeśli nie, to czy pozwoli to zrobić komuś innemu? Czy prawda w końcu ujrzy światło dzienne i prawdziwi zdrajcy poniosą konsekwencje swoich czynów?

***

Emocje – te początkowo wylewały się z każdej przeczytanej przeze mnie strony. Moment, gdy Blair musiała uciekać i nie wiedziała, jak to się wszystko zakończy, sprawiał, że moje nerwy już były nadszarpnięte. A to, co stało się później? Nawet nie zliczę, jak wielki ścisk czułam w żołądku, nie mogąc uwierzyć w to, że Massimiliano tak po prostu skaże Blair na śmierć.

Ta historia nie jest bardzo długa, ponieważ ma jedynie dwieście sześćdziesiąt stron, jednak mam wrażenie, że przeczytałam ją tak szybko, jakby miała o połowę mniej, bo po prostu musiałam dowiedzieć się, jak to się wszystko zakończy i właściwie do samego końca bałam się tego, co znajdę na ostatnich stronach.

Nie mam wątpliwości, iż Katarzyna Małecka kolejny raz oddała w ręce czytelników powieść, która łapie za serce i sprawia, że na długo zostaje w pamięci. Ja na pewno szybko jej nie zapomnę.

Nie pozostaje mi nic innego, jak polecić wam tę dylogię, jeśli jakimś cudem jeszcze jej nie znacie. Dla fanów romansów mafijnych – lektura obowiązkowa!