To moje pierwsze spotkanie z autorką bestsellerowej Siostry i Potem. Rosamund Lupton zabiera nas tym razem w podróż na północną Alaskę. Do urzekającej krainy śniegu, dzikiej przyrody, niedostępnych obszarów, gdzie temperatura sięga minus czterdziestu stopni, łzy zamarzają, a wokół jest cisza. Z racji, że ten rejon przypomniał mi o kultowym serialu amerykańskim (mam na myśli oczywiście Przystanek Alaska) chciałam chociaż na kartach powieści przenieść się w te mroźne pustkowia.
Yasmin Alfredson wraz z dziesięcioletnią, głuchoniemą córką Ruby przylatuje z Anglii na Alaskę by rozmówić się z niewiernym mężem Mattem, dokumentalistą, który przyjechał nakręcić film przyrodniczy. Kobieta chce postawić ultimatum, jednak po przyjeździe dowiaduje się o katastrofalnym wypadku w wiosce Anaktue, w której przebywał jej mąż. Yasmin nie wierzy w zapewnienia policji o strawieniu przez pożar wszystkich mieszkańców w tym Matta. Wierzy, że jej mąż żyje i postanawia przemierzyć ciężarówką trudną drogę by go odnaleźć. Warunki nie są sprzyjające, oblodzona droga, noc polarna, zabójcze zimno i ciemność. Klimat grozy potęguje jadąca za nimi cysterna i makabryczne zdjęcia martwych zwierząt przesyłane ma maila Ruby, świadomość, że są same. Kto je ściga, czego od nich chce? Czy odnajdą Matta? Co tak naprawdę zdarzyło się w Anaktue?
Rosamund Lupton stworzyła klimatyczną powieść. Poznajemy historię oczami matki i córki. Z jednej strony dorosłej kobiety, z drugiej bardzo emocjonalnej, wrażliwej dziewczynki, której przemyślenia cechuje prostota i dziecięca mądrość. Dziesięcioletnia Ruby jest głuchoniema, nie lubi mówić swoim głosem, woli posługiwać się językiem migowym. Dziewczynka niemalże widzi słowa, dotyka ich, czuje ich smak. Ma niesamowitą wyobraźnię, intuicję, wyostrzone pozostałe zmysły i zamiłowanie do przyrody.
Barwa ciszy to bardzo nastrojowa powieść drogi. Zapis podróży Yasmin i Ruby przez mroźną północną Alaskę, pełna niebezpieczeństw i wspomnień z życia rodziny Alfredsonów. Powieść o sile miłości i determinacji, która przezwycięża wszelkie przeszkody, o przetrwaniu w ciężkich warunkach, o wierze, samotności i tęsknocie.
Fabuła prowadzona jest nieśpiesznie, powoli odkrywamy prawdę. Autorka nie szczędzi nam plastycznych opisów, z łatwością przenosimy się na Alaskę, do surowego, zdawałoby się monochromatycznego krajobrazu, który cechuje nieobecność innej barwy niż biel i mordercze zimno. Możemy m.in. “zobaczyć” śnieżną burzę, przepiękną zorzę polarną i “cud techniki” rurociąg alaskański. W Barwie ciszy ważną rolę odgrywa aspekt ekologiczny, który sprawia, że powieść zyskuje na atrakcyjności.
Barwa ciszy to całkiem dobry thriller psychologiczny, napisany ładnym, poetyckim językiem. I choć mimo zapewnień na okładce, nie zmroziło mi krwi w żyłach (na moje szczęście), to naprawdę warto po nią sięgnąć.