Gruba powieść kryminalna dziejąca się w Rzymie w dwóch planach czasowych: w roku 1982 i latach 2005-6. Bohaterem i narratorem jest komisarz policji Michel Balistreri, na początku książki mało kompetentny karierowicz i niepoprawny kobieciarz. Jego główne zajęcia to picie, gra w pokera i podrywanie kobiet, ale trzeba przyznać, że z czasem porządnieje i robi się z niego świetny glina). Jak już wspomniałem, Balistrelli prowadzi on dwa śledztwa w różnych planach czasowych. Pierwsze to sprawa z początku lat 80.; chodzi o zamordowanie młodej Rzymianki, bliskiej współpracownicy wpływowego kardynała z Watykanu. Druga sprawa jest z 2005 r., tu Balistreri, który awansował, ale też się wypalił zawodowo, prowadzi śledztwo wraz ze swoim zespołem w sprawie brutalnego morderstwa rumuńskiej prostytutki.
Oba śledztwa idą opornie, bo w sprawy zamieszane są wysokie czynniki watykańskie i wpływowi politycy włoscy. Poza tym w drugiej części książki musi Balistreri prowadzić dosyć subtelną i skomplikowaną grę ze swoim przełożonym, Pasqualim, zimnym i inteligentnym karierowiczem o dużych koneksjach, który często sabotuje akcje komisarza.
Ciekawe jest to, że kilku ważnych świadków i przekonanych katolików kłamie w czasie przesłuchań na potęgę, co prowadzi do skierowania śledztwa na kompletnie fałszywe tory. A potem wpływowi funkcjonariusze Watykanu rozgrzeszają kłamców w imię wyższych celów. Tu pojawiają się ciekawe stwierdzenia, oto Balistreri uświadamia sobie, iż istnieje “chrześcijańskie przekonanie, że wiara idzie przed moralnością” oraz mamy “wyższość sprawiedliwości boskiej nad ziemską”. To dosyć ciekawe, Costantini twierdzi bowiem, że głęboka wiara religijna pozwala ludziom kłamać i zamotać śledztwo w imię wyższych wartości. Oryginalne jest to pokazanie związków między religią a moralnością, ale niestety mało pogłębione.
Inny mocno zaakcentowany problem to problem legalnych i nielegalnych imigrantów, głównie chodzi o Rumunów, którzy często zamieszani są w przestępczość, rodzi to nastroje ksenofobiczne i antyimigranckie, ochoczo wzniecane i wykorzystywane przez cynicznych polityków, Skąd my to znamy...
Jeszcze mamy w książce ciekawy obraz Rzymu, wcale niepiękny, bo nie turystyczny: dziury na jezdniach, niesprzątane śmieci walające się na chodnikach, dziwki na rogach ulic... Autor wyraźnie nie oszczędza Wiecznego Miasta, ale czuje się, że kocha Rzym trudną miłością.
Fabuła toczy się powoli, czasami nudno i ślamazarnie, ale sprawia to, że audiobooka, dobrze czytanego przez Adama Baumana, słuchało mi się dobrze. Niestety pod koniec książki akcja mocno siadła, niekończące się rozmowy Balistrerego z różnymi osobami były trudne do strawienia, dosłuchałem audiobooka do końca z dużym trudem. Za to rozwiązanie zagadki kryminalnej dobre, bo wielopiętrowe i zaskakujące.
Dobra to powieść kryminalna, gdyby nie ta objętość i dłużyzny byłaby znakomita...