Zacznijmy od tego: myślisz, że znasz swojego partnera? Że codziennie budzisz się obok tej samej osoby? Że jej imię, nazwisko, przeszłość są dokładnie tym, czym się wydają? Rupert Ogrodnik też tak myślał. A potem obudził się w szpitalu z amnezją i dowiedział się, że jego żona została brutalnie zamordowana.
Ale to dopiero początek.
Kalina, kobieta, z którą dzielił życie, nie istniała. A przynajmniej nie w takiej formie, w jakiej ją znał. Ślub? Fikcja. Tożsamość? Fałszywa. Miłość? Pytanie, czy w ogóle miała szansę zaistnieć. Katarzyna Wolwowicz nie bawi się w półśrodki – wrzuca czytelnika w sam środek burzy i każe mu w niej dryfować, nie dając ani chwili wytchnienia.
Każda strona tej książki to kolejna rysa na rzeczywistości. Policja grzebie w przeszłości Kaliny, Rupert desperacko próbuje poskładać wspomnienia, a my razem z nim zaczynamy się zastanawiać, kto tu naprawdę gra, a kto został oszukany. Kiedy na scenę wkracza Marek, emerytowany policjant i jednocześnie przyjaciel Ruperta, wydaje się, że w końcu ktoś wprowadzi w tę sprawę trochę światła. Nic z tego. Im więcej faktów wychodzi na jaw, tym większy chaos. A potem pojawia się córka Ruperta. Chłodna, wyrachowana, nieprzewidywalna. I wtedy już wiadomo – nic nie jest tym, czym się wydawało.
Ale to nie jest tylko thriller o morderstwie i tajemnicy. To opowieść o granicach człowieczeństwa. O tym, czy przeszłość determinuje przyszłość. Czy można uciec od tego, co nas ukształtowało? Czy ktoś wychowany w patologicznym środowisku może być dobry? A ktoś wychowany w dostatku – być potworem? Wolwowicz nie podaje odpowiedzi na tacy. Zmusza do myślenia, do analizowania, do zadawania sobie niewygodnych pytań.
Język? Ostry jak skalpel. Każde zdanie trafia w sedno. Nie ma tu miejsca na rozwlekłe opisy, które można by pominąć. Każdy dialog, każda retrospekcja ma swoje znaczenie. Tempo akcji nie pozwala się oderwać, a napięcie nie daje spokoju nawet po zamknięciu książki.
To nie jest powieść, którą przeczytasz i odłożysz. To książka, która wgryzie ci się w umysł i będzie tam siedzieć, zmuszając do rozkładania jej na czynniki pierwsze. Katarzyna Wolwowicz stworzyła thriller, który nie tylko trzyma w napięciu, ale też pozostawia ślad. A to, w tym gatunku, jest wartością bezcenną.