Skrzydła życia recenzja

Okładka tej książki skłania do refleksji, przynajmniej w połączeniu z tytułem. Do tego zaciekawił mnie opis, to były powody mojego sięgnięcia po tę książkę.

Natalia od dwóch lat żyje samotnie. Nie był to jej wybór, Tomasz jej mąż zmarł. Od tego czasu sama wychowuje syna. Bardzo wspiera ją jej przyjaciel Wiktor. Pewnego razu poznaje Miłosza... wtedy wszystko zaczyna się zmieniać.

Długo zabierałam się do tej książki. Mimo, że lubię grubasy to jednak ta objętość mnie odstraszała. Okazało się, że Autorka ma taką łatwość pisania, że książka czytała się sama. Ponieważ to debiut, tym bardziej byłam mile zaskoczona.
Nie ma tu zapychania stron na siłę, sporo się dzieje, więc nuda nie ma wstępu.

Jednak biorąc pod uwagę całość powieści, trudno mi powiedzieć, że jestem na tak. Bardzo mocno rozbudowane i częste sceny seksu, uczyniły znajomość dwojga ludzi przedmiotową. Brakowało mi bogatej sfery psychologicznej. Tylko wtedy mam możliwość w pełni poznać bohaterów. Oczekiwałam wejścia w ich umysły a nie do ich łóżka, brak informacji, że jest to powieść erotyczna to wielki niedopatrzenie. Myślę, że właśnie tym większe było moje rozczarowanie. W książkach wiele razy są sceny seksu, jednak gdy stają się one sednem powieści robi dla mnie po prostu nudno. Zdecydowanie oczekuję czegoś więcej.
Niewątpliwie moją niechęć budził Miłosz, typowy macho. Do tego stopnia, że skończyłam książkę kilka dni temu a cały czas mam w głowie, że swoją wielką miłość nazwał imieniem na 495 stronie, wcześniej zwracał się do Natalii tylko określeniem Mała. To było jakieś takie żenujące i płytkie.

Tym samym mam wielki dylemat. Uważam, że jeśli szuka ktoś powieści erotycznej to powinien być zadowolony (chyba bo raczej nie czytam takich więc do końca nie wiem co dokładnie się w nich podoba). Jeśli ktoś ma nadzieję na powieść obyczajową to niestety może poczuć się zawiedziony.
Natomiast trudno nie docenić mi stylu pisania Autorki, sposobu prowadzenia opowieści i lekkich dialogów. Z tej strony to był rewelacyjny debiut.