"Jak czasami przekorny bywa los. To, co wydaje się zdradliwe, okazuje się zbawieniem".
Ciężko wyrazić słowami to, jakie spustoszenie w mojej głowie wywołała ta opowieść. I właśnie to najbardziej kocham w dobrej literaturze, czyli emocje sięgające zenitu, możliwość utożsamienia się z losami bohaterów i myśli nie odchodzące długo po przeczytanej lekturze. Ostrzegam od razu wszystkie matki, w pakiecie ze "Skradzioną kołysanką" zaopatrzcie się w zapas chusteczek, aby mieć czym ocierać napływające do oczu łzy, dużo łez.
Anna Stryjewska od wielu jest zawodowo związana z Łodzią, w której prowadzi agencję nieruchomości. Autorka oprócz pracy twórczej w postaci pisania, także maluje. W 2015 r. otrzymała wyróżnienie w konkursie Książka Przyjazna Dziecku za powieść dla młodzieży pt. "Głowa do góry, Matyldo". Zależy jej na tym, aby książki, które pisze, niosły ze sobą choćby małą refleksję i przyczynek do zadumy.
Barbara Walczak swoim śpiewem zdobywa serce polskiej publiczności. Gdy rodzi córeczkę Elżunię, postanawia przerwać karierę, aby w pełni poświęcić się dziecku. Zespół na czele z jej mężem jednak nadal gra koncerty w towarzystwie nowej wokalistki. Sielankę Barbary przerywa pewien dzień, który staje się początkiem koszmaru zamykającego kobietę w nałogu alkoholowym w bieszczadzkiej głuszy na długie lata. Aż do dnia, gdy dawna gwiazda słyszy śpiewaną przed laty swojej córce, własnoręcznie skomponowaną kołysankę.
Była na szczycie, a stoczyła się na samo dno – takie scenariusze pisze samo życie, co potwierdza zarówno historia Elżbiety Dmoch z zespołu 2 plus 1, jak i fikcyjnej postaci Barbary Walczak stworzonej piórem Anny Stryjewskiej. Autorka oddaje bowiem w ręce czytelników nacechowaną autentycznością opowieść, mającą solidne fundamenty oparte w codziennym życiu i pewnie dlatego, historia upadłej gwiazdy estrady wywołuje aż tyle sprzecznych uczuć.
Wyrazistości całej tej ekspresyjnej historii dodaje fakt, że autorka ukazując losy głównej bohaterki, zastosowała dwa plany czasowe, przeplatając je między sobą. Z jednej więc strony czytelnik otrzymuje szczęście w pełnej krasie pod postacią cudownej kariery muzycznej i idealnego rodzinnego życia w pięknym domu. Z drugiej zaś, życie w oparach alkoholu pod ciągłym, karcącym okiem mieszkańców małej, bieszczadzkiej wioski. Zastosowany przez pisarkę kontrast podkreślający różnice jakie dzielą poprzednie życie Barbary od tego, jakie prowadzi obecnie, to mocne i plastyczne ujęcie poruszanego tematu. Obrazowo opisane sceny brylowania na scenie w pięknych strojach w połączeniu z piciem wódki w obskurnych warunkach to przykuwające uwagę fragmenty, które takie zderzenie dwóch światów czynią jeszcze bardziej szokującym.
"Skradziona kołysanka" to historia totalnego upadku, prawdziwej degrengolady, do której niesprawiedliwy los może skłonić każdego z nas, ale to nie jedyna płaszczyzna tej powieści. Najbardziej przejmującą dla mnie, czyli mającej córkę niemalże w wieku córki głównej bohaterki, jest ukazanie rozpaczy matki nacechowanej tęsknotą i samotnością, które w pewnym momencie stają się jej jedynym sprzymierzeńcem. Wielokrotnie podczas lektury tej książki zastanawiałam się nad tym, jak sama zachowałabym się w obliczu takiej tragedii. I za każdym razem, czułam niemalże wielki strach i przerażenie, a wizualizacja takiego dramatu, wywoływała we mnie łzy i poczucie wielkiej krzywdy. Muszę jeszcze przy tym dodać, że całkowicie rozczuliła mnie pewna bajka o księżniczce jaka stała się babą jagą, którą w końcowej fazie powieści opowiada Barbara. To było niezwykle przejmujące i mocno obrazowe.
Jeśli chcecie się przekonać, co skrywa "zielony dom z drewna z brązowymi okiennicami" i dlaczego, ktoś śpiewa kołysankę, którą słyszała wyłącznie córka Barbary, zajrzyjcie koniecznie do najnowszej powieści Anny Stryjewskiej. Ta książka was emocjonalnie "przeczołga", zmusi do przewartościowania pewnych rzeczy oraz skłoni do refleksji nad tym, jak łatwo nam oceniać innych.
https://www.subiektywnieoksiazkach.pl/