„Mozaika życia” Andrei Goldsmith okazała się lekturą zaskakującą, pełną emocji i niespodzianek. Opis na okładce obiecywał lekturę złożoną, wielowymiarową i uczuciową. W dużej mierze książka spełnia te zapowiedzi.
Bohaterką książki jest Galina Kogan, dwudziestoczterolatka, która wyjeżdża w końcówce lat osiemdziesiątych XX wieku wyjeżdża z Leningradu i osiedla się w Australii. Planowała tam wyjechać z matką, jednak ta zmarła niespodziewanie, powiększając rozmiary strat, jakie ponosi Galina w związku z opuszczeniem na zawsze wszystkiego, co znajome i bliskie. Choć Związek Radziecki nie zaoferował jej możliwości rozwoju, o jakich marzyła, nawet w czasach gorbaczowowskiej pieriestrojki, to opuszcza go ze smutkiem i poczuciem zagubienia. Przypadkowe spotkanie z Andrew sprawia, że decyduje się związać swoje dalsze życie z Australią.
Spodziewałam się książki o zderzeniu kultur, odnajdywaniu w nowej sytuacji, zaczynaniu życia od początku i wszystko to można znaleźć w „Mozaice życia”, choć również znacznie więcej. Historia Galiny i Andrew stała się pretekstem do opowiedzenia o kolejach życia ich rodziców – jednych starających się przetrwać w komunistycznej rzeczywistości, która dotknęła ich w typowy, okrutny sposób, drugich – kształtowanych przez normy społeczne charakterystyczne dla swoich czasów, porzucenie artystycznych zapędów ze strony ojca oraz wszelkich ambicji, poza wysmakowanym domem – przez matkę.
Każda z postaci stworzonych przez Goldsmith zasługuje na uwagę z innych powodów. Galina mierzy się ze swoim odseparowaniem, na co jednak znajduje wewnętrzną siłę i powoli urządza się w nowym miejscu i w nowym życiu. Andrew przeżywa rozterki człowieka nieśmiałego i pozbawionego pewności siebie, choć nie brakuje mu też odwagi, by postawić na swoim i żyć zgodnie z artystyczną duszą. Jego rodzice z kolei to oddzielna historia, pełna miłości, przywiązania i wzajemnej troski, a jednak podszyta tajemnicami i niedopowiedzeniami, łącznie ze zdradą i homoseksualnością.
Równie ważnym tematem powieści jest sztuka jako taka. Wszyscy bohaterowie są związani z dziedzinami artystycznymi, które odgrywają w ich życiach znaczną rolę. Dyskutują o niej, o możliwościach realizacji swoich pasji w różnych krajach, wreszcie o tym, komu ta sztuka jest właściwie potrzebna i czy ma moc ratowania życia.
Dobrze mi się czytało „Mozaikę życia”. Autorka posługuje się lekkim piórem, nie pozbawiając przy tym swej twórczości psychologicznej i społecznej głębi. Wsłuchuje się w głos pokoleń i z zaangażowaniem opisuje miejsca, a także epoki, które dawno minęły. To mocna książka o trudnych rozterkach, o realizowaniu swoich ambicji, o skomplikowanych uczuciach, wreszcie o roli sztuki w życiu. Dotyka problemu zmiany pokoleniowej, wypierania gospodyń domowych przez kobiety szukające spełnienia w innych dziedzinach życia. To jedna z tych książek, które dają do myślenia, otwierają oczy na sferę emocji i pokazują, że jeśli chodzi o relacje międzyludzkie, to nic nie jest oczywiste i czarno-białe.
Egzemplarz otrzymałam z Klubu Recenzenta w serwisie nakanapie.pl