O twórczości Marah Woolf słyszałam już jakiś czas temu, sama jednak nigdy jakoś nie poczułam się zainteresowana jej książkami. Kiedy jednak ujrzałam w zapowiedziach Siostrę gwiazd, przepadłam. Jestem okładkową sroką, o czym już wiecie, a gdy jeszcze poznałam opis tej powieści - musiałam ją przeczytać. Tak oto w moich rękach znalazła się Siostra gwiazd, a ja dzisiaj mogę opowiedzieć Wam o swoich wrażeniach po jej skończeniu.
Kiedy młoda czarownica zostaje ugryziona przez sylfidę, zaczyna się walka o jej życie. Gorączka demoniczna niszczy jej marzenia, miłość, a także magię. Ponadto chłopak, w którym skrycie się podkochuje, postanawia odwrócić się od niej na rzecz walki z inwazją zmiennokształtnych bestii. Czy Vianne wyzdrowieje? No i czy uda się ocalić kraj przed nieproszonymi i niebezpiecznymi gośćmi?
Muszę przyznać, że gdy zaczęłam czytać tę książkę, już od pierwszej strony poczułam się wciągnięta w świat Vianne oraz innych czarownic. Z każdą kolejną kartką przeżywałam coraz bardziej to, co spotkało główną bohaterkę i przyznaję się bez bicia, że momentami było mi jej tak po ludzku szkoda – zdecydowanie nie zasłużyła sobie na to, co ją spotkało.
Skoro już wspomniałam o Vianne, to wypadałoby napisać o niej coś więcej. Jest to młoda kobieta, która swoimi gorącymi uczuciami mogłaby dosłownie zagotować wodę. Jest również kochająca, a jej siostry są dla niej wszystkim. Widać w niej również niezwykłą odwagę, pomimo tego, co musiała przeżyć - ona nadal gotowa była przystąpić do walki z najgorszymi bytami, by ochronić osoby, które kocha najmocniej na świecie. Jednak Vianne bywała też głupiutka i naiwna - widząc, jak traktuje ją jej ukochany, miałam ochotę krzyczeć. Ta dziewczyna nie zasłużyła sobie na takie traktowanie i mnie, jako czytelnika, bolało jej cierpienie. Dzięki temu jednak utwierdziłam się w przekonaniu, że Marah Woolf świetnie wykreowała tę bohaterkę.
Głównym wątkiem w książce jest magia oraz wszystko, co z nią związane - utrata, wzmocnienie czy też odkrywanie nowych umiejętności. Autorka zadbała przy tym, by historia ta nie stała się tylko i wyłącznie magiczna, bo umówmy się, co za dużo to niezdrowo. W książce umieszczono również wątki polityczne, związane z walką ze zmiennokształtnymi demonami, które mimo moich obaw okazały się również świetnie zarysowane oraz po prostu ciekawe. Jest to dopiero pierwszy tom, więc momenty, w których nie za bardzo wiedziałam, o czym czytam, spowodowane były właśnie tym faktem – wprowadzenie do nowego świata zawsze bywa dość męczące. Liczę na to, że kolejne tomy będą prawdziwymi petardami, a patrząc na zakończenie Siostry gwiazd, tylko utwierdzam się w tej nadziei.
Pióro autorki jest bardzo dobre i dzięki niemu lektura tej pozycji to czysta przyjemność, a czytelnik nie ma ochoty odkładać tej książki. Mamy świetny styl pisania, dobrze wykreowaną główną bohaterkę, mamy magię oraz złe moce – czego chcieć więcej? Jak dla mnie jest to przepis na bardzo dobrą powieść fantastyczną.
Jeżeli lubicie ten gatunek, to koniecznie musicie poznać historię Vianne oraz jej sióstr. Myślę, że nawet czytelnicy, którzy mają za sobą setki tytułów fantastycznych, zakochają się w Siostrze gwiazd.