“Szanowny pan Lubowidzki troszczy się o panią jak należy- rzekł lekarz (…). Ale jeśli nie będzie go pani słuchać, będę zmuszony wystawić stosowne skierowanie na specjalistyczną terapię w szpitalu psychiatrycznym.
-Czy mój mąż poinformował pana doktora, w jakich kwestiach żąda ode mnie posłuchu?-zapytała z odrazą (…)
-No cóż…Podobno.. Wspomniał, że nie jest pani uległa w tych sprawach
-W tych, to znaczy w jakich?(…)
-W sprawach… małżeńskich… Damsko-męskich.
-A czy mąż wspominał, że jest w stosunku do mnie brutalny?
-No cóż.. – Doktor potarł policzek- mężczyzna ma swoje prawa i potrzeby. Jeśli żona nie może ich spełnić… Ma on prawo stosować nieco bardziej radykalne środki. Jeśli będzie pani uległa, mąż zaprzestanie praktyk, które tak pani przeszkadzają. Poza tym jest pani zobowiązana urodzić dziecko, a jak dotąd w tej kwestii… nic się nie wydarzyło.
-On mnie bije!
-Takie rzeczy są dozwolone, wręcz wskazane, jeśli żona wymaga dyscypliny”.
Cała problematyka tej książki zawiera się w powyższych zdaniach. 20-lecie międzywojenne i młoda dziewczyna z Francji wydana za mąż dla prestiżu całej rodziny. Za polityka, uznanego w Polsce, wręcz hołubionego. Umaczanego we wszystkich politycznych obrzydlistwach tamtych czasów, które jednak były dopuszczalne i akceptowane, bo dopiero co odzyskaliśmy wolność, więc cieszmy się nią jako mężczyźni. Kobiety do tej radości miały już trochę mniej prawa. Ewentualnie wcale.
Mąż brutal, dla którego kobieta służy tylko i wyłącznie do spełniania jego zachcianek. Nie jedna kobieta. Kobiety. Bo gwałci inne dla zaspokojenia chwilowej potrzeby. Teściowa zapatrzona w syna i nie chcąca słyszeć głosów katowania synowej. Tylko raz reaguje, kiedy ta jest bliska śmierci. Ciche przyzwolenia na wszystko. Młoda kobieta u progu życia, która pozostawiona sama sobie traci radość życia i ciekawość świata. Pierwsze kobiety na prawie, wyrzucane ze studiów pod byle pretekstem. Matka, która jest marginesem, bo ma dziecko, a nie ma męża. Piętnowana ze wszystkich stron. Bez środków do życia i szans na jakąkolwiek pracę. Matka, która nie ma głosu i nie może reagować, choć wie, że jej dziecku dzieje się krzywda. Tu rządzi mężczyzna!
A równolegle do tego świat rodzącego się feminizmu. Kobiety samotne z wyboru, które wiedzą jak i gdzie czerpać radość z życia. Że ich mało i jak wariatki postrzegane? Ale to dzięki nim te, które mogły to obserwować zauważyły, że można inaczej. I w tym wszystkim niezastąpiona w sianiu nowych nurtów Tamara Łempicka, która uwodzi, kusi i szokuje.
Milion różnych wątków pokazujących drogę kobiet do wyjścia z pozycji uległej/całkowicie podporządkowanej mężczyźnie. Takiej która nie może mieć swojego zdania i żyć jak chce. I mimo, że lata odległe, i mimo, że niby inny świat smutne jest to, ile z opisanych sytuacji, w szczególności dotyczących braku możliwości decydowania o własnym życiu, krzywdzących stereotypów dotyczących kobiet i knowań zakłamanego świata polityki można 1:1 przenieść w XXI wiek. W pewnych zakresach żyjemy w innym, rozwiniętym świecie, w pewnych nie zmieniło się wiele.
Książka do pochłonięcia w weekend. Napisana świetnym językiem, co pozwala nam „płynąć” przez jej treść. Bardzo dobra, bardzo dobra! A ja dumna jestem, że jej autorka mieszka prawie za miedzą. Bardzo, ale to bardzo polecam.