Selena jest sevilem. Trochę innym od wszystkich, ale wciąż sevilem. Istotą nie z tego świata, gdzieś między Niebem, Ziemią i Piekłem. Istotą, która wtrąca się w ludzkie życie. Pewnego razu zostaje jej powierzona misja. Misja, która odmieni ją, jak i całe jej życie. Musi zrobić coś z naukowcem, który dzięki swoim wieloletnim badaniom jest coraz bliżej odkrycia tych istot z innego wymiaru. W tym celu dostaje ciało człowieka, z którym absolutnie nie wie, co zrobić. Nie zna dokładnie ludzkich zwyczajów i przyzwyczajeń. Nie wie, jak być człowiekiem. Wie, że musi go zabić, ale wie też, że go kocha. Czy znajdzie wyjście z tej sytuacji nie narażając się przy tym swojemu Panu? Jaki los spotka tych dwojga? Czy naukowiec pozna prawdę?
Marta Dąbkowska jest polską początkującą pisarką oraz blogerką, uczęszczającą do klasy licealnej o profilu matematyczno-fizycznym. Zaczęła pisać, gdy miała piętnaście lat. „Magia i miłość” jest jej debiutem, jak i również pierwszą częścią serii „Sevile”.
„Magia i miłość” nie jest może literaturą najwyższych lotów. Powiedzmy sobie szczerze czy romanse paranormalne mają na celu takie być? Nie. Nie jest to też może powieść idealna, ale… ale niezwykle wciągająca i ciekawa. Możliwe, że była ona dla mnie odskocznią i pochłonęła mnie aż w takim stopniu po dość słabej i ciągnącej się, jak flaki z olejem poprzedniej książce, którą czytałam. Ale możliwe jest też to, że ta młoda autorka po prostu stworzyła interesującą historię, którą czytałam z przyjemnością.
Napisana prostym językiem książka kryje w sobie tylko niecałe dwieście stron. Ale jakich! Już od samego początku zaczyna się ciekawie, a to właśnie za sprawą języka bohaterki, która jest niezwykle silną osobowością, co można zauważyć po tym, jak przekazuje nam swoją historię. Tak, debiut ten jest napisany w narracji pierwszoosobowej, ale jest on dla mnie, jak najbardziej odpowiedni.
Selena nie raz i nie dwa sprawiła, że pojawił się na mojej twarzy uśmiech może nie tyle, co rozbawienia, co zażenowania, ale to ma związek z niektórymi wydarzeniami, które miały miejsce, a nie z samą powieścią i żałuję, że autorka nie rozwinęła właśnie tego wątku - oswajania się z ludzkim ciałem i wszystkimi przyzwyczajeniami i zwyczajami ludzkiego życia, bo to właśnie on dodawał tego komizmu. Choć trzeba przyznać, że jest ona dość przewidywalna. Ale jest to debiut i to jeszcze niezwykle młodej autorki, więc i to można wybaczyć.
Szkoda, że wątek miłosny pojawił się tak szybko. Mógł trwać trochę dłużej, mógł zostać bardziej rozbudowany, a tak ma się wrażenie, że kilka spojrzeń, kilka uśmiechów, rozmowy przy projekcie i wielka miłość gwarantowana. Szkoda, że to tak szybko się rozpoczęło, bo mogło być naprawdę ciekawie, patrząc na to, co przyszykowała autorka dla swojej bohaterki. Żałuję również tego, że autorka postanowiła zamieścić akcję wydarzeń w Nowym Jorku, a nie w Polsce, bo niektóre porównania były raczej bliższe Polsce niż Ameryce.
Sama nie wiem, czemu pierwsza część „Sevile” mi się tak spodobała. Ale w jakiś sposób urzekła mnie ta historia i już. Jestem ciekawa cóż takiego wydarzy się w kolejnych tomach i mam nadzieję, że tym razem będę mogła dłużej cieszyć się lekturą. I mam nadzieję, że autorka wprowadzi więcej elementów zaskoczenia i rozwinie wątek pewnego, tajemniczego młodzieńca. Wprowadzając przynajmniej te elementy powieść będzie z pewnością jeszcze lepsza. Zazwyczaj z każdą powieścią autor nabiera wprawy i każda jego powieść jest bardziej dopracowana, więc mam nadzieję, że w przypadku Marty Dąbkowskiej również tak będzie, bo widać, ze ma ona niezwykłą wyobraźnię i ciekawy styl.