Max McDaniels staje się bohaterem Akademii Rowan. Jest Psem Rowan. Osobą, która dzięki drzemiącej w niej sile może ochronić Akademię przed Demonem. Jego treningi zdecydowanie przyspieszają, bo każdy wie, że wybudzony Astaroth w każdej chwili może zagrozić światu. Zaczyna się walka z czasem oraz poszukiwanie pewnej pradawnej księgi - Księgi Początku, Księgi Thotha. Max razem z Davidem dowiadują się, że mają zostać ofiarowani górskim wiedźmom, co nie uśmiecha się ani chłopcom ani nauczycielom Akademii. Co zrobić by chłopcy zostali ze swoimi? Równolegle z wydarzeniami w Rowan, na świecie dzieją się straszne rzeczy. Państwa upadają. Ich rządzący są porywani. Na ulice wypełzają wielołaki i inne demony. W niektórych państwach dochodzi do blackoutu - nie ma prądu, wody, niczego. Ludzie zaczynają się dzielić na tych którzy chcą walczyć i na tych którzy zaczynają wielbić Astarotha. W Rowan dochodzi do tego, że chłopcy zostają uprowadzeni przez zaprzyjaźniony Warsztat. Jednak jak się okazuje to wcale nie jest uprowadzenie lecz pomoc, by chłopców nie zesłać do wiedźm. W Niemczech, gdzie znajduje się siedziba Warsztatu dochodzi do pierwszej konfrontacji z armią Astarotha, która jest ogromna. Chłopcy w dalszym ciągu poszukują Księgi. Z każdym dniem są bliżsi rozwiązania zagadki. Na Pustułce udają się w podróż do innego wymiaru. Tam Max dowiaduje się kim jest i spotyka zaginioną mamę. Księga jest na wyciągnięcie ręki tak jak i rozpętanie wojny z demonami. Kto wygra? Czy jest ktoś w ogóle w stanie powstrzymać Astarotha od panowania nad światem? Czy trzynastolatkowie mają w ogóle jakieś umiejętności by przeciwstawić się takiemu złu?
Proszę Państwa ta część jest czymś fenomenalnym. Ktoś kto lubi książki fantasy chce dużo magii oraz rozlewu krwi. W tej części autor serii odgradza się grubą kreską od twórczości Rowling. Tutaj nie ma Harrego. Ale można zauważyć, że autor lubi twórczość Tolkiena. Jak dla mnie samo przygotowanie do walki z Astarothem przypominało przygotowanie się do bitwy z Władcy Pierścieni. To poszukiwanie rozwiązania dodaje tej części smaczku. Samo to, że trzynastolatkowie postanawiają przeciwstawić się ogromnej sile zła jest czymś zaskakującym. W Księdze I dopiero co poznajemy, że są dzieciaki gotowe walczyć z demonami, że mają jakieś moce i będą trenowani by walczyć ze złem. Natomiast w II są to już osoby, które realnie mogą się tym mocom przeciwstawić. Sama akcja w książce jest dynamiczna. Ja nie chciałam się oderwać od przygód Maxa i Davida. Dzięki temu książka czyta się sama. Jest zdecydowanie bardziej ciekawsza od Księgi I. Świetnie, że w końcu poznajemy kim tak naprawdę jest Max. Do tego poznajemy trochę bardziej Davida. Podróż do Krainy Sidh była przyjemną odskocznią od życia w Rowan. A końcówka książki to coś FENOMENALNEGO. Seria dojrzewa. Mamy tutaj dużo magii, dużo technologii oraz krwi. Nie ma się co oszukiwać, że w tej książce nie ma przemocy, bo jest.
Tą częścią autor postawił sobie bardzo wysoką poprzeczkę. Albo udźwignie dynamiczną akcję albo postawi na to by Czytelnik odpoczął, przygotował się do głównej walki. Głównej walki? - tak, zdecydowanie. Nie wydaje mi się by to co się wydarzyło nie miało jakiegoś następstwa od strony młodych chłopców, którzy jak widać są gotowi postawić własne życie nad życie miliardów ludzi na świecie. Polecam mocno i mam nadzieję, że Księga III równie mocno mnie porwie!