Każdy z nas zna choć podstawy mitologii. Macie może swojego ulubionego boga lub boginię z mitologii greckiej ?
Chętnie sięgam po książki z tym wątkiem. Ciekawi mnie zawsze jak dany autor czy autorka go wykorzystają. Opis nie naprowadził mnie w sumie na to co otrzymałam lecz wstęp do książki napisany przez Darię Jędrzejek jasno daje do zrozumienia, że “ (...) to jakby lekko…wariacka interpretacja tego tematu.”
Afrodyta. Bogini miłości. Przybrana córka Zeusa znaleziona niegdyś na plaży. Nie traktował jej jak córki. Jej uroda zbyt mocno go…kusiła. I mamy tu włąśnie taką okrutną, podłą i nikczemną wersję boga piorunów i władcy Olimpu. Bohaterka tego tomu, niejednokrotnie się o tym przekonała. Za nieposłuszeństwo, czy wyrażenie szczerze do bólu swojego zdania, z zapałem karał ją wygnaniem.
Dołączamy do przygód życia bogini gdy Zeus skazuje ją na wieki banicji na dnie morza w odosobnieniu. Nagle, niespodziewanie i wcześniej niż powinna, Afrodyta trafia na Ziemię gdzie jak okazuje się została przywołana za pomocą obrzędu okultystycznego. Jak i komu się to udało ? Dlaczego jej ukochany i zarazem znienawidzony Posejdon, porzucił ją gdy go najbardziej potrzebowała ? Czy znów gniew Zeusa sprowadzi na nią kolejne kary ?
Z pomocą niezawodnych sióstr, stawi czoła wszystkim problemom…
Przyznam, że to zdecydowanie specyficzna książka. Pisana lekkim, przystępnym stylem, w żartobliwy sposób, pełna humoru. Jednak miałam do niej pewne zastrzeżenia. Co mnie raziło na starcie to takie gadżeciarstwo. Liczne opisy albo kosztownych pojazdów albo sprzętów, podawanie dokładnych marek, modeli … jak dla mnie były zbędne. Do tego niby silne uczucie pomiędzy Afrodytą i Posejdonem, było dla mnie totalnie niewyczuwalne. Bogini wspominała o tym, przeżywała rozczarowanie, mamy wraz z nią świadomość, że ich relacja to wręcz związek zakazany. Ale dopiero pod koniec coś tam stało się między nimi intensywniejsze i bardziej zauważalne. Brakowało mi zagłębienia się w tę historię. W końcu romans boginie miłości z innym bogiem, w moim przekonaniu powinien mieć tej miłości w sobie więcej. A co tu mamy ?
Całość to nieco niebezpieczna przygoda, poszukiwanie odpowiedzi na pytania, rozwiązywanie problemów Afrodyty oraz opis jej relacji zarówno z pozostałymi boginiami jak i jej przyjaciółmi lub… osobami, które do tego grona raczej nie należą. Historia pełna sarkazmu, ironii, pełnych humoru przepychanek słownych. Taka jak właśnie napisała autorka, luźna interpretacja mitologii. Chwilami mi to nieco “Percy’ego Jacksona” przypominało, z racji, że akcja toczyła się w czasach współczesnych i pewne wydarzenia miały miejsce na uczelni. Tylko tu obozu dla bogów nie było. I niby bohaterowie starsi choć…mentalnie często zachowali się jak nastolatkowie.
Lekka książka, taka na odstresowanie, relaks, chill weekendowy i właśnie z nią go spędziłam. Mogła być lepsza ale zarazem nie była zła. Teraz czas na drugą boginię.
A Wy ile z czterech części tej serii macie w planie ?
Dziękuję za egzemplarz do recenzji.