On - Ryder Cole – arogancki, władczy, seksowny, pewny siebie, silny i nieznoszący sprzeciwu mężczyzna, który preferuje nocne życie. Na co dzień Ryder jest właścicielem dwóch najpopularniejszych klubów nocnych w Atlancie, a po godzinach zajmuje się organizowaniem nielegalnych walk. Szanowany w swoim towarzystwie z niebywałą dokładnością dba o swoją reputację. Ona – Cassie – po ucieczce z Londynu, wraca do rodzinnej Atlanty, aby zapomnieć o przeszłości, która odcisnęła trwałe piętno na jej psychice. Cassie marzy o spokoju, ciszy i zapomnieniu o tym, co było kiedyś. Dziewczyna nieustająco ucieka od sekretów, które tylko czyhają, aby ją unicestwić...
Zawsze miałam słabość do seksownych okładek z pięknymi nagimi męskimi torsami. Wydawnictwo Kobiece w tej kwestii absolutnie wymiata! Opis "Hard" bardzo mnie zaintrygował głównie przez to, że pojawiła się tam wzmianka o "nielegalnych walkach". Ja ten motyw wręcz kocham i bardzo zafascynowałam - dokładnie od momentu, gdy po raz pierwszy obejrzałam film „Never Back Down” z Sean Faris i Cam Gigandet. Czy powieść spełniła moje oczekiwania?
Zacznijmy od początku… Cassie wreszcie zdobyła się na to, żeby uciec z Londynu i powrócić do Atlanty. W rodzinnym domu nie zastała swojego brata, ale zamiast tego w nocy wtargnęli do jej sypialni mężczyźni rządni krwi Jacksona. Okazało się, że jej młodszy brat zaciągnął kilkutysięczny dług u wpływowego i niebezpiecznego mężczyzny, a on postanowił upomnieć się o swoje. Ryder nie planował ulegać, ale pod wpływem uroku Cassie zgodził się, żeby dziewczyna odpracowywała w jego klubie dług brata. I od tego wszystko się zaczęło... Pojawiać się zapierająca dech w piersiach żądza i intensywne pożądanie między Ryder'em a Cassie. Kiełkujące uczucie jest tak intensywne, że ciężko im, nad nim zapanować. Lecz jak to w życiu bywa, nie zawsze jest tak pięknie i kolorowo jakbyśmy chcieli. Tutaj było podobnie. Niespodziewanie w życiu Cassie pojawia się mężczyzna z przeszłości, o którym dziewczyna, tak bardzo pragnęła zapomnieć... Dawne czasy wracają i upominają się o swoje. Jak zachowa się Ryder? Musi podjąć męską decyzję. Będzie walczył o to, co kocha? Czy może podda się bez walki? O tym musicie przekonać się już sami.
Eve Jagger zadebiutowała powieścią "Hard" z serii "Sexy Bastard". Seria okazała się absolutnym hitem w Ameryce. Autorka ma dwójkę dzieci i męża. Eve już w szkole średniej próbowała swoich sił w pisarstwie, ale dopiero niedawno postanowiła stworzyć dłużą opowieść, która nadawałaby się do wydania w formie książki.
Tak to już jest, że boimy się rodzimych debiutów, ale po te zagraniczne sięgamy bez obaw. Ja "Hard" byłam po prostu ciekawa. Nie oczekiwałam nie wiadomo czego, chociaż te "nielegalne walki" brzmiały intrygująco.
Powieść od początku dość mnie zainteresowała, a przy tym spodobało mi się to, że autorka wyraźnie pokazała chemię między głównymi bohaterami, lecz nie zdominowała całej akcji przez ich pragnienie znalezienia się razem w łóżku. Wiadomo, mamy tu do czynienia z literaturą erotyczną, więc można się było domyślić w jakim kierunku tak czy inaczej to zmierza.
Historia ciekawie rozkręcała się tylko do pewnego momentu, lecz później nastąpił spadek formy, który dał mi się we znaki i sprawił, że zaczęłam się nudzić... Momentami okrutnie. Dość szybko zauważyłam wady typowe dla debiutantów. Eve Jagger przechodziła od skrajności w skrajność i czasem miałam wrażenie, jak gdyby chciała do tej historii władować wszystko to, co było ogólnie rzecz biorąc zbędne. Jeśli zaś chodzi o wątek walk, który tak mnie intrygował, to przykro mi, ale tego wątku po prostu nie było. A szkoda.
Dużym plusem jest język Autorki, który jest niebywale prosty, lekki i bardzo przyjemny w odbiorze, przez co całość czyta się w ekspresowym tempie. Autorka bez wątpienia posiada taki styl, który ułatwia poznawanie całej historii i jednocześnie pozwala czerpać z czytania wiele radości. Biorąc pod uwagę dialogi to trzeba przyznać, iż są one dynamiczne, naturalnie i nie wymuszone. Podczas czytanie z pewnością u niejednego czytelnika pojawi się również uśmiech. Częsta wymiana zdań pomiędzy głównymi bohaterami, jest przyozdobiona humorem, bo oboje słyną z niewyparzonego języka. Muszę przyznać, iż nie mam pojęcia kiedy z pierwszej strony przeszłam na ostatnią. Po prostu przewracałam kolejne strony i nim się zorientowałam, historia Cassie i Rydera dobiegła końca. Nie znajdziemy również nadprogramowej treści, która mogłaby zniechęcić, do dalszego zagłębiania się w treść, także to jest również dodatkowy atut tej publikacji.
Gdyby tak rozłożyć "Hard" na części pierwsze, to można by wyszczególnić kilka wątków pobocznych i wówczas jak na dłoni byłoby widać, że autorka tylko je upchnęła w treści, ale już nie pofatygowała się, żeby dopracować chociaż połowę z nich. Przykładem takiego wątku pobocznego, którego potencjał nie został wykorzystany nawet w 30%, jest stalking. Nie będę Wam przedstawiać dokładnego kontekstu, żeby nie zapeszać i nie zrazić do przeczytania tej pozycji, ale tak, można to było wykorzystać bardziej, mocniej, a wówczas historia zdecydowanie zyskałaby na wartości.
Między stronami książki pojawiają się również sceny erotyczne, aczkolwiek są napisane w takie sposób, iż nie są nacechowane wulgaryzmem, ale należą do tych dość szczegółowych i pikantnych.
Bohaterowie zostali wykreowani w całkiem ciekawy sposób. Każdy z nich jest inny, intrygujący, ujmujący czytelnika. Mimo wszystko, najbardziej znaczącą osobą z mojego punktu widzenia jest Cassie, którą oczywiście polubiłam. Dziewczyna wyjeżdża do Londynu, aby móc godnie żyć, jednak to co ją tam spotkało, nie można zaliczyć do godnego życia. Koszmar, łzy, smutek. Na całe szczęście udało się jej wyrwać z tego co ją spotkało i wraca do rodzinnej Atlanty. Bardzo mi się też podobała „przemiana” Rydera pod wpływem Cassie, z apodyktycznego i nieznoszącego sprzeciwu stał się czuły i czarujący.
Gdy myślę o "Hard", to od razu przypomina mi się przynajmniej kilka książek, które były podobne do tej. Autorka stworzyła taki odgrzewany kotlet zrobiony z tego, co już znamy. Nie ma tu niczego nowego, oryginalnego i odkrywczego. Jasne, powieść jest kobieca, lekka i mniej więcej przyjemna, ale to jednak wtórność. Czuć, że to debiut. Naprawdę.
Postanowiłam jednak nie przekreślać od razu całej serii "Sexy Bastard", bo mimo wszystko ciekawią mnie dalsze losy kolejnych bohaterów. Liczę na to, że kolejne tomy będą lepsze i bardziej dopracowane. W końcu trzeba być wyrozumiałym dla debiutów.
Gorąco Polecam!!!