To moje pierwsze spotkanie z Krystyną Koftą. Słyszałam wcześniej to nazwisko w mediach, ale nie miałam nigdy okazji przeczytać niczego z twórczości pisarki. Po lekturze „Sekretnego dziennika Melanii R” wiem, że muszę nadrobić stracony czas.
Tytułowa bohaterka to trzydziesto-trzy letnia pani biolog, która prowadzi badania na myszach w celu
wynalezienia leku na białaczkę. Jej praca zawodowa to tak naprawdę jedyne życie jakie posiada. Wracając do domu, wkracza w świat telewizji i jej filmowych bohaterów. Uprawia z nimi wirtualny seks. Tylko w ten sposób jest w stanie doświadczyć rozkoszy cielesnych. Jest to świat, który wciąga ją bez reszty. Melania uzależnia się od telewizji i wyobrażonych kochanków.
„W tym świecie nikt nie musi być stary. Czas się cofa, zatrzymuje. Nikt tu nie jest martwy naprawdę. Śmierć to iluzja. Wystarczy nacisnąć guzik. Jeszcze tego samego dnia oglądasz tych, co umarli. To raj, prawdziwe zmartwychwstanie”
Pod wpływem środowiska, w którym pracuje oraz matki, z którą wiążą ją toksyczne relacje, bohaterka wychodzi za mąż za alkoholika. Małżeństwo to z góry jest przegrane. Mimo wszystko Melania decyduje się na nie po to, aby dogodzić ludziom, którzy ją otaczają. Temu wszystkiemu towarzyszy tajemnica, którą bohaterka skrywa od lat. Tajemnica, która na zawsze wpłynęła na życie Melanii. Tajemnica, która nie pozwala kobiecie zbliżyć się do żadnego mężczyzny.
„Strach, lęk, drżenie serca, mózgu, duszy, wszystko odkładane na święty nigdy, żeby tylko nie zostać sam na sam z sobą”
Próbowałam znaleźć jakieś informacje na temat tej książki ale o dziwo w Internecie tych informacji jest bardzo mało. Na stronie pisarki też cisza. Powiedziałabym, że książka jest dziwna tak jak dziwna jest sama bohaterka. Na pewno nie można przy tej lekturze zostać obojętnym. Cieniutka, mała książeczka, a wprowadza tyle nowych myśli u czytelnika. Nabrałam ochoty na więcej spotkań
z twórczością autorki. Polecam, gdy ktoś z was ma ochotę na coś oryginalnego.