Lubicie książki inspirowane mitologią afrykańską??
Zawsze z wielką ciekawości sięgam po książki oparte na mitologiach, a mitologią afrykańska nie za często jest inspiracją. Zawsze jestem ciekawa czym mnie zaskoczy. "Skin of the sea. Sekret oceanu" autorstwa Natashy Bowen to jedna z takich książek. Bogowie, potwory, tajemnicze stworzenia, zwykli ludzie oraz niewolnictwo.
Simidale jest jedną z Mami Wata, uratowana przez boginie Yemoję od pewnej śmierci, została jedną z syren, których zadaniem jest zbieranie dusz poległych w morzu i pobłogosławienie ich drogi powrotnej do Najwyższej Stwórcy, Olodumare. Gdy znajduje w morzu żywego chłopaka, postanawia mu pomóc. Będzie to moment przełomowy, który sprowadził zagrożenie na wszystkie Mami Wata. Simidale wyruszy w podróż do Oludumare by odkupić swoje winy. Będzie to podróż pełna niebezpieczeństw, mściwych bogów, pomocnych ludzi, tajemniczych stworzeń, ale Simidale zrobi wszytko by ocalić Mami Wata i Koli, chłopaka którego ocaliła. Tylko czy to się uda?
Simidale jest syreną niedługo, zdarza jej się tęsknić za życiem, które była zmuszona porzucić. Żyje wspomnieniami, mimo, że one odchodzą w odmętach oceanu. Ratunek Koli, to był odruch. Nie umiała pozwolić mu umrzeć. Młody chłopak, wychłostany i wyrzucony za burtę statku by zginął, poruszył w niej jakąś czułą strunę. Nie miała pojęcia jakie będą konsekwencje tego czynu, ale nigdy ich nie żałowała. Podróżując z Kolim musi ukrywać swoją naturę, ale to jest trudne. Ocena to teraz jej życie, wzywa ją. Za to na lądzie wracają wspomnienia. Wspomnienia życia, które się skończyło. Przypomina sobie czas poprzedzający zostanie Mami Wata. Zaczyna rozumieć co czuje Koli, gdyż ją spotkało to samo. Biali ludzie to zło, które kradnie ich ludzi, nic nie można na to poradzić, a bogowie nie chcą się mieszać, tylko Yemoja stara się pomóc, ale niewystarczająco. Hamuje ją dekret Olodumare, bogowie mają się nie wtrącać do życia ludzkiego, a bóg Esu czuwa i szpieguje własnej korzyści. Simidale zostaje wciągnięta w walkę o władzę między bogami. Ale nie będzie w tym sama, przyjaciele Koli, staną się i jej. Będzie walczyła nie tylko dla uratowania Mami Wata, ale i całego świata, by pozostał taki jaki jest. Może nie jest idealny, ale zawsze może być gorzej.
Czytałam tą książkę będąc na wakacjach nad morzem, więc scenerię miałam idealna. Woda, słonko i książka o syrenach, zestaw idealny. Sama byłam zdziwiona jak ta historia mnie zaciekawiła i wciągnęła do swojego świata. Świata pełnego bólu, niesprawiedliwości, ale i szczęścia i nadziei. Świata nie idealnego, ale jak prawdziwego i uniwersalnego. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Są rządni władzy bogowie, niebezpieczna podróż, zawieranie nowych przyjaźni i zalążek uczucia, które nie powinno się pojawiać. Jest brutalnie, ale i pięknie. Jest niebezpiecznie, ale i zdarzają się momenty pełne szczęścia. Jest równowaga, a całość jest pięknie przedstawiona. Cóż mogę rzec, kupiła mnie ta historia i mam nadzieję, że będzie więcej😊. Polecam😊