Nina jest nastoletnią dziewczyną, wychowywaną przez ojca i macochę. Jej matka umarła gdy była dzieckiem. W dniu osiemnastych urodzin jej życie wywraca się do góry nogami: przyłapuje macochę na zdradzie, słyszy od ojca słowa, że lepiej byłoby gdyby się nie urodziła, a na domiar złego przyłapuje swego chłopaka z jej najlepszą przyjaciółką. Oszołomiona i zrozpaczona trafia na salon tatuażu, w którym mężczyzna częstuje ją gorącym kakałem, wysłuchuje jej historii i w prezencie urodzinowym tatuuje jej na nadgarstku tajemniczą lilię. W tym samym czasie jej ojciec i macocha giną w tragicznym wypadku. W dniu, w którym postanawia przenieść się do ciotki zamieszkałej w Ameryce, nie spodziewa się jeszcze jak wielki wpływ na jej los będzie miał tatuaż.
Luźniejszego piątkowego dnia w pracy, gdy wzięłam się za czytanie książki, koleżanka zapytała mnie po zapoznaniu się z fabułą: „Ty lubisz takie historie?”. W sumie nie wiedziałam co odpowiedzieć, skrót z tyłu okładki mnie zachęcił lecz po pięćdziesięciu stronach odpowiedziałam jej, „nie”.
Irytująca główna bohaterka, która niby jest zwykłą nastolatką (przynajmniej za taką stara się uchodzić), a stać ją na kupienie jednego dnia fortepianu, bmw i innych rzeczy. Jest grzeczną, piątkową uczennicą, adorowaną przez kilu chłopaków, co chwilę ma ochotę pójść z innym do łóżka. Może jeść za trzech, a i tak ma idealne ciało. Jest we wszystkim najlepsza: zna się na samochodach, gra na fortepianie, siatkówka to jej żywioł. Rzeczywiście zwykła, przeciętna dziewczyna.
Przyznam szczerze, że nie jest to książka dla mnie. Banalna, naciągana historyjka typu paranormal romance dla młodzieży – w końcu to do nich kierowana jest powieść. No właśnie..czy młodym ludziom, będącym jeszcze dziećmi powinno się pisać o siadaniu na kimś okrakiem? To co mi się przede wszystkim nie spodobało, to zdania będące proste, aż za proste. Wszystko działo się szybko, jedno po drugim, bez żadnych emocji, opisów, przymiotników. Bardziej wydawało mi się, że czytam opowiadanie, a nie książkę. Ogół wyglądałby lepiej, gdyby został bardziej szczegółowo rozwinięty. Miałam wrażenie, że autorka większą wagę skupiła na opisie ubrania, niż uczuć jakie powinny rozpierać główną bohaterkę w zaistniałej sytuacji. Większa uwaga leżała w gestii nieistotnych rzeczy. „Wstałam, zrobiłam siku, ubrałam bluzkę, bolerko, jeansy, baletki, zjadłam ciastko z kremem” – tak wyglądałoby przykładowe zdanie gdybym napisała książkę biorąc przykład z Pani Seno. Zauważyłam błędy stylistyczne typu frazy zaczynające się od „no ale”, „no a ten” lub zwroty „wysłała mnie spać” – chyba bardziej by pasowało „wysłała mnie do spania”. Widać, że mamy do czynienia z niedoświadczoną pisarką. W pierwszym momencie pomyślałam, iż jest nią nastolatka. No cóż, będę trzymać kciuki za to by kolejne tomy serii były na lepszym poziomie. Powieść dzięki dużej czcionce oraz niezbyt wymagającej myślenia i skupienia fabule czyta się szybko. Podsumowując, pisarka chyba naoglądała się za dużo filmów typu Avatar, Zmierzch i Pamiętniki Wampirów. Na duży plus zasługuje oprawa graficzna którą Wydawnictwo Feeria zawsze ma piękną. Niestety sama powieść nie wyróżnia się niczym szczególnym na tle innych dzieł. Czytałam już wiele podobnych schematów polecam ją osobom, które w tej właśnie chwili potrzebują lekkiej literatury. Suma summarum czytałam lepsze i gorsze rzeczy.