Kto śledzi mojego bloga dokładnie, ten wie, że miałam pewne obawy co do „Powrotu”. Niefortunnie zaczęłam przygodę z Nesserem od niewłaściwej książki, ponieważ tym razem mam nieco lepsze zdanie, niż w przypadku „Żywych i umarłych w Winsford”.
„Powrót” jest trzecim tomem serii o komisarzu Vanie Veeterenie i jak to często bywa, nie znam poprzednich pozycji. Nic nie szkodzi, każda z nich dotyczy innej sprawy, więc czytelnik nie ma najmniejszego problemu w odnalezieniu się w fabule. Tym razem pewnego kwietniowego dnia, dziewczynka, która odłączyła się od grupy dzieci będącej na wycieczce, odnajduje w rowie zawinięte w dywan zwłoki mężczyzny. Okazuje się, że są one niekompletne, nie mają głowy, dłoni, ani stóp. Trop prowadzi do podwójnego mordercy, który po odbyciu wyroku został wypuszczony na wolność. Do czego doprowadzi policjantów zaskakujące śledztwo?
Być może nie jest to pozycja, którą zapamiętam na długo, ale przyjemnie mi było spędzić przy niej kilka grudniowych wieczorów. Ze wszystkich bohaterów najbardziej do gustu przypadł mi sam Van Veeteren. Jest on nerwowy i nadpobudliwy, ale jednocześnie jest również ciepły i sympatyczny. Było mi go ogromnie żal, gdy zamiast uczestniczyć w śledztwie, musiał się poddać operacji, choć rekonwalescencja w szpitalu, nie przeszkodziła mu w śledzeniu każdego etapu dochodzenia.
Podczas lektury, co jakiś czas trafiałam na fajne cytaty. Chyba najbardziej spodobały mi się słowa: „Jeśli mnie spytacie, jak długie jest życie, powiem wam prawdę. Jest dokładnie tak długie, jak odległość między dwiema datami na nagrobku” – są takie prawdziwe. Jedynie tyle możemy powiedzieć o długości życia. „Powrót” ukazuje również, że nie wszystko jest takie proste, jakby mogło się wydawać. Ile niewinnych ludzi znajduje się w więzieniach? Aż strach pomyśleć. Ciężko jednak dociec prawdy, kiedy wszystkie poszlaki wskazują na jedną osobę.
Podoba mi się to, że w książce poprowadzona została wartka akcja, często występują dialogi, a opisy nie są zbyt rozwlekłe. Dzięki tym trzem rzeczom jest ona ciekawa, a czytelnik nie jest w stanie się nudzić. Bałam się, że zakończenie będzie sztampowe, ale na szczęście takie nie było. Dopełnia ono całości, tworząc ciekawą powieść kryminalną.
„Powrót” nie jest wybitnym dziełem sztuki, ale jest lekką i łatwą lekturą, która umili czas miłośnikom gatunku.