Nikczemna fortuna recenzja

Przy­znam się, że ja już po samym opi­sie wie­dzia­łam, że jest to książka dla mnie. Co prawda, nie zauwa­ży­łam szcze­gółu powią­za­nia „Nik­czem­nej For­tuny” z poprzed­nią dylo­gią autorki; dla­tego jak mogli­ście zoba­czyć, nadra­bia­łam „Our Vio­lent Ends” i tak, moje serce pękło💔 Dla­tego jeśli nie chce­cie zapo­ile­ro­wać sobie kilku ele­men­tów fabuły, np. pew­nej romantycz­nej rela­cji czy przy­gód lek­ko­myśl­nej sio­stry; radzę wpierw sięgnąć po powieść o Romie i Juliette.

Twór­czość Chloe Gong już od pierw­szej strony por­wała mnie w ten niebezpieczny świat. Autorka potrafi ubrać we wła­ściwe słowa każdą swoją histo­rię i przed­sta­wić ją w spo­sób, który jed­no­cze­śnie pochła­nia i zachwyca. „Nik­czemna For­tuna” jest pokaźną lek­turą, jed­nak pod­czas czy­ta­nia zupeł­nie nie odczuwa się tej wiel­ko­ści. Roz­działy nie są krót­kie, lecz nie uwa­żam też, żeby zawie­rały jakieś zbędne infor­ma­cje. Wszystko w tej książce ma sens i jest ogrom­nie ważne dla fabuły. A nawet i te zwykłe kwiaty czy gazety… W histo­rii Rosa­lind mamy sze­reg wyda­rzeń, które miały miej­sce w rzeczywi­sto­ści. Nie będę Wam teraz przy­bli­żać ich genezy, bo sama autorka w bar­dzo przystępny spo­sób zro­biła to na ostat­nich stro­nach Fortuny. A tak przy oka­zji, sama For­tuna zyskała miano boha­terki powieści. Taki pseu­do­nim otrzy­mała nasza tajna agentka, zabój­czyni, tan­cerka. Każdy nazywa ją ina­czej, jed­nak gdy usły­szy tą jedną nazwę wie, że koniec jest bli­sko. Chloe Gong ma nie­zwy­kły dar kre­acji postaci. Już od początku można nie­malże wejść w rolę Rosa­lind i poczuć to, co dziewczyna odczuwa, a wła­ści­wie, co pró­buje ukryć. Jest ona nieustraszona, a dzięki swo­jemu darowi, sprosta nawet naj­nie­bez­piecz­niej­szym dzia­ła­niom. Jej misja, którą zle­cono wraz z innym szpie­giem totalnie mnie zachwy­ciła! Nie była to naj­ła­twiej­sza sprawa, ale *o rany* jak ta dwójka ide­al­nie ze sobą współ­grała. A początki nie były naj­lep­sze, nie?Orion Hong, czyli aktu­alny part­ner w zbrodni Lang, jak i jej fał­szywy mąż, jest ucie­le­śnie­niem sar­ka­stycz­nego, tajem­ni­czego i naj­bar­dziej odda­nego męż­czy­zny pod słoń­cem. Czy muszę coś wię­cej doda­wać? Bar­dzo, ale to bar­dzo polu­bi­łam jego postać. Co wię­cej, Gong na łamach książki opi­suje nam rów­nież jego prze­szłość i rela­cje z poszcze­gól­nymi człon­kami rodziny (sio­stra­>>> o tej dziew­czy­nie jesz­cze usły­szycie). Nie­kiedy nie były to łatwe momenty, jed­nak autorka ujęła je w taki spo­sób, że po przeczy­ta­niu mia­łam głowę pełną myśli, pełną pytań. A tych pytań pozosta­wili po sobie zbyt wiele‼️

„Foul Lady For­tune. Nik­czemna For­tuna” jest na maksa wcią­ga­jącą, angażu­jącą i zaska­ku­jącą powie­ścią. Sceny walk, m0r­derstw czy fałszywych toż­sa­mo­ści są pod­stawą histo­rii Rosa­lind. Cze­kam mocno na kon­ty­nuację, bo to, co wydarzyło się na koniec *wy­bu­ch* 💥🤯

Miej­cie oczy dookoła głowy. Wystar­czy jedna chwila, a For­tuna zatruje Wasze serca…