FABUŁA:
Autor „Qualitylandii” przenosi czytelnika do świata najwyższej jakości, w którym funckjonowanie społeczeństwa opiera się na zdobywaniu jak najwyższych levelów, słuchaniu algorytmów i obcowaniu ze sztuczną inteligencją chociażby przez rozmowy z robotem w trakcie jazdy. Piotr Bezrobotny (nazwiska związane są z zawodami rodziców) ma dosyć tego sytemu, który w jego przekonaniu pełen jest błędów i szkodliwych dla ludzi elementów i zaczyna się buntować. Zajmuje się naprawianiem zepsutych urządzeń, co jest niezgodne z zasadami, bo przecież to niemalże zarzut, że te rzeczy nie są najwyższej jakości! Jednak gdy ponoć niezawodny algorytm błędnie dopasowuje mu partnerkę, ale także przesyłkę ze sklepu nie zamierza on dłużej siedzieć bezczynnie i rozpocząć walkę! Rozdziały przeplatane są także wątkiem politycznym związanym z wyborami w QualityCity, w których to na stanowisko kandydata zostaje zaproponowany android, także kwestie polityczne także się tu pojawiają.
PLUSY:
+ Niezwykle oryginalnym pomysłem autora było umieszczenie co kilka rozdziałów fragmentów z przewodnika po „Qualitylandii”. O tym czym jest PDF (Personally Digital Friend) czy jak działa algorytm dopasowujący filmy i książki dla obywateli możemy przeczytać właśnie w tych wstawkach, które ukazują pomysłowość Marca Uwe-Klinga i nie raz wywołują uśmiech pod nosem.
+ Poznawanie tej pełnej algorytmów wizji przyszłości było ogromną przyjemnością, a im bliżej końca tym bardziej nie chciałam tam dotrzeć. Nie miałam pomysłu na to czym autor uraczy nas w finale, ale sam proces czytania był tak cudowny, że jak już zaczniecie, gwarantuję, że będziecie chcieli, aby ta historia płynęła w nieskończoność niczym serial z wieloma sezonami. Uważam, że stworzony w tej książce świat jest tak barwny, że istnieje wiele możliwości rozbudowy go i właśnie dlatego nie chcemy rozstawać się z „Qualitylandią” za szybko.
+ W tej pozycji oprócz rozbudowanej wizji na to co czeka nas w przyszłości otrzymujemy także ironiczne spojrzenie na znaną nam rzeczywistość. Kiedy jeden bohater opowiada o Marcu Zuckerbergu, a inni nie mają pojęcia o kim on mówi lub gdy „Romeo i Julia” przedstawione jest jako książka z zakończeniem o nekrofilskim zabarwieniu z jednej strony możemy się śmiać, a z innej bać, lub po prostu zastanowić się jak faktycznie nasze czasy będą postrzegane przez przyszłe pokolenia.
+ O sztucznej inteligencji i algorytmach trochę wiem, więc warto wspomnieć, że wiele rozwiązań przedstawionych w „Qualitylandii” to już funkcjonujące urządzenia i funkcje. Reklamy, które widzimy w internecie faktycznie są skutkiem działania algorytmu, a asystenta, który wykonuje nasze rozkazy z pewnością znajdziecie w swoich komórkach. Oczywiście wiele elementów jest mocno odrealnionych, ale uważam, że czytając warto mieć na uwadze, że nie wszystko to wizja, ale także część naszego świata.
+ Jako miłośniczka Orwella muszę nawiązać do porównania „Qualitylandii” z „Rokiem 1984”. W obu tytułach mamy bohatera odmiennego od reszty społeczeństwa, który postanawia zbuntować się przeciw systemowi. Obie książki pokazują, że to nie obywatel sprawuje kontrolę nad własnym życiem, a decyzje jakie podejmuje w rzeczywistości nie zależą od niego. Nie można jednak porównać tych książek pod względem językowym (czytałam tłumaczenia), bo pióro George’a Orwella jest genialne, a Marc Uwe-Kling to dobry pisarz, ale bez zachwytu nad stylem literackim.
+ Nie jestem fanką wstawiania wulgaryzmów jako przecinków, zwłaszcza w literaturze, ale jak wiemy w życiu są one często niezbędne. Tutaj pojawiły się te elementy, ale były wprost idealnie wyważone! Nie raziły w oczy, dobrze oddawały emocje i treść i za to należy się duży podziw i szacunek dla autora.
PODSUMOWANIE:
Rozbudowany świat „Qualitylandii”, którym rządzi sztuczna inteligencja i algorytm bardzo trafnie obrazuje do czego może doprowadzić tak szybki rozwój nowoczesnych rozwiązań. Satyryczne spojrzenie na znaną nam rzeczywistość rozbawi czytelnika, a przedstawiona historia zbuntowanego obywatela wciągnie tak bardzo, że nie będziemy chcieli wypuszczać tej pozycji z rąk! Należy zwrócić też uwagę na to, że książka otwiera oczy na to jak bardzo jesteśmy już teraz zamykani w bańce przez algorytmy, którymi posługują się największe korporacje. Składnia też do refleksji, żeby czasem odłożyć telefon i po prostu być, być sobą. Oprócz tej całej technologii jest to historia o buncie, odmienności, polityce, a nawet przyjaźni. Zachęcam gorąco do sięgnięcia po tę wizję przyszłości pełną ironii, ale także sugestii do odpowiedzenia sobie na pytanie: „Do czego ten świat dąży?” przyjemność w trakcie czytania gwarantowana!
Za możliwość przeczytania dziękuję bardzo Wydawnictwu Niezwykłe.