"Z przyzwyczajenia chowam wszystkie myśli na dnie serca. Zgubiłbym się, gdybym nagle spróbował spojrzeć w swoje wnętrze"
To druga książka pana Yamady, którą miałam prawdziwą przyjemność przeczytać. Podobnie jak poprzednia, ta też jest niewielkich rozmiarów (niecałe 200 stron), za to z ogromnych ładunkiem emocjonalnym. To historia z pogranicza dwóch światów i do końca nie wiadomo, co jest snem, co jawą, a co wytworem roztrojonej psychiki.
Kasama Tsuneo to dwudziestodziewięcioletni pracownik urzędu do spraw imigrantów. Jest bardzo sumienny w swojej pracy i poświęca jej bardzo dużo czasu, nawet "po godzinach". Prawda jest też taka, że właściwie to nie ma nic innego do roboty. Nie ma rodziny, żony, dzieci, matki. Ojciec daleki tak emocjonalnie, jak i terytorialnie, w ciągłych rozjazdach. Kasama ma też pewną tajemnicę...ale o tym sza, jak tajemnica to tajemnica.
Tak więc Kasama jest bardzo samotnym i smutnym człowiekiem. Jego życie bardzo go przytłacza, nie ma marzeń i większych celów. Jest taki sam jak wszyscy (według swego własnego zdania), więc nie liczy na jakieś wzloty i górnolotne emocje. Jednak:
"Na dnie smutku szamotało się i krzyczało poczucie pustki, gwałtownie próbując podejść wyżej. Jak kąśliwe owady panoszyły się myśli, których nie można wymazać z pamięci."
Któregoś zwyczajnego dnia w pracy, przy okazji obławy na nielegalnych imigrantów, Kasamie przytrafia się coś dziwnego... coś, czego nie potrafi nazwać, objąć rozumem, a najgorsze, że zupełnie nie rozumie, skąd to się wzięło, skąd do niego przyszło. Od tej pory życie mężczyzny ulega pewnym zmianom, niestety nie na lepsze, jak się zdaje.
Bardzo byłam ciekawa, jak zakończy się ta dziwna, oniryczna wręcz historia, z jednej strony twardo osadzona w rzeczywistości, bo przecież Kasama zwyczajnie umawia się na spotkanie z nieznajomą kobietą i zupełnie nie dziwi go to co, dziwić powinno. Z drugiej jednak strony dzieje się coś, co w najlepszym wypadku można uznać za wynik przepracowania, chorobę psychiczną, a może nawet opętanie ? A to już zupełnie wymyka się racjonalnemu postrzeganiu świata.
Zakończenie w sumie mnie usatysfakcjonowało, chociaż pozostawiło pewien niedosyt i sporo myśli do zastanawiania się. Wiem też już, że będę uważnie obserwować tego pisarza i "polować" na jego książki, jesli się tylko pojawią na naszym polskim rynku czytelniczym, a na koniec piękne, chociaż smutne haiku
"Spójrz na mnie, proszę - To ja, równie samotny - Schyłek jesieni"