Najsłabsze ogniwo recenzja

Dałam się zaskoczyć. Po raz kolejny, ale dałam się zaskoczyć. To był tak zagadkowy i tak nieprzewidywalny thriller, że nie mam na to słów. To książka, którą trzeba przeczytać. Autor tylko i wyłącznie udowodnił jaką ma klasę i jak bardzo potrafi wciągnąć czytelnika od pierwszych stron książki. Mam wielką nadzieję, że z "Najsłabszego ogniwa" będzie kiedyś serialem albo filmem, bo ta historia jest dosłownie jak z ekranu!

Zło czai się w każdym z nas. Dlatego wszyscy jesteśmy podejrzani. Znany pisarz powieści obyczajowych, Piotr Warot, przeżywa najpotworniejsze wakacje swojego życia. W tajemniczych okolicznościach znika jego brat z dziewczyną. Policjanci podejrzewają, że Aleks i Alina wyskoczyli na krótki romantyczny urlop i odcięli się od świata. Jednak kiedy oboje milczą zbyt długo, Piotr nie ma wątpliwości, że stało się coś złego.

Powieści Roberta Małeckiego nie są mi nieznane, nie jest to moja pierwsza książka, ale wydaje mi się, że trafiłam właśnie na tę najlepszą. Tę, która wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie wypuściła mnie dotąd, aż nie skończyłam. Rzadko zdarza mi się, żebym praktycznie całą lekturę pochłonęła w ciągu jednego dnia.

Cała powieść to tajemnica, tajemnica goni tajemnicę, nikt nie jest ze sobą szczery. Sprawy się komplikują, ale każdy milczy, nie łamie obiecanego słowa. Strasznie mnie to frustrowało przez większość czasu, ale wiedziałam, że cała zabawa polega właśnie na tym. Jeśli szukacie krwawego thrillera z flakami na wierzchu, to nie tym razem. Autor zbudował napięcie zupełnie czym innym. I właśnie były to tajemnice, które ze strony na stronę piętrzyły się i komplikowały sprawę.

Tak bardzo nie chciałabym spoilerować! Tak ciężko nic nie powiedzieć! Jednak nie zaskoczyło mnie zakończenie, nie da się ukryć, że końcówka książki po prostu ułożyła układankę w całość. Jednak sama książka jest niezwykle zaskakująca.

Polecam każdemu miłośnikowi thrillerów pełnych zawiłości i tajemnic! Myślę, że to powinien być jeden z głośniejszych tytułów tej jesieni.