„Bożonarodzeniowa Księga Szczęścia „Jolanty Kosowskiej to piękna opowieść, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Chociaż rzadko daję się tak bardzo porwać pierwszym wrażeniom, jest to jedna z tych książek gdzie byłam pewna, że ocenię ją wysoko jeszcze zanim dobrnęłam do końca historii. Początkowo spodziewałam się, że będzie to typowa świąteczna powieść o nieskomplikowanej fabule, która pozwoli poczuć klimat Świąt, wczuć się w atmosferę i… tyle. Nastawiałam się raczej, że będzie to jedna z tych powieści, które czyta się raz by poczuć świąteczny nastrój, a potem o nich zapomina. Tymczasem okazało się, że książka Pani Kosowskiej ma wiele więcej do zaoferowania czytelnikowi.
Przede wszystkim w moim odczuciu jest to lektura, której świąteczna tematyka zupełnie nie definiuje i nie szufladkuje. Uważam, że to fajna pozycja, do której warto zajrzeć nie tylko w Święta, ale i o każdej innej porze roku, gdyż Boże Narodzenie jest tylko delikatnym tłem dla przedstawionych wydarzeń, co osobiście uważam za duży atut.
„Bożonarodzeniowa Księga Szczęścia” to piękna opowieść o przyjaźni Rafała, Tomka, Leny, Joanny i Marii, która przetrwała przez lata niezależnie od różnych życiowych zawirowań, którym musieli stawić czoła w dorosłym życiu - od założenia własnych rodzin, przez podążanie za odmiennymi ścieżkami kariery zawodowej, po wyprowadzkę w różne zakątki świata. Głównym wątkiem wydaje się być jednak relacja Leny i Rafała, która przechodziła różne wzloty i upadki na przestrzeni wszystkich tych lat.
Jak możemy dowiedzieć się już z opisu na okładce paczka przyjaciół przez lata zachowała urokliwą tradycję wysłania do siebie w okresie świątecznym listów, w których relacjonowali to co przydarzyło się w ich życiu wciągu ostatniego roku. Ta inspirująca tradycja przyczyniła się do pielęgnowania ich wieloletniej znajomości, jednak fabuła książki zaczyna się od tego, że w tym roku jednego listu brakuje. Nikt z paczki przyjaciół nie otrzymał listu od mieszkającej w Chorwacji Leny, a fakt ten wzbudza niepokój i staję się impulsem do podjęcia pewnych działań przez grupę znajomych.
Cała opowieść krąży wokół zagadki niedoręczonego listu, a puste miejsce na biurku przywołuje wspomnienia. Od samego początku, jako fanka kryminałów, doszukiwałam się rozwiązania zagadki co mogło przydarzyć się jednej z bohaterek. Tymczasem niepokój o Lenę i jej brakujący list stał się punktem zapalnym do wspomnień Rafała, którego narracja stanowi znaczną część książki. Tu też zaczyna się opowieść o miłości dwojga ludzi, którzy mimo silnego i odwzajemnionego uczucia nie potrafią żyć razem i przerastają ich wyzwania codzienności, a własne cele i ambicje przysłaniają to, co po latach okazuje się najważniejsze. Bardzo wzruszyła mnie ta mocno refleksyjna opowieść o trudnych wyborach, które czasem rzutują na całe lata. Rozczarowanie głównego bohatera, że nie potrafił wykorzystać swojej życiowej szansy na wspólną przyszłość ze swoją pierwszą i największą miłością jest niemal namacalne i myślę sobie, że pięknie obrazuje to, jak z biegiem czasu perspektywa spojrzenia na kluczowe w życiu kwestie potrafi diametralnie się zmieniać.
„Bożonarodzeniowa Księga Szczęścia „to tytuł, który pozwala głęboko przeżywać i doświadczyć brutalnej prawdy, że często nie doceniamy tego co mamy tuż pod nosem, a potem… tęsknimy za tym całe życie. I w pewnym sensie jest to historia o wyborach i decyzjach, których konsekwencji żałujemy całe życie. Czy taka opowieść może mieć pozytywne zakończenie? Dlaczego list od Leny nie dotarł, a jej telefon milczy? Do zgłębienia tych sekretów samodzielnie gorąco zachęcam tych, którzy wahają się czy warto zajrzeć do książki Jolanty Kosowskiej. Myślę, że nie będziecie żałować. A to, że okres świąteczny właśnie mija, zupełnie nie odbiera uroku tej pozycji. Chociaż doceniam to, że w książce możemy znaleźć ciekawe wzmianki o mniej znanych zwyczajach świątecznych w Chorwacji to, tak jak wspomniałam, Boże Narodzenie to tylko delikatne tło dla całej fabuły.
Na koniec chciałam jeszcze wspomnieć, że sama Chorwacja ukazana jest w książce jako bardzo urokliwe miejsce. Opisy krajobrazu i zwyczajów sprawiły, że w ponure zimowe popołudnia natychmiast zapragnęłam zobaczyć i poznać ten barwny i ciepły kraj. I takiej egzotycznej podroży przez kolejne strony życzę również Wam, gorąco zachęcając do przeczytania „Bożonarodzeniowej Księgi Szczęścia”!