„Rysunkowy chłopak” to opowieść o miłości.. namiętności.. bólu.. stracie i nadziei na lepsze jutro.
Diana jest studentką Akademii Sztuk Pięknych i Komunikacji. Zamiast jednak cieszyć się młodością i szalonymi latami studiów przeżywa ogromny ból wywołany powracającymi wciąż wspomnieniami o zmarłym bracie, z którym była szczególnie zżyta. Bohaterka wychowana została w bardzo wierzącej rodzinie, o szczególnych poglądach religijnych, przez co sama jest dziewczyną skromną i porządną, która uważa, iż pierwszy raz zachowany powinien być dla tego jedynego, właściwego mężczyzny. W krotce jednak jej zasady zaczynają zacierać się wraz z pojawieniem się Ryana – przystojnego mężczyzny, który zupełnie zawraca dziewczynie w głowie do tego stopnia, że czasami trudno walczyć jej ze swoimi emocjami, myślami… pragnieniami. Mimo, że mężczyzna powinien być jej zakazany, wchodzi z nim w romans, który uświadamia jej, że każdy ból kiedyś mija, że można go złagodzić, gdy obok jest ktoś bliski. Jednak, gdy wszystko wydaje się być piękne, okazuje się, ze życie ma dla niej o wiele bardziej zaskakujące plany. Sytuacja zaczyna się komplikować, gdy Diana poznaje Denisa – szwagra Ryana. Obaj mężczyźni tak samo zaczynają jej pragnąć, a ona co raz bardziej zaczyna gubić się w tym co czuje, choć w głębi serca widać, że wie, czego chce. Pomimo tego robi wiele głupstw i podejmuje decyzje, które wydają się być niezrozumiałe i momentami irytujące. Jednak poza rozterkami miłosnymi, życie postanawia doświadczyć ją w jeszcze gorszy i bezwzględny sposób. Czy miłość będzie w stanie ukoić jej ból i lęk przed wszystkim tym co się w jej życiu wydarzyło? Czy jej serce dokona właściwego wyboru? A może wszystko to, co doświadcza, wcale nie jest takie, jakim się wydaje? Myślę, że z całą pewnością odpowiedź Was zaskoczy – mnie zaskoczyła bardzo i przez chwilę nie mogłam dojść do siebie, sama nie wierząc w to, co czytam
.
Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony, urzekając mnie lekkim, przyjemnym stylem, a później było już w zasadzie niestety różnie. Autorka w piękny sposób przedstawiła ból płynący ze straty bliskiej osoby. Sceny erotyczne, których z pewnością nie brakowało, przedstawione zostały w sposób subtelny i zmysłowy, przez co napięcie budowane stopniowo, pochłaniało bez reszty. Bardzo podobał mi się sposób, w jaki Pani Kasia Haner wykreowała bohaterów drugoplanowych – postacie z krwi i kości. Chanel – jako zwariowana przyjaciółka o dobrym, ale jakże szalonym, momentami niezbyt moralnym sercu oraz Vincent – uosobienie męskości, lekkoducha, nieprzywiązującego się zbytnio do kobiet. Autorka nie zapomina o nich, pokazując, zmiany, jakie w tej dwójce zachodzą. A zmiany te są ogromne.
Długo zastanawiałam się nad tym, co właściwie myślę o „Rysunkowym chłopaku” bo z jednej strony oto przed oczami powieść lekka i przyjemna o bardzo ciekawym pomyśle (nawet powiedziałabym bardzo ciekawym), którego potencjał jednak moim zdaniem nie został wykorzystany jak należy, nie w pełni. Momentami zadawałam sobie pytanie o czym dokładnie jest ta powieść i odnosiłam wrażenie, że nie ma ona takiego konkretnego sensu/(celu?). Każda książka jest przecież o czymś, czyż nie? Nie wiem, czy ktoś mnie dobrze zrozumie, ale miałam tutaj wrażenie, że nic za bardzo się nie dzieje..bohaterka wstawała, robiła śniadanie, jadła, rozmawiała z kumpelą, zamawiała coś na kolację, szła się myć, rysowała, umawiała się z mężczyzną, znowu rozmawiała, leżała, przytulała się, dalej rozmawiała (bywały wreszcie zbliżenia, które były ciekawe), po czym rezygnowała z nich aby znowu się przytulać, leżeć, wstać i zrobić kolację… a ja ciągle czekałam na jakieś sedno, na coś, co się wydarzy i mnie powali. Mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli. To oczywiście nie oznacza, że książka była zła i cieszę się, że mogłam ją przeczytać. Byłam jednak trochę zdezorientowana i zawiedziona ciągłym oczekiwaniem na coś, czego nie było. Dopiero, gdyby ochłonąć i głębiej się zastanowić, można zauważyć przesłanie, jakim jest to, że życie bywa zaskakujące, że zawsze należy mieć nadzieję na to, że można odmienić swój los.