W tym tomie z serii z paryskim komisarzem, Maigret bada sprawę zabójstwa Oscara Chabuta, największego hurtownika win w Paryżu, bardzo bogatego człowieka. Hurtownik został zastrzelony gdy wychodził z domu schadzek po spotkaniu z kochanką.
Maigret szybko dowiaduje się, że Chabut był prawdziwym zwierzęciem seksualnym – sypiał ze wszystkie swoimi pracownicami wtedy gdy miał na to ochotę, mówi jego sekretarka: „Zadzierał mi spódnicę. Nie patrzył, że drzwi nie były zamknięte na klucz, tylko kochał się ze mną w kącie gabinetu.” Miał też liczne romanse z żonami ludzi z wyższych sfer. To był prawdziwy łajdak, traktował swoje podboje seksualne jako narzędzie upokarzania innych ludzi, w ogóle to uwielbiał poniżać innych, mówi jego znajomy: „Poniżał, kogo się dało, nawet przyjaciół. Taką miał potrzebę, dającą mu poczucie siły. Nie wymagał, by go kochano.” I tak swojego księgowego, cichego zastraszonego człowieka, który okradał go na drobne sumy, zgnoił przy sekretarce, wyrzucił na bruk i jeszcze na pożegnanie dał mu w twarz.
Po raz kolejny Maigret w czasie śledztwa musi zanurzyć się w środowisku wielkiej burżuazji, w kontaktach z tymi ludźmi komisarz nie czuje się swobodnie, jest sztywny i niezręczny. Dzieje się tak dlatego, że ci ludzie należą do zamkniętego kręgu „mającego swoje zasady, zwyczaje, nawet swój język i swoje tabu. Odnajdywali się w teatrach, restauracjach, nocnych lokalach, spędzali weekendy w swych wiejskich posiadłościach, a lato w Cannes lub Saint-Tropez.” Maigret jest zszokowany seksualną rozwiązłością tej sfery, wszyscy tam sypiają ze wszystkimi, mężowie wiedzą o kochankach żon, a żony akceptują liczne zdrady mężów; to jest dla tych ludzi zupełnie normalne. Jak tłumaczy Maigretowi jeden z członków elity: „Pan jest przywiązany do staromodnej, moralnie prowadzącej się damy, a takiej pan nie znajdzie w naszym światku. Dla nas seksualne związki są bez znaczenia.”
Intryga kryminalna właściwie nie istnieje, po prostu sprawca morderstwa sam przychodzi do Maigreta i oddaje się w ręce policji.
To kolejna książka przynosząca zjadliwy obraz elit paryskich, gdzie pojęcie wierności małżeńskiej jest zupełnie puste, liczy się hedonizm i zaspokojenie własnych potrzeb za wszelką cenę. Simenon napisał tę książkę 50 lat temu, ale myślę, że do dziś paryskie wyższe sfery zachowują się podobnie, wystarczy przeczytać książkę Grangé 'Kraina umarłych'.
To typowa książka z Maigretem w roli głównej, ani lepsza, ani gorsza od innych.