Serce nie słucha – tego możemy być pewni. Serce kieruje się emocjami i często nie po drodze mu z rozumem, który nie uznaje spontanicznego działania i podpowiada same racjonalne rozwiązania. O tym, że tak właśnie jest zapewnia czytelników również Karolina Kubilus w swojej książce o takim właśnie tytule.
„Serce nie słucha” to opowieść o Anicie, polonistce, samotnej matce, która po nieudanym, bardzo krótkim małżeństwie ma uraz do wszystkich przedstawicieli płci męskiej poza jej ukochanym synem Michałem. Jej uporządkowane życie jest dość przewidywalne i jedyne, co tak naprawdę spędza bohaterce sen z powiek, to niedobory finansowe, które stara się uzupełniać korepetycjami bądź dodatkowymi godzinami lekcji. Anita ma wokół siebie trzy oddane przyjaciółki, na które w momentach kryzysowych zawsze może liczyć oraz eks-teściową, która najczęściej działa jej na nerwy. Niespodziewana choroba teściowej oraz pojawienie się byłego męża burzy jej ład, a poznany przypadkiem turysta staje się przyczyną przyśpieszonego bicia serca. Anita musi zmierzyć się z nową sytuacją i swoimi własnymi przekonaniami.
Powieść napisana jest lekko, prosto i dowcipnie. Bardzo odpowiada mi dość swobodny ale jednocześnie bardzo poprawny styl pisania pani Karoliny. Nie ma tu miejsca na błędy, zdania są krótkie, zwięzłe i zrozumiałe. Czytając tę historię czułam się jak czwarta przyjaciółka Anity, która powierzała mi wszystkie swoje radości i smutki, dzieliła się wątpliwościami i powierzała skrywane tajemnice. Lektura „Serce nie słucha” dostarczyła mi sporej dawki relaksu i zapewniła wiele miłych chwil. Pomimo, że książka opowiada o sprawach zwyczajnych, szarej codzienności w małym miasteczku, gdzie wszyscy się znają to jednak wcale nie jest opowieścią pospolitą, banalną czy nudną. Okazuje się, że proza życia wcale nie musi być monotonna, bezbarwna i nijaka.
Bardzo dobrze nakreślone charaktery bohaterów sprawiły, że w ich towarzystwie nie można było się nudzić. Szczególnie przypadły mi do gustu osobowości czterech kobiet – przyjaciółek, które razem były w stanie sprostać wszelkim przeciwnościom. Wydarzenia naprawdę ciekawią i bardzo szybko okazuje się, że musimy już niestety rozstać się z ulubionymi bohaterami. Pomimo lekkiego stylu i sporej dawki humoru historia wzbudza emocje i intryguje od pierwszej do ostatniej strony. Inteligentne dialogi i spory dystans to kolejne elementy, które mogę zapisać na plus zarówno autorce jak i powieści.
A co mi się nie podobało?… Drażniło mnie trochę podejście Anity do Michała od momentu, kiedy w jego życiu pojawił się ojciec. Wydało mi się trochę naciągane, nie do końca wiarygodne. Zbędne wydało mi się wplatanie do wypowiedzi bohaterek potocznych wyrażeń hi, hi, hi czy he, he. Humor zawarty w treści doskonale oddaje komizm danej sytuacji i nie wymaga dodatkowego wspomagania tego rodzaju zwrotami.
To naprawdę bardzo wdzięczna i pogodna opowieść, historia z życia wzięta. Ma w sobie wiele optymizmu, choć problemy jakim muszą sprostać bohaterki wcale nie są błahe i zabawne. Moje ogromne uznanie dla autorki, za to, że jest to jej debiut powieściowy. Przyznaję, bardzo, bardzo udany debiut, który na pewno warto przeczytać. Na zakończenie dodam, że historia na tyle mnie usatysfakcjonowała, że z prawdziwą przyjemnością sięgnę po następne powieści pani Karoliny Kubilus.