Przyznam, że przed lekturą tej książki nie słyszałam o Aleksandrze Litwinience i o tym co go spotkało. Nie interesuję się jakoś szczególnie polityką, a tym bardziej sytuacją polityczną w Rosji. Po lekturze tej książki szczerze przyznam, że lepiej chyba nie wiedzieć, bo to, o czym przeczytamy tutaj przyprawia o dreszcz na plecach.
Niedawno czytałam Człowieka, który kochał psy, i porównując obie książki, mogę jedno stwierdzić na pewno, że od czasów Stalina w Rosji nie zmieniło się nic. Państwo, które powinno stać na straży bezpieczeństwa społeczeństwa, politycy i służby, które powinny służyć obywatelom i być "w porządku" mordują, kradną, zastraszają, zamykają w więzieniu bądź zabijają tych, którzy stają się dla nich niewygodni, za dużo wiedzą i mówią, tak jak autora tejże książki. Czytając zwierzenia Litwinienki byłam przerażona brudem moralnym, etycznym jaki panuje w służbach i najwyższych kręgach władzy Rosji.
"Grabią wielką forsę, plują na ojczyznę, bezpieczeństwo i na przestępczość."
Aleksander Litwinienko urodzony w 1962 roku w Woroneżu, podpułkownik KGB/FSB, emigrant. Zamordowany skrytobójczo w 2006 roku w Londynie, został otruty polonem210. Przed śmiercią oskarżył wprost Putina o dokonanie zamachu na jego życie.
"Może uda ci się uciszyć mnie, ale ta cisza ma swoją cenę. Pokazałeś, że jesteś tak barbarzyński i bezwzględny, jak twierdzą twoi najbardziej wrodzy krytycy. Okrzyki protestu z całego świata będą dźwięczeć w pańskich uszach, panie Putin, przez resztę pańskiego życia. Oby Bóg wybaczył ci to, co zrobiłeś."
Wszystko zaczęło się od momentu gdy autor książki w listopadzie 1998 otrzymał rozkazy sprzeczne z prawem, m.in. rozkaz zabicia Borysa Bieriezowskiego.
"Moja bariera się pojawiła, kiedy dostałem rozkaz zabicia człowieka."
Opowiada tu dokładnie i szczerze o nieznanych faktach z działalności FSB.
"No ale jeśli dla likwidowania przestępczości ktoś wykracza poza ramy prawne, to nie ma powrotu."
Opowiada także o swoim bezpodstawnym aresztowaniu w marcu 1999 i pobycie w więzieniu Lefortowo, o uniewinnieniu i ponownym aresztowaniu przez FSB. Po zwolnieniu, bez procesu, postanawia uciekać z ojczyzny by chronić rodzinę, w maju 2001 roku otrzymuje azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. Jego życie na emigracji nie potrwało jednak długo, bowiem w listopadzie 2006, gdy prowadził dochodzenie w sprawie śmierci Anny Politkowskiej, pojawiły się u niego objawy silnego zatrucia.
"Aleksander Litwinienko umierał 23 dni, a od kiedy jego szpitalne zdjęcie obiegło świat - konał niemal na oczach tego świata, przy pełnej jego bezradnej świadomości. Umarł w wieku 43 lat."
Myślę, że każdy powinien przeczytać tę książkę, ukazuje bowiem brutalną prawdę o rosyjskiej rzeczywistości, a co przy współczesnych wydarzeniach na Ukrainie powinno tym szczególniej stanowić dobrą lekcję o władzach Rosji, prezydencie Putinie, który przecież dla tak wielu europejskich czy światowych dygnitarzy był bądź nadal jest "przyjacielem". Po lekturze tej książki spadają klapki z oczu i rozjaśnia się czemu nie ma jedności, wspólnego głosu, np. w sprawie sankcji wojennych dla Rosji. Wiele ta książka wyjaśnia.
"(...)za stołem, przy którym rozgrywają się losy świata, poczesne miejsce zajmują gracze mający w rękawie kartę zbrodni, a pozostali nie przeganiają ich od stołu i sami nie odsuwają krzeseł w geście protestu. Owszem, należy docenić dobrą wolę Wielkiej Brytanii, udzielającej azylu politycznego takim ludziom jak Aleksander Litwinienko(...) Ale można też mieć kłopoty ze zrozumieniem premiera Blaira, który Władimira Putina nazywa "swoim przyjacielem". Czy podtrzymywanie poprawnych stosunków politycznych i gospodarczych wymaga aż takich gestów? Gestów, po których gospodarz Kremla czuje się niemal gospodarzem świata..."
Z tymi słowami Krystyny Kurczab -Redlich was zostawiam w stanie zadumy i polecam lekturę tej książki. Warto !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Replika.