Literatura obyczajowa to taki rodzaj książek, po które rzadko sięgam. Tym razem, zachęcona przez portal
www.czytampierwszy.pl, sięgnęłam po „Gospodę pod bocianem” autorstwa Katarzyny Droga.
Muszę przyznać, że książka sama w sobie jest naprawdę barwna, bogato opisana. Autorka w sposób subtelny i przemyślany łączy zawiłe wątki rodziny Bogoszów, ich historię, jak i losy obecne. Trzeba przyzna, że styl pisarski Katarzyny Droga jest bogaty, słownictwo różnorodne, a wyobrażeniowe opisy wydarzeń przenoszą czytelnika w świat Bogoszów.
„Naiwnym jest każdy, kto sądzi, że można przejść przez życie bez wstrząsów, wzlotów i upadków, że zależy to od cech osobniczych jednostki, czasów, w których przyszło jej żyć, jest dziełem przypadku albo kwestią nagrody lub kary Bożej. Nic podobnego. Tak w przypadku człowieka poczciwego, jak i niespokojnego, nadchodzi czas klęski i wichury, czas budowy, spokoju, znów trzęsienia ziemi i tak dalej. Na pytanie, czemu tak bywa i jak się to zwykle kończy – nikt nie zna odpowiedzi.” (Gospoda pod bocianem, K. Droga)
Jak w każdej sadze rodzinnej, tak i w „Gospodzie pod bocianem” wydarzenia są dynamiczne, czas płynie bardzo szybko, także trzeba czytać uważnie, aby nadążyć za losami rodziny – w końcu „losy rodzin są ja drzewa o rozwichrzonych gałęziach, splatają się ze sobą na wiele sposobów…” (Gospoda pod bocianem, K. Droga). Ta powieść to jedna wielka się miłości, zawodów, wzlotów i upadków, przyjaźni i nienawiści, fascynacji i pogardy.
Akcja książki toczy się z jednej strony w czasach II wojny światowej, kiedy to Teodora Bogosz otwiera Gospodę pod Bocianem, która ma stanowi gniazdo rodzinne Bogoszów, z drugiej strony mamy do czynienia z bohaterami współczesnymi, którzy za pomocą wspomnień, fotografii i kart historii odkrywają swoje korzenie i rodzinne tajemnice. Tutaj pojawia się największy – jak dla mnie minus książki – mianowicie mimo trudnych czasów, których toczy się powieść, autorka nie rozwodzi się na trudami życia w okresie międzywojennym – tak jak by Gospoda po bocianem była po za wojną i wydarzeniami. Mamy tylko ogólny zarys, jakieś echo szumiące w oddali, a cała groza wojny omija bohaterów, a tym samym czytelnika. Po co zatem wracać do czasów II wojny światowej jeżeli omija się jej grozę, strajki, protesty, realizm czasów komunistycznych?
Jak wspomniałam na początku – nie jestem fanem tego typu literatury i mimo brwności opisów, zawiłej historii i wspaniale opisanych losów rodziny Bogoszów – „Gospoda pod bocianem” nie jest lekturą, która na długo zapadnie mi w pamięć. Zdecydowanie jest to ten rodzaj literatury, który trzeba kochać. Mnie osobiście pewne wątki nudziły, akacja mimo, że dynamiczna wydała mi się wątła – nie to o w kryminałach i thrillerach, które kocham. Brakowało mi dreszczyku emocji, które dostarcza tajemnicze śledztwo lub krwawe morderstwo. Moja ostateczna ocena to 5/10 – w końcu nie można dyskredytować typu literatury, którego się nie lubi, dla fanów obyczajówek jednak mógłby być to naprawdę dobra pozycja.