Czy życie może być aż tak trudne i niesprawiedliwe? Dlaczego ludzie muszą znosić przykrości i nieprzyjemności, również od najbliższych? Dlaczego więzy rodzinne nie są tak ważne i rodzina za wszelką cenę nie stara się być razem? Ta opowieść daje odpowiedź na te pytanie, ale też stawia przed nami inne, również trudne, na które nie zawsze da się jednoznacznie i prosto odpowiedzieć … Przekonajcie się o tym sami ...
Renee Linn snuje piękną opowieść o rodzinie niemieckiej, która osiedliła się na Mazowszu. Wiele barier było między nimi, a Polakami, dzieliło ich również wyznanie. Nie mieli łatwego życia, często represjonowani, traktowani jako źli i obcy. Odtrącani przez społeczeństwo, musieli trzymać się razem jako społeczność. Rodzina Lotzów na własnej skórze odczuwa wszelkie niepowodzenia i nieprzyjemności wynikające z ich pochodzenia. Erika i Bernard zostali wyklęci przez rodzinę męża, oni i ich dzieci są traktowani jak obcy, upokarzani na każdym kroku i wyśmiewani. Nie mają łatwego życia. A na dodatek los ich doświadcza. Żyją biednie, ale w pełni miłości. Choroby imają się rodziny, mąż chwilami zaczyna zaglądać do kieliszka, a niezwykle mocna i odważna Erika stara się, aby rodzina trzymała się razem, aby dzieciom niczego nie brakowało, aby mimo problemów finansowych, byli szczęśliwi i razem. Decyzja kobiety o zmianie wyznania jeszcze bardziej izoluje ich od bliskich. Czy jest to słuszna decyzja i przemyślana? Dlaczego pastor z taką nienawiścią i złością traktuję tę rodzinę? A gdzie miłosierdzie i zrozumienie?
Autorka kreśli losy rodziny na przestrzenie wielu lat. Począwszy od rodziców Eriki i Bernarda, a skończywszy na ich prawie dorosłych już dzieciach. Przez te wszystkie lata rodzinę dotknęła radość i smutek, żal i rozpacz, bieda i choroby. Ale było coś, co pozwoliło im pokonywać wszelkie pojawiające się trudności. Miłość i zrozumienie, i odwaga, która była niezwykle istotna w podejmowaniu niepopularnych decyzji. Ta mała rodzina Eriki i Bernarda była razem, kłopoty tylko ich wzmacniały i dodawały jeszcze większej otuchy i przekonania, że nikt nie jest w stanie ich rozdzielić.
Powieść czyta się z wielkim zainteresowaniem, pochłania bez opamiętania. Ma w sobie coś takiego, co powoduje, że nie można się od niej oderwać, że za wszelką cenę chce się poznać dalsze losy rodziny. I tą wartością jest chyba realizm i prawda bijąca z kart tej historii. Wszystko wydaje się takie naturalne, normalne, w żaden sposób nie przejaskrawione czy ubarwione. Są złe i dobre chwile, jak w życiu każdego z nas. Wielkie emocje biją od bohaterów, nie można powiedzieć, że wszyscy pozytywnie zapisali się na kartach tej lektury. Smutny jest obrazek, gdzie część rodziny wyrzeka się innych członków rodziny, gdzie krzywdzi ich nie mając ku temu powodów. Przykro, gdy złość, zakłamanie i nienawiść wkradają się do rodziny i od wewnątrz niszczą jak małe korniki wszelkie relacje i więzi rodzinne.
Polecam, piękna i prawdziwa, poruszająca istotne tematy. Daje taki niecodzienny impuls do walki ze złem świata, utwierdza w przekonaniu, że nie można się poddawać, trzeba być odważnym, ale też nie można pozwolić, aby inni krzywdzili naszych bliskich. Trzeba umieć się im przeciwstawić, powiedzieć w odpowiedniej chwili: dość. Trzeba walczyć o najważniejszą wartość, jaką jest rodzina. Nie ma piękniejszego obrazka, jak będąca razem kochająca się rodzina, której nikt i nic nie jest w stanie zniszczyć!