Nie do końca mogę się zgodzić z tekstem zamieszczonym na ostatniej stronie okładki. Wileńszczyzna, region przez Polskę zapomniany… Setki, ba! Tysiące, tysiące polskich turystów odwiedza piękną Litwę, a w niej: Wilno, Troki, Druskienniki, czy Kowno. Ja również dwukrotnie byłem w stolicy Litwy, w wyżej wymienionych miastach i mam jak najbardziej pozytywne wrażenia. A stanie przed Ostrobramską Matką Boską tuż przed Nią tam na górze i przeczytanie na mszy liturgii słowa bezcenne… Odwiedza, by nie zapomnieć, że kiedyś były to polskie tereny. I tę polskość widać w Wilnie.
Autorem powieści jest Bartosz Połoński, artysta, scenarzysta i twórca filmów wirtualnej rzeczywistości. Pan Połoński urodził się w Wilnie, studiował w Polsce, a w Stanach Zjednoczonych zarabiał na życie.
Gdybyście teraz, po raz pierwszy, spojrzeli na okładkę książki, ciężko byłoby Wam porównać do czegokolwiek, kogokolwiek, a jedyne skojarzenie literki żółtej „R” można przypisać tytułowi powieści. Książka ma inne wymiary niż standardowy. Jej strony są szersze niż zwykle. Wytłumaczenie tego znajdziemy, otwierając lekturę. Na marginesach mamy pewien słowniczek, ale o tym za moment.Nie łatwa jest to powieść i nie czyta się jej przysłowiowym jednym tchem. Napisana w sposób dla mnie zupełnie niespotykany. Ja tak stworzonej książki nie miałem przyjemności poczytać. I właśnie w tym tkwi trudność, bo miesza się tu język polski, z litewskim, z (jak to określono na skrzydełku książki), wileńsko młodzieżowym, a do tego nie brakuje rusycyzmów i anglicyzmów. Ta mieszanka językowa wyróżnia zdecydowanie lekturę. Część słów z tekstu jest mi znana, ponieważ: Я несколько лет изучал русский язык в школе.
O czym właściwie jest Robczik – powieść wileńska?
Mamy czasy współczesne, a więc zbytnio nie musimy przenosić się w czasie. Trwa w najlepsze XXI wiek. Wśród blokowisk mieszka młodzież, która może się pochwalić, że w ich żyłach płynie też polska krew. Ta młodzież chodzi do szkół średnich, ma swoje problemy, bo powoli lub też dużymi krokami (a to zależy od wielu czynników), wkracza w dorosłość. A to rodzi wiele znaków zapytania. Ta codzienność, trudne i nie zawsze trafne wybory, fascynacja „nowy”, powoduje, że tak naprawdę niczym nie różnią się od innej młodzieży w cywilizowanych krajach. A jednak porównując ich do polskiej młodzieży, trochę to inaczej wygląda. Dlatego warto przeczytać Robczika – powieść wileńską. Pozwoli nam spojrzeć zupełnie inaczej na współczesną Wileńszczyznę.
Tak, jak już wspomniałem, szersze kartki „były potrzebne” na słowniczek. Bez niego ciężko byłoby połapać się, o czym jest tak książka. Książka, która wymaga ogromnego skupienia przy jej czytaniu. Ta różnorodna mieszanka słów, miejscowego slangu, w różnych językach powoduje na początku, pewien dyskomfort. I powtórzę, nie da się tego czytać jednym tchem. Trzeba mieć siłę woli, by postarać się przeczytać całość od deski do deski. Mnie nastręczyła sporo problemów, trochę zniechęciła.
Na pewno jednak nie jest to książka, obok której można przejść obojętnie. Kto jest związany z Litwą, z Wileńszczyzną, przeczyta lekturę z przyjemnością. Zobaczy, że ten kraj bardzo związany z polską kulturą, różni się znacznie od naszego.
Mam nadzieję, że książka Bartosza Połońskiego przypadnie do gustu wielu osobom związanym z Wileńszczyzną oraz tym, którzy chcą przeczytać coś innego, coś, co wyróżnia powieść wśród innych.
Dziękuję za możliwość zrecenzowania sztukater.pl.