Droga do Wyraju recenzja

Rewelacyjny debiut!

Autor: @maitiri_books_2 ·6 minut
2021-08-10
Skomentuj
2 Polubienia
„Droga do Wyraju” jest literackim debiutem Kamili Szczubełek, blogerki i książkoholiczki, lektorki języka francuskiego, wielbicielki kotów i dobrej muzyki (ciekawa jestem, czy nadal gra na saksofonie). Uwielbiam sprawdzać debiuty, szczególnie te pisane w naszym ojczystym języku, a jeszcze bardziej szczególnie te z gatunku fantastyki. Tak oto trafiłam na „Drogę do Wyraju”, tom rozpoczynający serię o demonach Welesa.

Bohaterem powieści jest Elgan, wąpierz, który nie wie, dlaczego został wąpierzem. Elgan wie natomiast i wiedzą to wszyscy w jego otoczeniu (chociaż z każdym kolejnym dniem wiedzą chyba mniej), że jest niebezpiecznym, żądnym krwi demonem, prawdziwym księciem ciemności, wiernym sługą Welesa. Elgan chce dobrze, chociaż czasem zdarzy mu się wpaść przez to „dobrze” w jakiej tarapaty. Pewnego dnia bohaterski wąpierz spotyka na swojej drodze karłowatego, śmierdzącego łajnem demona, któremu nadaje robocze imię – Smęt. Chce go odprowadzić do miejsca, z którego pochodzi, nie jest to jednak takie proste, bo Smęt nie zamierza puścić pary z ust, a jak już się odzywa, okazuje się, że nic nie wie. Nie pamięta, kim był za życia i dlaczego spotkał go taki smutny los. Tę zagadkę pomaga rozwikłać pewien szaman, przyjaciel Elgana, z którego córką, Doradą, wąpierz wyrusza później w obfitującą w wiele przygód podróż po to, aby odnaleźć Czarnoboga i oddać mu w opiekę Smęta. Tak naprawdę przez przypadek Elgan pakuje się w niezłą kabałę, bo pierwotny plan był taki, że miał jedynie udać się do Wyraju i wyciągnąć z zaświatów ciało pewnego lekkomyślnego śmiertelnika. A tymczasem musi wybrać się w długą drogę, ciągnąc za sobą śmiertelniczkę i jednocześnie szamankę, a później jeszcze jeszcze kogoś. Po drodze zahaczają o rodzinną osadę Dorady i tam okazuje się, że ktoś porywa dzieci. Po co komuś te porwane dzieci? Kto je porywa? I co ma z tym wspólnego prabóg, o którym nikt nic nie wie? Czy wesołej gromadce uda się odprowadzić Smęta do boga litującego się nad wszystkimi biedakami, których nikt nie chce przygarnąć, zanim się zatraci? I czy Elgan po trzystu latach wreszcie odkryje swoją przeszłość?

Przystępując do lektury, nie przeczytałam o tej książce nic. Ominęłam opis, nie spojrzałam również na opinie innych. Mimo to dochodziły mnie słuchy, że to bardzo udany debiut. Ale na szczęście nic więcej. W związku z tym nie nastawiłam się na nic. I uważam, że zrobiłam bardzo dobrze, bo moim zdaniem opis zdradza zbyt wiele z fabuły, a naprawdę sporą przyjemnością jest odkrywanie jej zakamarków na własną rękę. Pierwszy plus dostała ta książka ode mnie już po pierwszych stronach, kiedy poznałam Elgana. Okazało się, że nie jest on tak złym demonem, jak go malują. Istnieje spory rozdźwięk między tym, jak postrzega go miejscowa ludność i on sam, a tym, z jakiej strony pokazuje się czytelnikowi. Tak naprawdę to najgorsze mniemanie o wąpierzu ma on sam. Elgan jakiś czas żyje już wśród ludzi i okazał się na tyle pomocny i nieszkodliwy, że obdarzyli go zaufaniem i szacunkiem. Nie widzą w nim takiego księcia ciemności, za którego sam się uważa. Wszyscy, którzy zdążyli go lepiej poznać, wiedzą, że to zły demon jedynie z definicji. On sam jednak widzi to nieco inaczej. Bo trzeba Wam wiedzieć, że skoro zasłużyło się na miano księcia ciemności, trzeba było zrobić coś naprawdę złego. Ot tak tego tytułu nie przyznają. Elgan jednak ma potężną lukę w pamięci i za nic nie może sobie przypomnieć, o co chodzi z tą jego przeszłością i dlaczego zasłużył na tak wysoką wśród demonów pozycję i raczej wątpliwy zaszczyt. Z perspektywy czytelnika mogę powiedzieć, że Elgan to taki nasz polski Rhysand. Demon do rany przyłóż. Jest tak kochaną postacią i bije od niego takie dobro, że nie da się go nie pokochać. Za tę postać z automatu otrzymała ta powieść ode mnie dodatkowe punkty. No uwielbiam gościa, a jego opanowanie i sarkastyczne teksty jeszcze bardziej. Najważniejsze jest jednak to, że poczułam z tym bohaterem ogromną więź. Odczuwałam jego emocje, bez najmniejszego problemu potrafiłam wejść w jego skórę. Obdarzyłam go naprawdę dużą sympatią i nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, abym zmieniła zdanie.

Jeśli chodzi o inne postaci, jest ich całkiem sporo. I to nie tylko takich z krwi i z kości, ale też tych, które wyszły wprost ze słowiańskich wierzeń. Mało tego, że w świecie stworzonym przez autorkę, a właściwie w zaświatach, rządzą słowiańscy bogowie, dusze zmarłych przywoływane są na ucztach zadusznych, a mieszkańcy wsi stoją w kolejkach po wróżby. W świecie tym żyją przeróżne rodzaje demonów Welesa i nie tylko jego, bo niektórzy wyłamują się i postanawiają służyć komuś innemu (jak Itris, o którym zabrakło mi trochę więcej informacji), a innych, jak biednego Smęta, nie chce przygarnąć nikt. Nasi podróżnicy mają do czynienia ze zmorami (jednej od razu na początku naraża się Dorada), utopcami (im też się naraża, zabierając coś, co należy do nich i potem owe utopce robią niezłe zamieszanie, jeśli można zamieszaniem nazwać to, czego się dopuszczają), rusałki, dziewonie, bebok i drak, zwany roboczo – Sangor, roboczo, bo to potwór o dziewięciu głowach i każda ma inne imię. Nie będę opowiadać Wam o wszystkich bohaterach powieści, abyście mogli trochę więcej na ich temat odkryć sami. Dodam tylko, że podoba mi się kreacja postaci. Każda jest inna, odznacza się całym pakietem różnych cech. Każda jest barwna i dająca się polubić, lub wręcz przeciwnie. Znajdzie się wśród nich silna kobieta (Dorada), złote serce skrywane pod płaszczykiem zła (Elgan), biedna, pokraczna istota, którą los skazał na samotność, a której nie sposób nie współczuć i nie pokochać, chociaż trzeba przyznać, że zbyt dużo jęczy (Smęt) i wiele więcej naprawdę bardzo interesujących i przykuwających uwagę postaci. Nie przedłużając, napiszę jeszcze tylko, że świat stworzony przez Kamilę Szczubełek wyróżnia się na tle innych światów, o których miałam okazję czytać. Jest wielopłaszczyznowy. Oprócz świata ludzi, gdzie demony żyją z ludźmi prawie w zgodzie, istnieją zaświaty, a także prywatne światy każdej z istot. Do tego ostatniego świata mogą wprowadzać innych tylko półdemony (tak, takie istoty też w książce występują). Są też osady/królestwa, na które nałożono klątwę, odcięte od świata, bo nie można do nich dotrzeć, ani nawet nie widać ich na mapie (w tej powieści pojawia się jedna, ale nie jest powiedziane, że nie istnieje ich więcej). Autorce udało się stworzyć wyjątkowo bogaty świat przedstawiony, przy czym został on na tyle dobrze opisany, że bez problemu ogarniamy, jak działa. Jeśli chodzi o emocje, to sprawa indywidualna każdego czytelnika. Mnie one towarzyszyły przez całą powieść. I nie były to tylko pozytywne odczucia. Powieść nie jest aż tak bardzo dynamiczna, jak się spodziewałam, jednak duża liczba tajemnic i niespodzianek, na jakie trafiają bohaterowie, pcha akcję do przodu. Jest też kilka takich momentów, podczas których krew dosłownie ścina się w żyłach i które totalnie zaskakują. Nie brakuje też w tej powieści dobrego humoru, a to przede wszystkim za sprawą zdecydowanie niebanalnych tekstów wąpierza. W moim odczuciu, ta część to trochę taka podróż drogi. I w dosłownym znaczeniu, i tym bardziej w metaforycznym. Bohaterowie mają cel, teoretycznie ten sam, ale każde z nich wybiera swoją drogę do jego osiągnięcia. Dzięki czemu mają szansę, aby poznać samych siebie trochę lepiej.

Wstydzić zawsze powinien się ten, kto w sposób okrutny skrzywdził drugiego, nawet jeśli ten drugi zawinił złym czynem..

„Droga do Wyraju” to dopiero początek, ale za to jaki, świetnie zapowiadającej się serii. Jeśli taki jest debiut w wykonaniu autorki, już nie mogę doczekać się kolejnych jej książek, a w szczególności kontynuacji przygód wyjątkowo cierpliwego wąpierza i krnąbrnej szamanki. Nie wszystkie tajemnice zostały wyjaśnione, pojawiły się nowe pytania i wątpliwości, dlatego oczekiwanie na kolejny tom nie jest łatwe. Jednak czekam cierpliwie, autorce gratuluję doskonałego debiutu, a Wam serdecznie „Drogę do Wyraju” polecam!

Recenzja pochodzi z bloga:„Droga do Wyraju” Kamila Szczubełek – maitiri_books (wordpress.com)

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-07-26
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Droga do Wyraju
Droga do Wyraju
Kamila Szczubełek
7.8/10
Cykl: Demony Welesa, tom 1

Droga do Wyraju to lekka i przyjemna lektura pełna słowiańskiej magii, pradawnych bogów i krwiożerczych demonów. Oczarowała mnie całkowicie, kolejne strony przewracałam z zainteresowaniem, a czasem u...

Komentarze
Droga do Wyraju
Droga do Wyraju
Kamila Szczubełek
7.8/10
Cykl: Demony Welesa, tom 1
Droga do Wyraju to lekka i przyjemna lektura pełna słowiańskiej magii, pradawnych bogów i krwiożerczych demonów. Oczarowała mnie całkowicie, kolejne strony przewracałam z zainteresowaniem, a czasem u...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Książka na początku miała być czymś szybkim na droge, żeby słuchać w audiobooku, koniec końców skończyłam, czytając ją, ale pokolei. Książka opowiada o wąpierzu-Eleganie, demonie który, pewnego dnia...

@libros_de_colibries @libros_de_colibries

Życie Wąpierza Elgana płynęło miarowym i spokojnym tempem. Spokojnym jak na życie demona pośród ludzkich spojrzeń. Wszystko zdawało się być na porządku dziennym. Aż do czasu. Do czasu aż samozwańczy ...

@w.bookss @w.bookss

Pozostałe recenzje @maitiri_books_2

Spectacular
Must have i must read dla fanów Caravalu <3

„Spectacular” to świąteczna nowelka ze świata Caravalu. Akcja toczy się w przeddzień Wielkiego Święta w Valendzie i przygotowuje bohaterów na radosne chwile pełne podaru...

Recenzja książki Spectacular
Gniew Smoka
Rzetelna publikacja

„Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” to szczegółowe spojrzenie na drogę rozwoju legendarnego Bruce’a Lee. Little, bazując na osobistych notatkach Lee i wspomnieniach lud...

Recenzja książki Gniew Smoka

Nowe recenzje

Akademia Pana Kleksa
Akademia pana Kleksa
@Marcela:

Jan Brzechwa (właściwie Jan Wiktor Lesman) to polski poeta pochodzenia żydowskiego, autor bajek i wierszy dla dzieci, s...

Recenzja książki Akademia Pana Kleksa
Okupacja od kuchni
Sztuka przetrwania
@Bookmaania:

"Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania", to książka, która.. Rozwaliła mnie na łopatki. Dosłownie. Lektura ta ...

Recenzja książki Okupacja od kuchni
Ciuciubabka
Czas na duchy
@stos_ksiazek:

I to jest dobra książka o duchach! „Ciuciubabka” to najnowsza książka Pauliny Ziarko, która podczas lektury może wywoła...

Recenzja książki Ciuciubabka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl