Na kolejny tom “Psychola”, autorka Monika Liga kazała nam czekać dość długo, bo ponad rok. Seria, która znalazła wielu swoich fanów, również u mnie znajduje się na czele listy must have i z niecierpliwością czekałam na kontynuację. Do jakiego świata, tym razem zaprosiła nas autorka?
Marcel, wraz z trzema najważniejszymi dla niego kobietami, próbuje wrócić do normalności. Mają Im pomóc wakacje w Chorwacji, które będą równocześnie oddechem i pierwszym krokiem do odcięcia się od tragicznej przeszłości, jaka ich spotkała. Równolegle poznajemy Zuzkę, młodą dziewczynę z patologicznej rodziny, która boryka się z własnymi problemami. Zniknięcie jej jedynej przyjaciółki, poczucie bezradności i myśli o własnym końcu, skłaniają ją do kontaktu z telefonem Zaufania. Niestety, nie zdawała sobie sprawy jakie cienie przyniesie ze sobą światełko w tunelu…
Mogę tę książkę określić jednym słowem WOW. Ale na wstępie zaznaczę, że nie jest to pozycja dla wszystkich. Autorka połączyła ze sobą dwa wątki- historię Marcela i Nataszy oraz Zuzki, które nieświadomie wkracza do mrocznego świata. Akcja rozwijała się stopniowo, wciągała mnie coraz mocniej strona po stronie... Początkowo miałam niemal poczucie sielanki, jednak gdzieś pod skórą czułam wręcz nadchodzące na stronach książki zagrożenie. Czytając poprzednie tomy wiedziałam, że mogę spodziewać się wszystkiego. Nie zawiodłam się, bo dostałam dokładnie to czego oczekiwałam. Wykreowana przez Monikę rzeczywistość jest … aż brakuje słów, ponieważ niesamowita czy fenomenalna nasuwa jedynie przyjemne obrazy. W tym przypadku, tuż obok czają się potwory- bezwzględność, władza nad ludzkim życiem oraz cel, który szokuje i pozostawia poczucie niesmaku a wręcz obrzydzenia.
Miejsce, do którego trafiła Zuzka wydawało się niebem. Zwłaszcza, gdy ona sama porównywała go do własnego domu, gdzie brakowało nie tylko miłości czy uwagi. Tu dostała zainteresowanie, ciepło, czuła się ważna i potrzebna jednak pod skórą czułam, że to wszystko może być tylko ułuda. Cudowna maska dająca wrażenie boskości, skrywała jedynie mrok i zło, a to składało się na centrum samego piekła. Przeszłość Olafa spowodowała, że nie mogłam się do niego jednoznacznie ustosunkować. Nie potrafiłam go nienawidzić, ale też przez to czym się zajmował nie potrafiłam go tak bezgranicznie polubić. Ten mętlik spowodował, że tym bardziej mi się ta historia podobała.
To genialna książka dla tych którzy nie boją się brutalności i przemocy kryjących się na stronach i demonów które atakują niespodziewanie. Już nie mogę się doczekać kolejnego, piątego już tomu i i tego co przyszłość przyniesie bohaterom. Gorąco polecam całą serię.