🌺 „Archer mnie przerażał. Potrafił zranić tak dotkliwie, jakby dokładnie wiedział, gdzie uderzyć, żeby zabolało najmocniej”.
🌺 Debiutancka historia Marioli Lorek od samego początku porwała mnie na tyle, że zapominałam o rzeczywistości. Pod piękną okładką skrywa się historia, która rozdziera serce, w pewnych momentach je skleja, żeby za chwilę znowu zadać cios.
🌺Historia o nieśmiałej dziewczynie, przystojnym buntowniku i słodkim chłopaku. Już na pierwszy rzut oka wiadomo, że łatwo nie będzie…
🌺 Główną bohaterką jest Reed, niezwykle wrażliwa, skryta i wycofana siedemnastolatka. Jej mama jest dla niej wszystkim. Przeprowadzają się do domu Adama, przyszłego ojczyma Reed, który okazał się świetnym facetem, czego nie można powiedzieć o jego synu… Archer od samego początku jest wrogo nastawiony i na każdym kroku sprawia jej przykrość. Reed bardzo chce poznać powód jego zachowania.
🌺Archer i Reed zostali postawieni w nowej sytuacji, która okazała się trudnością. Reed radziła sobie całkiem nieźle w nowej szkole, jest bardzo sympatyczna pomimo nieśmiałości szybko znalazła sobie znajomych, a Matt stał się jej dość bliski. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale ona nie potrafiła powstrzymać się i przestać odkrywać tajemnic Archera, który miał problem z nią, jej mamą i własnym ojcem.
🌺 „Archer był dupkiem. Agresywnym, seksownym, złośliwym, przystojnym, apodyktycznym, czarującym, wysportowanym. Ale wciąż dupkiem”.
🌺 To typ buntownika, intrygował mnie. Był opryskliwy, chamski i nieprzewidywalny, ale chciałam wiedzieć o nim wszystko! To jeden z takich bohaterów, których się kocha i nienawidzi jednocześnie, w zależności od sytuacji. ;)
🌺 „Matt był jak ogień w kominku – rozgrzewał powoli, ale skutecznie. Kimś, takim jak on nie dało się poparzyć”.
🌺 Matt to typ chłopaka, który jest szczery i szybko wytworzyła się między nimi więź, bo wydawał się od początku tym dobrym. Ocierał łzy, wspierał i czasami był wyjątkowo słodki, można go polubić. Wątek z Mattem byl w pewnym momencie zaskakujący i jestem ciekawa jak się rozwinie, bo autorka zostawiła sobie szerokie pole do popisu.
🌺 Często ubieramy maski i dajemy zobaczyć ludziom to, co chcemy, żeby zobaczyli. Tak jest też w powieści „Nie mogę cię (nie) kochać”. Bohaterowie skrywają swoje wnętrza za maskami, a kiedy je ściągają czytelnik zostaje w głębokim szoku i razem z Reed ma ochotę płakać! A płakałam sporo przy tej książce. Była dla mnie sporym zaskoczeniem, bo różnie bywa z debiutami i wattpadem – to mi się zawsze źle kojarzyło i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona, że okazało się całkiem inaczej, bo ta historia czyta się sama, a pomysł na fabułę zadowoli niejedną wymagającą czytelniczkę.
🌺 Jest tutaj dużo miłości, tej delikatnej, zakazanej i tej rodzicielskiej. A miłość potrafi wszystko skomplikować, uczucia, które nie powinny się pojawiać mącą w życiu i w głowie. Bohaterowie pomimo młodego wieku, mają spory bagaż doświadczeń, a kiedy poznacie ich bardziej będziecie im współczuć i jeszcze bardziej dopingować. Jestem zakochana w tej historii! Nieprzewidywalna do samego końca, wiele razy nie miałam pojęcia, jaką decyzję podejmie Reed, kiedy nadchodziły trudności. Wyczekuje na kontynuację i mam nadzieję, że będzie w niej tyle emocji co w pierwszej części, bo znajdziecie tu wszystko! 💞