✨️ „(…)choć jestem splamiona i toksyczna, pewnego dnia ktoś może mnie pokochać. Niemal czuję, jakby już tak było".
Droga autorko,
Juliet jako młoda osoba doświadczyła wiele zła, te sytuację ją ukształtowały na bardzo lękliwą i podporządkowaną osobę. Zamieszkała z rodziną pastora, która była dla niej wszystkim i związała się z Dannym, synem duchownego – była pewna, że znalazła swoje miejsce na świecie, choć musiała wiele ukrywać, a przede wszystkim swoje uczucia, emocje i aspiracje. Starała się być taką, jaką chcieli widzieć ją inni – i to totalnie mi się nie spodobało...
Nie spodobało się to też przyjacielowi jej chłopaka, bo Luke dostrzegł jej wnętrze. Chciał, żeby zaczęła gonić za marzeniami…
I ja również tego chciałam.
A ona? Ona była skomplikowana.
Dosłownie SKOMPLIKOWANA.
Jej niektóre decyzje sprawiały, że rwałam sobie włosy z głowy. Jej podporządkowana postawa, i to kiedy tłamsiłaś swój ból sprawiało, że byłam rozgoryczona, zła i zawiedziona. Z jednej strony starałam się ją rozumieć, z drugiej nie potrafiłam pojąć, dlaczego się rani. Strach przed nowym życiem ją paraliżował… i ja totalnie tego nie pojmuje..
Wykreowałaś bohaterkę, która niszczyła samą siebie, a ja mogłam się tylko bezradnie przyglądać i łudzić się na duży zwrot akcji.
Czy się pojawił? Niestety nie.
Choć dałaś mi szansę poznania tej historii w perspektywy” przed „i” po", Juliet nie zmieniała się. Dalej mnie irytowała. A czas, który upłynął nie pozwolił mi ich zrozumieć.
Męskie charaktery, które wykreowałaś niesamowicie się różniły. Danny to bohater, o którym chce zapomnieć. Naprawdę. Nie wniósł nic pozytywnego do tej powieści, żadnego żaru, uśmiechu. Czułam zażenowanie jego postawą wobec Juliet. Równie dobrze mogło go nie być. 🙈 Luke był nieco inny, bardziej otwarty, ale długo musiałam czekać na jakikolwiek zwrot akcji z jego udziałem.
Bohaterom zabrakło wsparcia z zewnątrz. Mieli swoje marzenia, cele – ale spełniały się one tylko w ich głowach… A później… Nie było efektu wow.
Zastanawiam się gdzie podziały się fundamenty relacji bohaterów? Nie było, ja ich nie znalazłam. Gdzie podziała się chemia? Rozwinięcie? Zaufanie? Wszystko się pogubiło. Całkowicie. Całość oceniam 6/10. Do połowy dobrze się czułam, miałam duże pokłady cierpliwości co do wszystkich dziwnych sytuacji, ale w pewnym momencie szala goryczy się przelała i do końca pozostał niesmak. Twoje pióro nie zawiodło, stworzeni bohaterowie totalnie.
Z ciekawości zajrzę do innych twoich książek, jedna, która mi się nie spodobała nie przekreśla kolejnej szansy, absolutnie.
Ściskam, M.