Każde twoje słowo recenzja

RECENZJA
Dzień dobry Kochani. Jesień coraz bliżej, bo pogoda przez ostatnie kilka dni nas nie rozpieszcza. Nic tylko zaszyć się pod kocem z książką i kawą. Niestety nie ma tak dobrze, obowiązki wzywają.
Przychodzę do Was dzisiaj z recenzją książki „Każde Twoje słowo” Marty Reich. Bardzo dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz książki.
„Każde Twoje słowo” to opowieść o spełnianiu swoich młodzieńczych marzeń i pasji, ale też historia głębokiego uczucia, pełna niedopowiedzeń i smutku. To historia dwóch osób pochodzących z dwóch różnych światów.
Karolina wiedzie spokojne życie… i ma przeszłość z najgorszych snów. Z pozoru silna i niezależna, mierzy się z sekretami i traumami, do których trudno przyznać się nawet najbliższym. W pewien wrześniowy poranek spóźniona wpada na spotkanie z Jackiem Stowe, nowym londyńskim współwłaścicielem firmy, zamiera. Ma przed sobą mężczyznę, na widok którego ożywają emocje sprzed lat… Jack Stowe to londyński szef firmy w której pracuje kobieta. To mężczyzna sukcesu i biznesmen. Co go łączy z Karoliną? Czy mają wspólna przeszłość? Czy kiedyś już się spotkali?
„Każde Twoje słowo” to historia przepełniona emocjami. Na początku nie mogłam się w nią wgryźć. Czytałam i odkładałam i tak kilka razy. W końcu doszłam do takiego momentu, że nie mogłam jej odłożyć. Czytałam ją z zapartym tchem i ze łzami w oczach. To piękna historia o miłości. Miłości tej pierwszej najsilniejszej. Takiej, która wszystko przetrwa. Opowieść o marzeniach i pasjach, które przekorny los zamienia w pył. Opowieść, która w jakiś sposób dotyka i nas samych w teraźniejszym świecie. Konsekwencje własnych i trudnych wyborów. Jak bardzo ranią nas Ci na których nam najbardziej zależy. Pokazuje nam, jak wiele w naszym życiu jest niedomówień i matactwa. Jak bardzo brakuje rozmów w naszych związkach. Historia jest opowiedziana z różnych perspektyw i na styku ram czasowych. Mamy historię teraz i kiedyś. Czasami przytłaczały mnie długie opisy i być może to mnie na początku zniechęciło. Jednak nie poddałam się i przeczytałam książkę do końca. Nie żałuje, wręcz przeciwnie. Historia pozostawiła ślad w moim sercu. Przeczytaj ją i Ty, bo naprawdę warto.