"(...) do tego momentu byłam przekonana, że to ja będę na wygranej pozycji, ale gdy osaczyły mnie jego gniewne, niemalże czarne oczy, pojęłam, że ta misja nie będzie taka łatwa, jak wcześniej zakładałam. INTUICJA WYRAŹNIE MI PODSZEPTYWAŁA, ŻE OTO PRZEDE MNĄ STAŁ GODNY PRZECIWNIK".
Dawno nie czytałam romansu mafijnego, który mnie tak porwał! Silna postać kobieca, twardo stąpający po ziemii mężczyzna, aranżowane małżeństwo i zemsta rodzin- to zarys tego co tutaj znajdziecie.
Od pierwszych stron autorka wciąga nas w mafijny świat bohaterów. Dwie rodziny i gra z której ktoś musi wyjść zwycięsko, ale będzie trudno bo zarówno Lorraine jak i Constantin mają charakterki, a autorka zadbała o zwroty akcji, które przyspieszają bicie serca.
Constantin od dziecka był wychowywany na przyszłego bossa mafii, chciał połączyć dwie potężne organizacje. Małżeństwo z Lorraine miało mu w tym pomóc.
Lorraine nie bez powodu od razu się zgodziła, od dziecka ma plan, który ma zniszczyć jego rodzinę. Gra pozorów sie rozpoczyna.
"Kiedyś byłam słaba. Teraz drzemała we mnie moc podsycana gniewem. Obiecałam sobie, że członkowie klanu Lagarde'ów jeszcze odczują moją furię, a gdy to nastąpi, będą uciekać w popłochu".
Lorraine od samego początku była przez ojca szkolona. A jej ojciec.. ah miałam wrażenie, że to mężczyzna bez jakichkolwiek uczuć. Jego więź z córką była toksyczna, ale ona się z tym pogodziła. Nauczył ją wszystkiego. Walki, manipulacji. Ich plan był idealny pod każdym względem jednak kiedy uczucia wkradaja się niespostrzeżenie do całego planu, wszystko zaczyna szwankować, a narastające pożądanie niczego nie ułatwia. Ojciec Lori był osobą do której żywiłam bardzo negatywne uczucia. Obrzydzał mnie swoją postawą i brakiem jakiegokolwiek szacunku do swojej żony, córki i syna. Miałam ochotę go udusić.
Jeśli chodzi o resztę bohaterów to..
Constantin oficjalnie zostaje moim książkowym mężem, jak mi trudno było go rozpracować!
Było widać, że uwielbia rządzić, kierował się w życiu swoimi zasadami, a uczucia wyłączał. Były mu niepotrzebne, ale przyszły takie momenty w których zaczynał mi imponować swoją postawą i zachowaniem.
Mama Lori to kobieta, którą pokochałam, nie mogę wam zdradzić za co, ale mają piękną więź. I pewna scena rozkruszyła mi serce.
"(...) byłem pewien, że pod jej wdzięczną powłoką kryje się ktoś dwulicowy. Zamierzałem przebić te osłonę, ale musiałem się przy tym pilnować aby nie oderwać rykoszetem".
Constantinowi i Lorraine ciężko było sobie zaufać, ale wychowując się w takich rodzinach nie mogło być łatwo. Jednak pożądanie między nimi wybuchło szybko, przyszło to naturalnie, a sceny 18+ podobały mi się, do gustu przypadło mi również to, że oboje wiedzieli czego chcą na poziomie cielesnym.
Autorka mile mnie zaskoczyła pomysłem na fabułę. Jakieś ostatnie sto stron miałam łzy w oczach, zwroty akcji mnie aż przytłaczały. Nie spodziewałam się aż tylu emocji i takiego przywiązania do bohaterów.
Podziwiam autorkę za ten mafijny research bo dzięki niemu książka jest nieodkładalna. Mafijny świat ma swoje zasady, tutaj są one bardzo autentyczne i srogie. A w tej historii i ich świecie totalnie nic nie dało się przewidzieć.
To jeden z lepszych romansów mafijnych przeczytany w tym roku. Jest krew, są łzy, miłość, zazdrość i walka - o siebie, rodzinę i zaufanie.
Polecam! Za taką mafią tęskniłam. ;)