Ostatnio trochę zaniedbałem jednego z moich ulubionych bohaterów literackich - Reachera. Na tyle mocno, że dwie powieści miałem do tyłu. Jesień jednak to dobry czas, aby nadrobić zaległości, więc postanowiłem zacząć właśnie od książek braci Child, dla których "Bez planu B" to trzecia wspólna powieść. Lee Child właściwie przez całą swoją pisarską karierę jest związany wyłącznie z jednym bohaterem. Dla mnie, ale pewnie nie tylko dla mnie, to literacki fenomen, bowiem nie znam innego autora, który miałby w swoim, niemałym przecież, dorobku tylko jedną główną postać. Lee w 2020 roku zapowiedział jednak, że pomału zaczyna myśleć o emeryturze i Jacka Reachera chce przekazać swojemu bratu Andrew. Andrew Child, pod swoim rodowym nazwiskiem Grant publikował wcześniej thrillery i powieści sensacyjne, jednak jego książki do Polski nigdy nie dotarły. Dla mnie jest po prostu bratem Lee, z którym od 2020 roku pisze powieści z jednym z moich ulubionych bohaterów.
"Bez planu B" zaczyna się jak wiele powieści o Reacherze. Jack trafia do niewielkiego miasteczka, bo go akurat coś przyciągnęło. W przypadku Gerrardsville w stanie Kolorado było to muzeum, a pobyt przeciągnął się ze względu na jedną z pracujących tam niewiast, która postanowiła Reachera ugościć. Było miło, ale to przecież nie miłość jak w "Przeminęło z wiatrem", więc eks żandarm postanawia się ulotnić. Jest jednak świadkiem dziwnego zdarzenia. Kobieta wpada pod autobus i ginie na miejscu, a Reacher jako jedyny wie, że to nie był wypadek, że kobietę ktoś popchnął. Widział też jak ten ktoś kradnie jej torebkę. Reacher z natury nie lubi ani morderców, ani złodziei, więc postanawia rozkminić tę dziwną sprawę, zwłaszcza, że kobieta nie jest w niej – w tej wprawie – jedynym trupem...
Właściwie "Bez planu B" idzie według znanego nam schematu: zupełnie przypadkiem Reacher jest świadkiem morderstwa i postanawia ukarać sprawców, przy okazji mieszając się w sporą aferę. Jest dużo mordobicia, jest odważna kobieta, tępi złole i jeden dzieciak, który postanawia zmienić swoje życie. Swoją drogą ten dzieciak, właściwie nastolatek imieniem Jed, to podaj najlepsza rola drugoplanowa tej historii i najbardziej niewykorzystana przez braci Child. Owszem, poświęcili Jedowi sporo uwagi, ale na samym końcu kompletnie go olali, brutalnie ucinając wątek z nim związany, tak jakby czytelnik nie zasłużył na poznanie finału jego historii. Ale to nie my upominaliśmy się o tę postać, to braci sami z siebie ją wymyślili i również oni go porzucili. Dostaliśmy za to jedno z najbardziej głupich wtargnięć do więzienia w historii nie tylko literatury, ale i popkultury. I ja wiem, że to powieść sensacyjna, z rodzaju: "zabili go i uciekł", gdzie nie wymaga się zbyt wiele. Ale... Reacher przeskakujący płot więzienia i wchodzący do niego jak na pole namiotowe? K***a, serio?! No, bez jaj! To już lekkie przegięcie.
I jasne, że przy 27 tomie cyklu, już ciężko wymyślać coś nowego, wiarygodnego i zaskakującego jednocześnie, ale tak sobie myślę, że czasem lepiej być wtórnym niż szyć cienkie bajki. Również samo rozwiązanie zagadki kryminalnej wydaje się być mocno naciągane, ale powiedzmy, że to przy takim gatunku jak powieść sensacyjna, jest do zaakceptowania. Może i z małymi oporami, ale dobra, niech będzie. Oczywiście "Bez planu B" ratuje głównie to, że tę powieść dobrze się czyta. Zresztą właśnie za to polubiłem powieści Lee Childa, za tę jego lekkość w opowiadaniu historii, za szybkie tempo, za świetnego i cholernie charakterystycznego głównego bohatera. Na szczęście Reacher nie zmienia się, a pióro braci Child nadal pozostaje lekkie, chociaż momentami te ich krótkie, niczym wystrzały, zdania, z których już dawno temu zasłynął Lee, wydają się być niekiedy zbyt krótkie i to nawet tam, gdzie nie jest to potrzebne.
I choć "Bez planu B" na tle większości powieści z cyklu o Reacherze, wypada dość przeciętnie, to jest to wciąż czytadło, które spełnia swoją rolę – jest przyzwoitą odskocznią od ambitniejszej literatury i daje całkiem niezłą rozrywkę, zwłaszcza, gdy darzy się sentymentem kino akcji lat '80 i '90.
© by MROCZNE STRONY | 2024