Bruno to pierwszy tom serii Powrót Karoliny Wójciak, ta opowieść zostanie w Was na długo. Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wielkie znaczenie ma dla nas dzieciństwo? Co skrywa się w domach idealnych rodzin? Jaką cenę ponoszą ci, co pragną być perfekcyjni? Dziś opowiem Wam o książce, która powoduje ciarki, nie daje o sobie zapomnieć i jest wstępem do serii, którą pochłoniecie w jeden weekend. Zainteresowani?
Bruno, wróć!
Dwie mieszkające obok siebie rodziny, a jakże wiele sekretów i kłamstw. W jednym domostwie mieszka Bruno i Ernest, w drugim zaś Gaja, z której perspektywy poznajemy praktycznie całą historię. Wszystko zaczęło się od przyjaźni, gdy sąsiedzi uśmiechnęli się do siebie przez płot i mogli chwilę ze sobą porozmawiać. Małe dzieci uczyły się, czym jest zabawa, lojalność, poznawały świat, który był dla nich zagadką. Każda z rodzin pragnie być idealna, nieskazitelna, a nagle okazuje się, że żyją w piekle, ich własnym. Stwarzają pozory fałszywymi uśmiechami, zakładając tym samym na twarz maskę. Ukrywają problemy, przemoc domową, alkoholizm, są mistrzami w tłumaczeniu swojego zachowania. Bruno znika w niewyjaśnionych okolicznościach, wraca do domu po dziesięciu latach i wówczas dopiero zaczyna się koszmar oraz zderzenie z rzeczywistością.
„Pamiętałam dzień, w którym Bruno nie wrócił do domu. Szukaliśmy go wszędzie. Poruszyliśmy niebo i ziemię, ale nigdzie go nie było. Z każdym dniem ludzie powoli tracili nadzieję, grupa poszukujących wykruszała się, aż pozostał tylko Henio, Ernest, rodzice Bruna i ja. Płakałam cały tydzień, a kiedy mama mówiła, żebym zaprosiła kogoś do domu, by wypełnić po nim pustkę, protestowałam i krzyczałam, że nigdy nie zapomnę Bruna. Zapomniałam”.
Raz, dwa, trzy – dziś udajesz Ty!
Nie chcę nawet myśleć, co może czuć matka, której zaginęło dziecko. Karolina Wójciak wrzuca czytelnika na bombę emocjonalną, bez ostrzeżenia, bez jakiejkolwiek litości. Nagle wchodzimy w rodzinne piekło, pełne przemocy domowej, niewybaczalnych słów, które zostają w głowie i nie pozwalają przestać myśleć. To tylko wstęp do historii, a już miażdży emocjonalnie czytelnika. Autorka dała już mi się poznać jako ta, która ma wyczucie w budowaniu powieści, w snuciu tej opowieści, aby nie dać wytchnienia ani na stronę. Umiejętnie planuje akcję, wie, kiedy zwolnić, a kiedy zafundować czytelnikowi zwrot akcji. W książce mamy zastosowany przeskok czasowy, co tylko mocniej zastanawia, jaką prawdę odkryjemy na kartach powieści.
Bruno, czy to Ty?
Na szczególne wyróżnienie zasługuje tutaj psychologia postaci, w szczególności Gai i policjanta Henryka, ale także mieszanie w głowie czytelnika. Bruno to powieść międzygatunkowa zawierająca elementy i thrillera, i kryminału, i nuty sensacji, przez co naprawdę trudno oderwać się od tej historii. Karolina Wójciak bardzo odważnie porusza tematy, o których nikt nie chce mówić: alkoholizm, przemoc domowa. My wolimy milczeć, zamknąć to w czterech ścianach, zakładać na twarz maskę, a Autorka wkłada kij w mrowisko. Odkrywa paskudne sekrety, pokazuje: tak robić nie wolno! Sami zaczynami zadawać sobie pytania, gdzie leży granica, kiedy to twarda ręka do wychowywania dzieci, a kiedy to już przemoc? To nie jest historia, którą łatwo się zapomina. Jej wymiarowość składa obietnice kolejnych czytelniczych uniesień w drugim i trzecim tomie. Nie mogę się doczekać, aż wrócę do Bruna, Gai i Ernesta. Karolina Wójciak to obiecująca autorka na polskim rynku wydawniczym, z którą każdy fan gatunku powinien się zapoznać. Czytajcie, mnie wciągnęła!