Historia głupich idei albo duch narodu w świątyni nauki recenzja

Rasizm jako upadek intelektu

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Carmel-by-the-Sea ·5 minut
około 9 godzin temu
4 komentarze
9 Polubień
Po tej lekturze pozostało sporo ambiwalencji. Temat ważny, poważny, podany z ciekawymi przykładami. Jednocześnie autor pogubił proporcje, zatracił się w detalach, nie zachował równowagi potrzebnej publikacjom z ambicjami. Zaś sam tytuł to miał chyba zmylić czytelnika. Fakty, które Maciej Górny przypomina, to nasz cywilizacyjny wstyd. Wstyd styku nauk i oczekiwań społeczno-politycznych. Czasami nie wiadomo co wynikało z czego. Zawsze jednak stoi za tym człowiek, który zamiast przekraczać granice poznania, budował mury. Zadanie jest skomplikowane. Bo rasizm ani nie pojawił się nagle, ani nie wyparował w XXI wieku. Do tego przyjmował różne formy, czasem katalizował się w wyniku uczciwych prac badawczych, które w intencji miały tylko obserwacje ilościowe. Ponieważ nauki humanistyczne i przyrodnicze nie rozwijają się w próżni, to społeczny wymiar dopowiada dynamikę tła, która doprowadziła marszowym krokiem do monachijskich defilad. Świat segregacji zanurzony jest w odcieniach szarości, da się jednak wykazać dominujące motywy, źródła napięć i uprzedzeń czy osoby, które wspierały czy podsycały pseudonaukową opowieścią antagonizmy. Historyk sporo uwagi poświecił na prześledzenie emocji budujących myśl europejską, która w XIX i XX wieku być może i tak nieuchronnie nas dopadła swoją brutalnością. Książka „Historia głupich idei albo duch narodu w świątyni nauki” wszystkich tych zawiłości dotyka.

Tytuł. Książka nie jest próbą szerokiego potraktowania tematu. Nie ma w niej głupot kiełkujących w całym akademickim spektrum. Jest ‘zaledwie’ rasizm dopadający ludzi posiadających tytuły naukowe. Stąd tylko zwrot ‘duch narodu’ jakoś oddaje treść. Górny we wstępnej deklaracji (str. 9-10) zawarł sporo więcej, niż dał. Bo przecież współczesny problem ‘grantozy’ i nawet zapowiedź prezentacji analiz ilościowych manipulujących niskimi instynktami, to niespełniona obietnica (jednym z niewielu bardziej formalnych fragmentów przybliżenia ‘instrumentarium badawczego’ jest akapit ze strony 299, a problemy współczesnych publikacji stanowią zaledwie komentarz z zakończenia). Brak w tytule słowa ‘rasizm’ sugeruje więc, że chciał autor pokazać daleko więcej, niż zdołał. Ponieważ książka opisuje zjawiska z okresu 1850-1930 (bez sztywnych ram, ale zasadniczo 90% narracji w tym przedziale się mieści) i skupia się na rejonie Europy Środkowej z napięciami na linii germańsko-słowiańskiej, to oczekiwałbym od autora wytłumaczenia się z zaoferowanej kompresji narodowo-rasowych mechanizmów. Takie niedopowiedzenie w związku z tytułem może zaskoczyć czytelnika.

Najmocniejszą stroną książki są przykłady. Jeśli zawiesić ocenę metodologicznych niedociągnięć (głównie wynikających z niejasnego zdefiniowania bronionych hipotez i braku uzasadnienia dla wybranych ram czasowo-geograficznych), lektura stanowi przegląd europejskich demonów, które doprowadziły do militarnych eskalacji z pierwszej połowy XX wieku. Górny przywołał spektrum badaczy, którzy w różnym stopniu, z różnymi intencjami i z różnym skutkiem wprowadzali narrację rasową do przestrzeni nie tyle akademickiej, co społeczno-politycznej. Choć pojawiają się liczne przykłady ważnych publikacji, to w zasadzie chodzi o rezonans i masową recepcję. Dominują polemiki publicystyczne przenoszone z sal wykładowy. Reprezentatywności dostarcza chociażby niemiecki geograf Albrech Penck i grono jego słowiańskich studentów – Serb Cwijić, Polacy Hanslik i Romer oraz Ukrainiec Rudnycki. Wszyscy podążyli ‘narodowymi szlakami’ wykorzystując akademickie narzędzia swego promotora do budowania 'kontr-narracji' dla nordycko-aryjskiej opowieści Pencka. W tym dość przewidywalnie spornym i o sprzecznych celach układzie (część uczniów Pencka było ekspertami podczas ustalania granic w Europie w 1918-1919), racje narodowe przysłaniały chłodny naukowy racjonalizm. Górny bardzo dobrze ten akurat zestaw napięć pokazał (str. 208-260). Szczególnie spójnie wypadła dyskusja nad kilkoma perspektywami podejścia do sposobu argumentowania za takim a nie innym podziałem granic państwowych czy narodowych.

Słabiej został zrealizowany zamysł pokazania klasy struktur akademickiego dociekania służących budowaniu narracji rasowej, która wymagała usankcjonowania. Jeśli niektórzy szukali opisu obiektywnych różnic regionalnych (kulturowych, światopoglądowych, biologicznych), to inni wprost wpisywali się w karmione prostymi emocjami uprzedzenia. Segregacja i hierarchizacja ‘lepszych i gorszych ras’ często kiełkowała, gdy akademicy przekraczali swoje kompetencje (np. geolog badający kultury, czy antropolog segregujący kształty penisów rekrutów na grupy narodowe). Czasem takie nadużycia wynikały z politycznego zapotrzebowania, czasem osobistego uprzedzenia autora, a czasem z oportunizmu czy potrzeby bycia docenionym. Historyk dużo miejsca poświęcił na wykazanie, że z reguły głupia i dyskryminująca postawa podbudowana była solidnymi socjotechnikami czy hermetycznością języka naukowego. Całość wypadała wiarygodnie, szczególnie gdy ‘własna rasa górowała’ w pedantycznym wymiarze (str. 36):

„Teorie rasowe były jednocześnie drobiazgowo logiczne i fundamentalnie nielogiczne.”

Większość umocowanych społecznie rasowych konfabulacji stanowiła przedłużenie nauk humanistycznych. Pojawiły się jednak dwa obszary przyrodnicze – dotyczący anatomii człowieka i biochemii; to drugie w wyniku odkrycia grup krwi. Serologia rozbudowana do seroantrolopogii, dzięki pracom małżeństwa Hirszfeldów, wpisało się w potrzeby rasowe bez intencji autorów (str. 347). Ta akurat historia jest jednym z licznych przykładów na zapotrzebowanie nadinterpretacyjne dla usankcjonowania demonów rasowych, które krążyły po Europie od dawna. Z mojej perspektywy, szukającej ilościowych i bardziej ścisłych ram dla zjawisk, zabrakło liczb. Z lektury nie dowiemy się w jakim odsetku akademicy wiedeńscy, berlińscy czy krakowscy uczestniczyli w ‘rasowym szaleństwie’. Nie ma więc co marzyć o przywołaniu liczby przebadanych osób pod kątem jakichś tez populacyjnych. Z drugiej strony, dla Niemca, który widział solidniejsze budynki ‘germańskich mieszkańców’ od ‘słowiańskich chałup’ swych sąsiadów w granicznym Bielsku, wszystko było jasne. Wystarczyło, że ‘nauka o wyższości własnej’ wspierała wnioskami to, co samemu lokalnie się widziało. W tym paskudnym zjawisko wzrastała ‘sztafeta wyższości’ zreferowana akurat ciekawie – ‘może Niemcy są bardziej kulturowo zaawansowani od Polaków, ale Polacy stoją wyżej od Ukraińców’. W takim sosie uroszczeń nie trzeba wysublimowanej wyobraźni, by się niepokoić. Tłumienie etycznych zasad, na przykład chrześcijańskich wartości, musiało jakoś być społecznie potrzebne. Choć akurat nad tym autor nie przeprowadził dyskusji. Jest za to subtelny komentarz do zmienności zjawisk psycho-społecznych i zakresu znaczeniowego słów (z wielu powodów wierszyk Tuwima o Bambo wymaga dziś przypisów). Mam jednak świadomość, że rozwinięcie tego tematu nie służyłoby narracji i zmieniłoby tekst w złożoną monografię.

„Historia głupich idei ...” zdecydowanie zyskałaby, gdyby została przeredagowana strukturalnie pod kątem grup zjawisk. Zdecydowanie brakuje jej ram – początku i końca – przez to pojawiają się powtórzenia. Doskwierał mi brak konkluzji długofalowych i spojrzenia bardziej globalnego na zjawisko. Trochę całość wygląda, jak ‘przeszczepienie’ naukowych esejów do roli rozdziałów w książce. Jednocześnie autor doborem przykładów daje czytelnikowi narzędzie w postaci szerokiej klasy kulturowych zjawisk rasowych i reprezentantów takiego myślenia. Atutem książki jest pokazanie kontinuum postaw rasowych - od pozornych, przez nieuświadomione po wypełniające życie zawodowe i prywatne. Stanowi więc dobre źródło do dalszych poszukiwań, w czym pomagają przypisy i bibliografia. Publikacja wypadła poniżej oczekiwań z wielu powodów, które hasłowo opisałem. Nie determinują one całości ale zaciemniają przekaz. Chętnie napiszę lepszą opinię i dam wyższą ocenę. Może więc pojawi się drugie wydanie?

DOSTATECZNE z małym plusem – 6/10

Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-01-29
× 9 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Historia głupich idei albo duch narodu w świątyni nauki
Historia głupich idei albo duch narodu w świątyni nauki
Maciej Górny
3.5/10

Czy naukowcy dążą do poznania świata? Z pewnością tak, ale na tej drodze czeka ich tyle przeszkód i pułapek, że cel rzadko zostaje osiągnięty. Prawda naukowa budzi ogromne emocje, i to nie zawsze zdr...

Komentarze
@Vernau
@Vernau · około 9 godzin temu
Jak zwykle świetna i wnikliwa recenzja 😊
× 5
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · około 9 godzin temu
Podziękowawszy w zarumienieniu przechodzę do kolejnych książek. ;)
Kto wie ile jeszcze wiosen, takich jak ta zima, mnie czeka?
× 4
@Vernau
@Vernau · około 8 godzin temu
Ma szczęście Kanapa, że tu Jesteś. Czytaj i pisz, i bądź z Nami, jak najdłużej 😊
× 3
@jatymyoni
@jatymyoni · około 6 godzin temu
Jak zwykle świetna i merytoryczna recenzja.
× 3
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · około 5 godzin temu
Dzięki. :)
Właśnie poprawiłem kilka paskudnych literówek i jest jeszcze lepsza! (żart)
A tak poważnie - ciesze się jak są miłe słowa. Temat tu akurat posępny i wciąż wiszący nad nami. Może w subtelniejszej postaci.

Nie miałem miejsca na dyskusję nad tym 'Murzynkiem Bambo', ale temat będzie wracał w różnej postaci.
Z wiedzy wyczytanej z innych książek wiem już, że nie ma szans na likwidację uprzedzeń. To jest nasza populacyjna cecha. A propos - właśnie zamiast 'rasa' (sam autor to pojęcie przedyskutowuje dopiero pod koniec pracy) - chętnie wprowadziłbym 'populacja' - tak przejęte z biologii innych gatunków. Może będzie pozbawione nacechowania. Sama 'rasa' jest paskudna nie z definicji, ale z faktu, że jest synonimem potworności realnie wyrządzanych innym.
Nie da się do końca wszystkich zrównać. Już nawet profesorowie medycyny apelowali na łamach 'Lancetu' by w ocenie stanu morfologii krwi różnicować zakres poprawnych wartości, bo są właśnie populacyjne różnice. Do tego wciąż doskwiera w medycynie męski punkt widzenia, gdzie dawki i skuteczność są skrojone na nich.

Nauka z jednej strony nie może zastępować społeczeństw w tworzeniu narracji etycznej, nawet jeśli z jej badań wynika niepokojący stan dla kulturowej perspektywy. Inną rolę ma w naszej rzeczywistości do spełnienia antropolog kultury, inną biochemik. Górny pokazał co się dzieje, gdy to się wszystko miesza i dochodzi do nadużyć własnych kompetencji w imię uwłaczających godności jednostek zasad.

Sorry za przydługi wpis. :)
× 3
@jatymyoni
@jatymyoni · około 5 godzin temu
Okiem laika, to populacja jest o wiele węższy pojęciem niż rasa. Zamiast zrównywać, to powinnyśmy się cieszyć, że jesteśmy różni.
Według mnie to Murzynek Bambo był dumny z tego, że był murzynkiem, ale to moja opinia.
@Anna30
@Anna30 · około 5 godzin temu
Wnikliwie i ciekawie napisana recenzja. Gratuluje.
× 1
Historia głupich idei albo duch narodu w świątyni nauki
Historia głupich idei albo duch narodu w świątyni nauki
Maciej Górny
3.5/10
Czy naukowcy dążą do poznania świata? Z pewnością tak, ale na tej drodze czeka ich tyle przeszkód i pułapek, że cel rzadko zostaje osiągnięty. Prawda naukowa budzi ogromne emocje, i to nie zawsze zdr...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Carmel-by-the-Sea

Symfonia C. Węgiel i ewolucja prawie wszystkiego
Wyjątkowy pierwiastek

Po dość chaotycznym początku, druga część książki Roberta M. Hazena okazała się lepsza, a sama końcówka zasługuje na wyróżnienie. „Symfonia C. Węgiel i ewolucja prawie w...

Recenzja książki Symfonia C. Węgiel i ewolucja prawie wszystkiego
Komety
Astronomiczna efemeryda z warkoczem

Kiedyś rolnik odkrywał kometę w ciszy i anonimowo, snuł wizje o konsekwencjach tego fenomenu; ot tak podczas nocnych prac. Teraz o jej pojawianiu się w okolicy Ziemi mus...

Recenzja książki Komety

Nowe recenzje

Babcie na ratunek
Babcie i nuda, to się nie uda!
@Aleksandra_99:

Małgosia Librowska zabiera nas w niecodzienną podróż. Razem z niekonwencjonalnymi babciami i czwórką rodzeństwa wybierz...

Recenzja książki Babcie na ratunek
Dziady : poema
"Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie...
@maciejek7:

"Dziady" Adama Mickiewicza to niekwestionowany i wybitny klasyk polskiego romantyzmu. I chyba wszyscy czytelnicy, jeśli...

Recenzja książki Dziady : poema
Cuchnący Wersal
Cuchnący Wersal
@asach1:

„ Miłość nie analizuje i nie szuka przyczyn, ona działa.” (str.308) Autorka w oparciu o bogaty materiał źródłowy prz...

Recenzja książki Cuchnący Wersal
© 2007 - 2025 nakanapie.pl