Klementyna, starsza już kobieta dręczona przez demony przeszłości, podejmuje pracę matematyczki w ekskluzywnej prywatnej szkole. Szybko odkrywa, że za piękną fasadą tej instytucji kryją się mroczne tajemnice. Zaczyna się od tego, że Marysia, jedna z uczennic, ginie pod kołami pociągu. Elżbieta, nauczycielka polskiego, która jako jedyna zaprzyjaźniła się z Klementyną, nie wierzy w oficjalną wersję o samobójstwie dziewczyny. Rozpoczyna własne śledztwo. Wkrótce potem sama ginie, a matematyczka jest pewna, że widziała jej ciało. Jednak następnego dnia ciało znika a dyrektorka placówki twierdzi, że Elżbieta zwyczajnie odeszła z pracy. Klementyna nie chce się w to mieszać, ale nie ma wyjścia. Zaczyna szukać odpowiedzi...
Zacznijmy od pozytywów. Pan Chmielarz doskonale maluje emocje. Zwłaszcza te mroczne jak strach, ból, żal, rozpacz. Ta powieść jest ich pełna, wylewają się wręcz z każdej strony, a odmalowane są tak plastycznie, że czytelnik czuje się jakby siedział otoczony chmurą skroplonych emocji, przez którą ledwie widać świat zewnętrzny. Atmosfera tej książki jest ciężka, męcząca, wysysa z człowieka energię - i to jest wspaniałe. Dawno już tak mocno nie odczuwałam klimatu powieści i bardzo mi się podobało jak "Rana" na mnie działa. Za te elementy przyznaję celujący.
Bardzo dobrze skonstruowani są również bohaterowie. Klementyna miejscami mnie irytowała, ale wynikało to z historii tej postaci i sposobu, w jaki ukształtowana była jej psychika - tutaj w pełni autora rozgrzeszam. Każdy z bohaterów był szczegółowo przemyślany, każdy dostał swoją historię i bagaż doświadczeń. Każdy dostał swoje rany na psychice. To one grają tutaj pierwsze skrzypce - kształtują charaktery, wymuszają zachowania, prowadzą tok myślenia. To małe studium ludzkiej psychiki w rozmaitych ekstremalnych sytuacjach. To jest coś tak dobrego, że ręce same składają się do oklasków.
I teraz trochę spuszczamy z tonu. Fabuła jest ciekawa. Nie jest to historia, która wciąga na amen i nie pozwala się oderwać, chociaż to też pewnie zależy od osobistych preferencji. Ja byłam zaintrygowana dalszym ciągiem opowieści, ale nie zarwałabym dla niej nocy ani nie poczyniła innych wyrzeczeń. Zwłaszcza na początku, bo akcja rozkręca nam się dość powoli i trochę czasu mija zanim dostaniemy pierwsze wydarzenie, od którego możemy się odbić dając nura w dalszy ciąg. Tak, początek jest ciężki i powolny. Potem jest lepiej, ale jak to w książce, która wiele uwagi poświęca emocjom bohaterów - te psychoanalityczne wstawki rozciągają fabułę, więc o szaleńczej akcji możemy zapomnieć.
I tym sposobem dochodzimy do minusów. Ktoś mi obiecywał jakiś dreszczyk, suspens, wielkie i mroczne tajemnice. Gdzie to wszystko jest, ja się pytam? Owszem, był fajny klimat, świetna ciężka atmosfera, ale nic poza tym. Nie czułam żadnego napięcia, czytałam to raczej jak powieść obyczajową - co się zdarzy to się zdarzy i tyle. Nie towarzyszył mi ten charakterystyczny dreszczyk, który cechuje kryminały i thrillery. Nawet nie bardzo ciekawiło mnie kto zabił, raczej jak inni odkręcą to, co namotali. A to chyba najgorsze, co może się przytrafić kryminałowi. O ile to jest kryminał. Bo mnie serio to wygląda bardziej jak mroczniejsza obyczajówka.
No i dochodzimy do zakończenia, które było... takie sobie. Nie chcę użyć słów "kompletnie nierealne", ale z pewnością mało prawdopodobne. Bohaterowie, którzy do tej pory zachowywali się sensownie nagle porzucili cały rozsądek. Ich akcje, zwłaszcza mordercy, nie bardzo trzymają się przysłowiowej kupy. Sam finał, ostatnia strona, też rażąco odstaje od toru, którym powinny potoczyć się wydarzenia. O całej spowiedzi mordercy dotyczącej jego motywów to najlepiej byłoby nie wspominać. Brak logiki zarówno w samej scenie z przemową jak i w samych motywach aż biją po oczach. Nie kupuję tego.
Widać jak na dłoni, że książka ma i mocne i słabe strony. Od preferencji czytelnika zależy, na który element zwróci większą uwagę. W mojej ocenie zalety nieznacznie przeważają nad wadami - ta atmosfera! Ach, będę ją długo jeszcze wspominać. Ale zakończenie i kompletny brak napięcia nie pozwalają mi wystawić zbyt wysokiej oceny. Jednak patrząc na tę powieść jako całość stwierdzam, że nie było źle. Przeczytałam - a raczej dosłuchałam, bo zdecydowałam się na audiobooka - do końca i śledziłam akcję z zainteresowaniem, nie mogę więc być też zbyt surowa. W mojej ocenie "Rana" jest dobra, ale w kilku elementach do dopracowania. Niemniej nie żałuję spędzonego z nią czasu i jeśli jesteście skłonni przymknąć oko na kilka niedociągnięć, to i Wam ją polecam.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl