Nie jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, ale pierwsze z powieścią sensacyjną w jego wydaniu. Jednocześnie jest to pierwszy tom nowego cyklu, którego główną bohaterką jest Luta Karabina, twarda babka z jajami, których pozazdrościć mogliby jej nawet mężczyźni. Luta, mająca tureckie korzenie, była w przeszłości agentką sił specjalnych, a obecnie zarabia na życie pracując na platformie wiertniczej u wybrzeży Norwegii. Kiedy wraca z pracy na krótko do domu, wydarza się tragedia. Jej ukochana córka zostaje porwana, a trop prowadzi do niebezpiecznych handlarzy żywym towarem. Kobieta nie waha się ani przez moment i od razu zaczyna działać. Zanim to jednak nastąpi, przez kilka pierwszych rozdziałów poznajemy dość szczegółowo historie różnych osób. I do końca nie wiemy, o co tu chodzi. Bo nie jest powiedziane od razu, czy i jaki będzie ich udział w tym dramacie. A takich opisywanych na początku bohaterów jest dużo. W ogóle jest ich w powieści cała masa i sylwetkę prawie każdego, kto jest istotny dla sprawy, autor stara się chociaż w minimalnym stopniu przybliżyć czytelnikowi.
Bardzo lubię książki autora, ale jeśli mam być całkiem szczera, na początku tej powieści nie byłam zadowolona z lektury. Nie wiedziałam, kto jest kim i po co o nim czytam. Wolałabym poznawać historie poszczególnych bohaterów w trakcie prowadzonego śledztwa, a nie na samym początku. Zanim cokolwiek zaczęło się w powieści dziać, upłynęło sporo czasu. Dopiero kiedy córka Luty zostaje porwana akcja przyspiesza i powoli poszczególne elementy układanki wskakują na swoje miejsce. Dopiero wtedy mamy okazję dopasować osoby, o których czytaliśmy wcześniej do tych, które biorą udział w porwaniu, śledztwie lub są związane ze sprawą w inny sposób. Moim zdaniem ten początek jest nieco chaotyczny i nie ułatwia płynnego wejścia w lekturę. Później jest zdecydowanie lepiej. Dużo się dzieje i dzieje się szybko. Jest trochę torturowania, momentami nawet mocno drastycznego, trochę przesłuchań, mordobicia, trupów też jest cała masa. Słowem: gangsterka pełną gębą. A w tym wszystkim ona. Brutalna, dobrze wyszkolona, przebiegła i inteligentna. Która w pojedynkę w tak krótkim czasie dokonuje czegoś, co wymiarowi sprawiedliwości nie udało się przez kilkadziesiąt lat. Szatan, który od ponad dwudziestu lat planuje zemstę, dopiero u boku Karabiny widzi realną szansę na realizację swoich zamierzeń. A co robił przez te dwadzieścia lat? Pił i coraz bardziej się staczał. Nie, żebym miała coś do tej postaci, bo to mój ulubiony bohater, nawet przed Karabiną. Ale tak właśnie został przedstawiony, jako wrak człowieka, który cudownie dźwiga się na nogi, kiedy w końcu ma szansę się zemścić.
Chociaż ostatecznie jestem zadowolona z lektury, nie mogę powiedzieć, że była to najlepsza książka autora, jaką miałam przyjemność czytać. Po pierwsze ze względu na mało atrakcyjny i niezbyt wciągający początek, po drugie dlatego, że nie uwierzyłam w tę historię. Ja wiem, że to sensacja i rządzi się swoimi prawami, ale bez przesady. To, co wyczynia Luta jest tak samo niewiarygodne jak niemożliwe. No w głowie się nie mieści. Czasem miałam wrażenie, że oglądam jakiegoś Rambo czy innego Komando, a nie czytam Piotrowskiego. I nie chodzi tu o to, że autor główną bohaterką uczynił silną kobietę. Gdyby to był mężczyzna, moje odczucia byłyby podobne. Mimo to powieści trzeba oddać jedno, nie da się przy niej nudzić. Nawet te początkowe historie, chociaż generują chaos w głowie czytelnika, są ciekawe i intrygujące. Bo pokazują drogę poszczególnych bohaterów do miejsca, w którym się aktualnie znajdują. Książka wciąga od momentu porwania i zaskakuje. No mega zaskakuje. Nie tylko, kiedy okazuje się, kto tak naprawdę stał za porwaniem córki Luty, ale też w innych sprawach. I zaskakuje tak bardzo, że szczęka leci do podłogi z niedowierzania i już tam zostaje. To były te momenty, kiedy rozpoznałam „starego” Piotrowskiego i które moim zdaniem uratowały tę powieść. Plus jeszcze fakt, że po raz kolejny autor rozprawia się z ważnymi społecznie tematami. W tym przypadku są to handel ludźmi i pedofilia. Dobrze, że autor pokazał w powieści trochę siebie z wcześniejszych książek, bo bez tego ta pozycja byłaby zwykłym przeciętniakiem. A udaje jej się jakoś wyróżnić w tłumie jej podobnych.
Czy polecam? Jak najbardziej. Szczególnie wszystkim tym, którzy lubią powieści sensacyjne oraz każdemu, kto chce sprawdzić twórczość autora w nowej, niebanalnej odsłonie. Chociaż trochę tym razem ponarzekałam, dobrze (i szybko) spędziłam czas z „Prawem matki” i czekam na kolejną odsłonę niesamowitych przygód Luty Karabiny. Licząc mocno na to, że Szatan również tam będzie.
We współpracy z Wydawnictwem Czarna Owca.