Czy ja umiem czytać w ludziach jak w książkach? Na pewno nie po tej lekturze. Spodziewałam się nieznanych metod, dzięki którym można rozszyfrować zamiary innych. No cóż, może nie trzeba skomplikowanych strategii. Może to co proste, jest jednocześnie najskuteczniejsze? „Niemal zawsze ludzie będą postępować zgodnie z tym, co leży w ich interesie” - pisze agent FBI, ale dla mnie to żadna nowość. Wystarczy słuchać i obserwować ludzi. Doświadczenia życiowe, codzienny kontakt z ludźmi i intuicja sprawiają, że praktycznie nigdy nie mylę się co do konkretnej osoby. Autor z kolei nie ufa zbytnio intuicji, ale który funkcjonariusz publiczny kieruje się intuicją? Raczej żaden, przecież liczą się fakty. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Możliwe, że z tego powodu trudno było mi przejść z zaciekawieniem przez tę pozycję. Pomimo to znalazłam kilka rzeczy wartych zapamiętania jak choćby to, że nie mogę ufać ludziom tylko dlatego, że ich lubię. Zawsze trzeba ich oceniać przez pryzmat tego co chcą osiągnąć, a to z kolei daje możliwość przewidzieć jak postąpią. Mam wrażenie, że autor skupia się przede wszystkim na relacjach zawodowych, bo nie wyobrażam sobie, aby zwyczajnie nie ufać przyjaciołom, partnerowi czy rodzinie. Z drugiej strony życie uczy, że czasem nawet najbliżsi potrafią nas oszukać i zawieść zaufanie. Druga ciekawa sprawa to konieczność spojrzenia na siebie z perspektywy drugiego człowieka. Niejednokrotnie pozwoliłoby to mi zrozumieć jak jestem odbierana, dlaczego ktoś traktuje mnie w taki a nie inny sposób? Dobra metoda w sytuacjach konfliktowych, coś w rodzaju wczucia się w sytuację drugiej osoby. Jednak wtedy, jeśli nie będę pewna tego co robię, mogą zrodzić się nadużycia i prowadzić do prób manipulacji.
Pomiędzy poradnikową wyliczanką o pozytywnych i negatywnych przesłankach wynikających z bezpośrednich relacji międzyludzkich, wplecione są wydarzenia z realnego życia agenta FBI. Jest zabieg ciekawy i Robin Dreeke często do tych przesłanek odnosi się w tekście. Musiałabym jednak nauczyć się ich na pamięć, aby wychwycić zbieżność. Odniosłam wrażenie, że autor był po prostu doskonały, nieomylny, czasem cyniczny i nie dawał się oszukać, jednocześnie pisząc infantylnie:„... większość ludzi dochodzi do wysokiej pozycji w życiu, ponieważ są szlachetni i wiarygodni”. Naprawdę? A ja myślałam, że dzięki pieniądzom, koneksjom, wykorzystywaniu okazji itp. Gdyby słowo „większość” zamienić na „znikoma ilość” uwierzyłabym a tak … mając mieszane odczucia nie zrobiłam żadnych notatek i teraz muszę polegać tylko na własnej intuicji.
Mimo wszystko warto przeczytać ten poradnik, bo każdy znajdzie w nim coś innego, coś ciekawego dla siebie.